Czwartek
2018.08.23
5.30
- telefon od miłej Pani - nic się nie złapało. Przypominam,
polujemy na trzeciego podrzutka. Po kwadransie - jest, proszę
przyjechać. Jadę, siedzi w klatce maleńkie śliczne… Dowożę
do schroniska do wczorajszej dwójeczki, zdjęcie portretowe ukradłam
ze strony schroniska, nie ma na nim czarnuszka.
Po
pracy lecę do smoczkowych maluszków z zapasem mleczka - i
niespodzianka! Rysiek zaczął uczyć je samodzielnego jedzenia,
rozcieńczone gerberki i gourmeciki wcinają z talerzyka!! Rozpaprzą
to na kanapę, potem kanapę sprzątają - ale jedzą!
Krówki
podobne są do siebie bardzo, nie rozróżniam ich jeszcze, za to
Rysiek już zna ich charakterki, wie, które lubią się ze sobą
bawić, które nawzajem myją sobie uszka i pysie. Uczy je
korzystać z kuwety - podobno coraz więcej trafień. Usypia je na
kolanach - bo tak szybciej zasypiają. Zdaje się że chyba nie
robi nic więcej oprócz zajmowania się malcami - koci tata.
Chrupki
RC Weaning - smakują, po jednym włożonym do pysia domagały się
kolejnych. Same wziąć z miseczki nie potrafią - myślę, że
koci tata szybko je nauczy.
Oto
portreciki rodzeństwa - po samodzielnie zjedzonym posiłku, za
chwilę pranie.
Zdrowotnie
- krople do oczu musimy dokupić. Kontrola w poniedziałek. Kichają
zdecydowanie mniej, nie ma już siąpania noskami. Oczka - nadal
zaklejają się ropą, po każdej drzemce trzeba przemywać, ale
coraz mniej tego kleiwa.
Pora
relokacji na Snycerską. Wg mnie zostały dwa koty, czarne coś i
bure coś. Niewyjaśnione jest stadko widziane przez pomocną panią
przy panu karmicielu.
Przyjeżdżam,
czeka pomocna pani, karmicielka z daleka popatrzyła i poszła.
Klatki, siadamy i czekamy. Szanse maleją, bo koty z lecznic powinnam
już wczoraj (środa) poodbierać, uprosiłam przetrzymanie do
piątku. Jeśli tych dwóch ostatnich nie złapię - przepadło.
Nikt mi nie pomoże, nie opanuję karmienia, a najedzone się nie
złapią…
Rozmawiałam
z karmicielem z Ciesielskiej od posterylizowanych kotów
- kilka razy proponował pomoc, transport, klatkę łapkę,
sfinansowanie zabiegów, tyle że stać przy klatce i łapać nie ma
czasu - nie, dobrze jest, po co zmieniać. Czyli „naturalna
selekcja” np. samochodami…..
Ciemno,
na szczęście nie zimno, siedzimy i czekamy nie wiadomo na co, bo
czarne pokręciło się, obejrzało klatki i przepadło. Ludzie z
psami proszeni o omijanie terenu z klatkami kiwają głowami i
omijają, jakiś raczej nie-pan bluzga wyjątkowo i idzie wprost na
klatki - cóż, są ludzie i ludziska.
W
mroku nie widzimy nic, możemy tylko śledzić ciemniejsze cienie -
może kot? - i nasłuchiwać cichego brzęku zamykającej się
klatki. Cieni nie widać, zbliża się 22ga, kończymy.
Brzdęk!
- mówię, może jest? Pomocna pani nie słyszała, ja mam na to
wyczulone ucho. Jest - buras, sprawdzamy - zdecydowanie potrzebna
mu drobna korekta chirurgiczna. Pakujemy - idzie pan karmiciel z
pieskiem, prosimy, by wołał koty, trzeba to stado policzyć. Nie
pojawia się nic, nawet to czarne. Ustalamy liczbę kotów - oprócz
trzeciego burasa i białoburego z dachu, o których pan nie wie,
wszystko się zgadza z moimi obserwacjami.
Czyli
mamy jeszcze jedno czarne do złapania.
W
piątek 2018.08.24 ostatnie podejście - bo muszę wypuścić
wycięte koty. I nie mogę więcej czasu na to miejsce poświęcić.
Bardzo trzymajcie kciuki.
Kurs
na Retkinię do Vet-Medu, pomocna pani zostaje przy drugiej klatce,
może….
W
lecznicy nie ma ani jednego miejsca. Muszę coś zabrać, żeby
burasa zostawić - zabierałam białoburego podrostka, ale nie
wypuszczę - jedzie do dwóch leczonych czarnuszków, bo szklą mu
się oczka i nosek coś mokry. Wypuścimy po wyleczeniu.
Wiem,
już prosiłam - pomóżcie wykarmić i wyleczyć te kociaki - 3
starsze i 4 maleńkie - 71 1020 2313 0000
3802 0442 4040 - Fundacja For Animals Oddział Łódź 0-384
Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - Snycerska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz