piątek, 25 kwietnia 2014

moje Święta na PoJezier(skiej)zu, czyli wte i wewte z klatką przez jezdnię

podzieliła się Ewa
o kocie, co ma ranę zamiast oka, dowiedziałam się od Łucji, która to dowiedziała się o nim od Agnieszki (pracuje obok)
Agnieszka pojechała Go łapać w Wielką Sobotę
ja natomiast postanowiłam, że zamiast siedzieć przy stole, się przewietrzę na PoJezier(skiej)zu
a poza tym kot cierpiący jest, więc nie ma na co czekać
pojechałam z majdanem na 15:00 (godzina karmienia) w Niedzielę Wielkanocną
pojechałam empekiem wzbudzając niezdrowe zainteresowanie mim wyposażeniem (łapka+kontener)
rozstawiłam majdan i usiadłam sobie na ławeczce przy Wyższej Szkole Kupieckiej, po drugiej stronie ulicy
Obrazek
pochmurno było, ale cieplutko
ptaszki śpiewały

czwartek, 17 kwietnia 2014

Morusa Sen o Domu

napisała Ewa
--------------
urodziłem się
to znaczy tak mi się przynajmniej wydaje
bo przecież każdy się chyba kiedyś musiał urodzić, co nie?
no więc, urodziłem się na działkach
fajnie było
ciepło, świeciło słońce i można było ganiać motyle
i mama była obok i rodzeństwo
potem jakoś tak niepostrzeżenie zrobiło się zimno i pusto...
przyszła zima
samotna zima
któregoś dnia odkryłem, że nie wszystkie działki pustoszeją
na jedną z nich nadal przychodzą Duzi
to byli starsi Duzi - Staszek i Wiesia
zawsze razem
zawsze za rękę

Opowieść na Święta

Parę dni temu Jola Dworcowa zawiadomiła mnie, że w jej okolicy pojawiła się kotka w zaawansowanej ciąży i Jola musi ją złapać. Mimo problemów z własnymi kotami (odchodząca na serce Myszka, chory Trójłapek i jak zawsze brak kasy) Jola zaczaiła się w nocy z klatką. Gdzie? Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić, jakiś pustostan obok jej domu - ruina, do której Jola kiedyś dostawała się wyłażąc przez okno własnego mieszkania (II piętro!) i skacząc na dach... Teraz już bała się takiej drogi, ale alternatywa, którą wybrała (drabina, albo i 2 drabiny) wcale nie wydawała mi się bezpieczniejsza, zwłaszcza, że trzeba było jeszcze targać ciężką klatkę. Jola dostała się do pustostanu, uzbroiła klatkę w przynętę i czekała. Długo. W końcu przyszły... 2 koty. Kotkę z wielkim brzuchem poprzedzał dorodny kocur, którego Jola czasami widywała w kociej stołówce.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

historia Staruszki ze Wschodniej - happy end nr 2

opowiada Ewa
pamiętacie Małego Dzikuska ze Strychu?
- pewnie tak
pamiętacie Panią Karmicielkę i jej cudowny pomysł na jego kocie życie?
- pewnie tak
a więc teraz będzie o tej samej Pani Karmicielce i następnym jej cudownym pomyśle na inne kocie życie
historia Staruszki ze Wschodniej - happy end nr 2
Wschodnia, zaraz przy Północnej
centrum miasta
ruch samochodowy jak cholera
i jedyny blok mieszkalny na tej ulicy
i jak każdy szanujący się blok mieszkalny, i ten posiada piwnice
piwnice zaś posiadają okienka
ale w przypadku tego bloku mieszkalnego, ma on te okienka piwniczne zamknięte na głucho (pewnie dlatego, żeby plaga szczurów nie rozeszła się po okolicy...)
od pewnego czasu bardzo często jeżdżę tamtędy do szkoły
i od pewnego czasu, bardzo często jeżdżąc tamtędy do szkoły, widywałam kota:
Obrazek
zawsze skulony

środa, 2 kwietnia 2014

Bardzo potrzebna pomoc dla potrąconego przez samochód kotka!

Marikę poznałam w ponad rok temu - oczywiście przez koty. Mieszka w Strykowie, potrzebowała klatki-łapki i pomocy w sterylizacji wolnożyjących kotów. Klatkę wzięła, koty połapała i wysterylizowała, maluszki wyadoptowała. I dwa dni temu - w poniedziałek późnym wieczorem zadzwoniła, że wracała do domu, samochód potrącił kota, ma go nieprzytomnego w samochodzie, z buzi i pupy cieknie mu krew, ratunku!!!!