poniedziałek, 26 października 2015

Czym skorupka

Hej, od jutra będę miała tymczasa - po maine coon, do koleżanki przybłąkała się kotka w typie tej rasy 12kg wagi ooogromna, była kotna, okociła się, ale małego odrzuciła po 6tyg... Tłucze gnojka i chce go zjeść.

niedziela, 25 października 2015

Cześć, to znowu ja, CiutKrówek i mam już 29 dni - pomożesz mi dorosnąć?

Cześć, to znowu ja, CiutKrówek i mam już 29 dni - pomożesz mi dorosnąć? (24.1o.2o15)
Obrazek
i mam dla Was dobre wieści!
Ciocia Dorota była ze mną u kotologa (to taki lekarz od kotów, jakbyście nie wiedzieli)
i Pani Dr powiedziała, że w środku mam już wszystko w porządku - to pierwsza dobra wiadomość
druga to taka, że dostałem koszyk wiklinowy

piątek, 23 października 2015

Kocie sprawy

opowiedziała P. Barbara

Zaczęło się niewinnie – od jednego kota:) 
Ale doświadczeni kociarze powiadają, że z posiadaniem kotów jest tak, jak z tatuażami, jak się raz zacznie, to potem nie można przestać, więc i u mnie inaczej nie było:D

Izyda wybrała sobie nas sama, po prostu pojawiła się pewnego letniego dnia na placu budowy i została. Było to małe kociątko, jak to mówią „pingwin”. 

czwartek, 22 października 2015

Jesienne warzywka

Tuż przed 20tą zawiozłyśmy do lecznicy trzy kotki z Żeromskiego. Te, które były obrzucane kamieniami...

środa, 21 października 2015

Cześć, jestem CiutKrówek

Cześć, jestem CiutKrówek i mam 1o dni - pomożesz mi dorosnąć? (o4.1o.2o15)
 fot. Dorota
---
4 października zadzwoniła Pani, że na trawniku znalazła małego kociaka.

poniedziałek, 19 października 2015

TakieTamSobieMałeMarzenie

wylało się Ewie
Od trzech tygodni (albo i lepiej) Baśka mi truje:
- napisz coś na bloga!
- no kiedy coś napiszesz?
- zaczęłaś już coś pisać?
No a ja nie wiem co mam napisać.
No bo co tu pisać?
- o tym, że jestem zmęczona ciągłą pogonią za kassą?
- o tym, że mam jeszcze w Tropie 4ooo,oo tys. długu (to za 42 koty->38 wyadoptowanych z Lecznicy+4 umarły)?
- o tym, że boję się odbierać telefonu, bo nie wiem co mnie czeka?
- o tym, że powoli tracę cierpliwośc do dzwoniących?
A... właśnie może o tym napiszę.

czwartek, 15 października 2015

Rozważania przy łapaniu

opowiedziała Ania
Cytat z pewnej wolontariuszki - „Nie. Po prostu nie wierzę. Choć, z drugiej strony, ja też usłyszałam od pani, której kotka zaginęła (przez bezdenną głupotę właścicielki), a ja nie znalazłam kotki - pani jest bezużyteczna"
No to ja postarałam się wczoraj być użyteczna.

środa, 14 października 2015

Krótki poradnik z serii "Jak zważyć dzikiego kota"


z cyklu ważenie kota...
Jak zważyć ile waży Strychulec...
1. Bierzesz jedno krzesło robione z wiatru marki szwedzkiej firmy meblowej; 
2. Wchodzisz na krzesło :strach: :strach: :strach: - w tle zastanawiasz się czy dobrze robisz no ale już trudno za późno na notariusza i spisywanie testamentów;

poniedziałek, 12 października 2015

Podrostki Oli

napisała Ania
O Oli pisałam kilka razy - sama w nie najlepszej sytuacji, stara się pomóc kotom, ile może. Tylko tym razem chyba sytuacja nieco przerosła jej możliwości - trzy chore, niedożywione podrostki spod sklepu. Ola nie odmówiła im opieki - i nawet o pomoc nie bardzo umie poprosić - więc spróbuję zrobić to za nią. Przypomnę - pisałam o tym na str.73, cytując wiadomości od Oli - od początku października Ola skutecznie zajęła się kotami spod sklepu, wysterylizowała 5 kotek i kocurka płacąc za to wspólnie z panią ze sklepu, teraz zaopiekowała się trzema chorymi podrostkami - a naprawdę sytuacja finansowa jej rodziny nie pozwala na nieograniczone wydatki, Ola każdy wydatek musi bardzo mocno przemyśleć.
Jeśli uważacie, że warto jej pomóc - proszę, zróbcie to -
jak zwykle na konto FFA Łódź 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
z dopiskiem - podrostki Oli. -


"Podrostki złapane, ale nie jest dobrze, wszystkie w/g wetki mają nieźle rozwinięty koci katar, wg mnie też. Nadżerki w pyszczku, zatkany nos i oczka łzawiące mocno i ropiejące, praktycznie oczka przymknięte i opuchnięte, zaklejone ropą. Jeden ma oba oka zalepione ropą, drugi jedno, za to drugie łzawi, trzeci do tego kuleje, myślałam że jakiś uraz, ale to też kk...

Wieści od Ani

Czarna Kira odeszła - w sobotę byłam w lecznicy, miała się zdecydowanie lepiej, była widocznie silniejsza, z wielkim apetytem jadła. W zasadzie mogłam ją zabrać do domu… Została na wszelki wypadek do niedzieli - bo kroplówki trzeba było podawać bardzo ostrożnie, żeby kici nie zalać - pompą infuzyjną. O 4tej nad ranem zaczęła się dusić.... nie dała rady...


Niebieski persik z tym swoim beznoskiem od tygodnia nie może pozbyć się kataru, karmić go strzykawką nie daje rady - wyrywa się, nie łyka, prędzej się go udusi niż nakarmi.... Ciągle w lecznicy na kroplówkach, antybiotyk dożylny, inhalacje.


Też w sobotę karmicielki zgarnęła z Radogoszcza przemiłego biało-rudego kocura - zabrałam go wraz z czymś z Wrocławskiej, poprosiłam o kastrację na miejscu, zabiorę od razu o dt. Kocurek po narkozie wpadł w bezdech, lekarka go reanimowała, chciała zaintubować, zaciskał krtań, nerwowo się robiło - w końcu dało radę najcieńszą rurką intubacyjną. Kocurek (już były) czuje się dobrze, bardzo łagodny, wielki miziak. Ciekawe, kto i dlaczego pozbył się go...

Obrazek * Obrazek



sobota, 10 października 2015

I kto tu mruczy?: Koniec lata.

W rozterce jestem. Sam nie wiem czy cieszyć się z końca lata i powrotu do Łodzi, czy smucić. No bo niby mam teraz spokój i ciszę, mogę uzupełnić tłuszczyk na brzuszku, a spadło mi go sporo. Schudłem w trakcie urlopu łażąc po krzakach, trawach i odwiedzając sąsiadów.

Takie tam opowiadanko o dokoceniu.


Mam Ci ja sobie kota. Kota wymarzonego pięknego a jako, że pierwszy milion trzeba ukraść to kota wykradzionego na wakacjach z ośrodka gdzie był niby niczyj ale i tak zabrać go nie pozwalali.
Mówili mi dobrzy ludzie "weź sobie kotka małego", mówili "wychowasz sobie" – to sobie wychowałam....
W jaśku spał, kochany był, głaskany ale charakterek Dodziaczka ujawnił się w pełni i okazało się, że to co miało być kochaną puszysta rudą kuleczką, miziakiem i rozkosznym mruczydłem jest egoistycznym rudym despotą i tyranem, manipulantem i mściwym pawianem, który potrafi nalać do kapcia bo za późno dostał przysmaczek!!!

czwartek, 8 października 2015

wtorek, 6 października 2015

Ciągle problemy, problemy, problemy….

Koniec ze sterylkami miejskimi - miasto miało przedłużyć umowy z lecznicami, lecznice mają jeszcze po kilkanaście talonów - i już umówione na te talony sterylki - dziś dzwoniła karmicielka odesłana z kwitkiem z lecznicy, która zwykle awaryjne nieumówione koty przyjmowała, bo jakoś się sprężali, zostawali po godzinach i robili zabiegi. Ale teraz nie mają wolnych talonów - bo są już zaklepane.
Jak myślicie, co zrobi karmicielka ze złapaną kotką? Pewnie wypuści….

A co zrobi kotka? Za dwa miesiące urodzi kolejne kociaki - o ile już nie jest w ciąży, wtedy wcześniej… 

A myślicie, że karmicielka z trudem namówiona na łapanie kotów i wożenie ich do lecznicy na koniec świata będzie jeszcze łapać? Bo ja myślę, że niekoniecznie….

niedziela, 4 października 2015

Haker - kot wyjątkowy

Był sobie kiedyś dom. W domu mieszkała starsza pani, a z nią 7 kotów. Może dawniej było więcej, ale w chwili, gdy zaczyna się ta historia, w kocim stadzie przebywało 7 mruczków w wieku od 3 do 14 lat. 

piątek, 2 października 2015

KOT SUMO

Mam koleżankę - Olę. Ola ma dwa koty (ode mnie) i jedną sunię bokserkę - znalazła ją na ulicy bez mojego udziału. Kiedyś były różne koty, sporo tymczasów, potem pojawiła się bokserka - i z uwagi na warunki rodzinno-mieszkaniowe Ola postanowiła na bokserce poprzestać. Niestety bywa często u mnie, i po takiej wizycie mówi „słuchaj, zakochałam się, daj mi tego kota”.

Kepi - wieści z domu


Pamiętacie łapankę Ewy_mrau z „silnymi wrażeniami” - przy pustostanie przy Alei Włókniarzy? Nie? To zapraszam na str.31 - koniec kwietnia tego roku.
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=166885&start=450
Złapał się wtedy piękny rudobiały młodzian, trudno go było wypuścić, bo nie zachowywał się jak dziki kot…

Szczęśliwie znalazł się dobry dom tymczasowy - i chyba już stały - to mail sprzed kilku dni

„nareszcie coś o Kepim. Jest to wyjątkowo znerwicowany i bojący się kot. Na początku bał się nawet mojego wzroku, nie jadł przy mnie, nie mogłam przejść koło niego a wyciągnięcie ręki powodowało panikę. Na pewno był bity. Bardzo ,bardzo wolno robi postępy. Teraz czasami mogę go pogłaskać - najlepiej jak twardo śpi, czasami przychodzi w nocy do łóżka ale na bezpieczną odległość i jak wracam do domu to na leżąco jest chwilka pieszczot .Myślę że czuje się bezpiecznie ale uraz do człowieka jest ponad to. A jeszcze - po dwóch miesiącach przemówił a myślał że niemowa!!! Jest niejadkiem bardzo wybrednym i tylko trochę się poprawił. Czuję że z dnia na dzień jest to mój kot, chociaż wiem że nie będzie pieszczochem a zmiana domu była by dla niego jeszcze większym wycofaniem. Pozdrawiam bardzo serdecznie”

Obrazek * Obrazek

No to taka chwilka wzruszenia :mrgreen: