poniedziałek, 24 czerwca 2013

Jak to trzy kopary gruchnęły na chodnik


środa, 15 maja (stare, wiem...)
z marszu (a daleko nie było, bo jeno jedna brama) złapałyśmy z hikorą czarnego pełno jajecznego kocura
---------------------
o błąkającym się po podwórku Czarnym Kocie dowiedziałam się w moim ulubionym sklepie alkoholowym
okazało się, że Czarny Kot ma dom, jeno właściciele jakoś tak za bardzo się nim nie zajmują
no to śmy się z Baśką na niego zasadziły
a oto, powyżej rzeczony, mieszkający sobie tymczasem, dzięki uprzejmości dr Grzegorza, w Lecznicy:
Obrazek 
już bez jajeczny kocur Bambo
Obrazek 
... znowu robisz zastrzyk?

czwartek, 16 maja

wracam, jak zwykle słusznie dociążona piwem, wieczorem do domu i na wycieraczce znajduję kartkę
ręcznym pismem pokrytą kartkę w kolorze sikobeż
cytuję mniej lub więcej dokładnie:
Proszę oddać nam kota! Ukradła nam go Pani z pod okna (kłamstwo, bo z pod samochodu!).
Na kota czeka zrozpaczone dziecko! Nazwisko i imię i telefon (znane redakcji).
no ładnie, pomyślałam sobie
będzie afera!
a tymczasem AfroAmerykanin w najlepsze demolował Lecznicę p. Grzegorza...
Obrazek
zaraz potem poległa doniczka ze skrzydłokwiatem...
i znowu wracam, jak zwykle słusznie dociążona piwem, wieczorem do domu
pod bramą spotykam parę młodych ludzi, którzy próbują zrobić mi awanturę
mnie, dacię wiarę?
mnie awanturę!
... trochę się jednak wystraszyłam
Pani - proszę oddać nam kota!
ja - a proszę bardzo!
jest w Lecznicy
jeśli będziecie Państwo w stanie opisać Go i przyniesiecie jego Książeczkę Zdrowia oraz opłacicie kastrację, lekarz wyda Wam kota
proszę nie zapomnieć zabrać ze sobą kontenera

kopara, a właściwie dwie kopary gruchnęły o chodnik...
a ja, na lekko glinianych nogach i słusznie dociążona piwem, wdrapałam się na swoje III piętro
a tam, seprajz!
znowu liścik
tym razem przyklejony do, ciągle jeszcze nie wtaszczonej do domu, paczki z pelletem do sikania
kartka tym razem była słuszna
twarda
niedbale wyrwana z większej całości, którą było niewątpliwie pudełko (po butach, na ten przykład)
tę kartkę na szczęście zachowałam, bo to jest mistrzostwo świata!
Obrazek
... bez komentarza!
następnego dnia (17 maja to było, chyba) Państwo przyszli po kota
z kontenerem
zapłacili po komercyjnych cenach za odjajczenie, pozbawienie robali i, pętających się w futrze, pcheł
tym razem moja kopara gruchnęła na chodnik
kocur pomieszkał w domu tylko parę dni...
znowu zamieszkał na podwórku
nie wiem co teraz można jeszcze dla niego zrobić
chyba poczekam do jesieni
i jeśli na zimę nie będą Go wpuszczali na noc do domu, zadzwonię do SM
---------------------

2 komentarze:

  1. ale jak mam się pozbyć tego szarego tła, nie wiem

    OdpowiedzUsuń
  2. Zima musisz go faktycznie ukrasc i poszukac lepszego domu :) A najlepiej "zorganizowac" kolezanke, ktora nie mieszka w poblizu aby ukradla i przechowala. Wielkie brawa za akcje!

    OdpowiedzUsuń