Takie
nieoptymistyczne nastroje mnie ostatnio opadają… Cóż, po prostu
życie, może jesień….
Dziesięć
maluszków z Mateusza - Jarowej - pisałam o nich w tekście
„Czarny weekend” - z młodszej szóstki została jedna.
„Leciały” dzień po dniu… Słabły w tempie takim, że
nawet nie było jak przeciwdziałać… Ocalała najmniejsza,
wydawałoby się najsłabsza dziewczynka.