poniedziałek, 27 listopada 2023

Całe życie głupia…

 


Taka jedna z FB… Od dawna wiedziałam i ja, i wszyscy, że coś nie tak, że za dużo zwierząt, że słabo sobie nie radzi,.. Wniosek - lepiej omijać. Ale człowiek głupi i kotów mi szkoda…

W czerwcu 2022 zadzwoniła po klatki łapki. Po co? Bo musi opuścić wynajmowane mieszkanie, a trzy koty są dzikie i inaczej ich nie złapie.

Zaproponowałam, że złapię je w ręce, no i złapałam. Popatrzyłam, jak to wszystko wygląda, dowiedziałam się, że nie bardzo ma co z tymi zwierzakami zrobić, że będą gdzieś tam będą siedzieć w klatce (średniej wielkości, też pożyczonej ode mnie). Pożyczyłam też dwa transporterki, bo nie miała w co pozostałych zwierzaków zapakować. Zrobiło mi się żal, zaproponowałam, że na miesiąc-dwa zaopiekuję się tymi trzema dzikusami - bo klatka stanie w jakimś garażu, ogrodzie, koty prysną - i nie dadzą sobie rady …

Nie szczepione, tylko odrobaczone, ale weterynarz umówiony, zaszczepi. Fakt, zaszczepił, ale w drodze z lecznicy do domu wyczułam charakterystycznie zapaszek - oj tak, zapomniałam powiedzieć, że jeden niekastrowany…

Już nie pamiętam, czy od razu zawiozłam na kastrację, w każdym razie jajka stracił.

2022.07.04 - info o wycofaniu się kogoś tam z obietnicy wynajęcia domu

2022.07.26 - jeden kot wymiotuje żółcia, pytam, czy na coś chorował - nie, wszystkie zdrowe.

2022.08.12 - przypominam się, cisza.

2022.10.15 - jw.

2022.10.16 - info, że może odebrać koty.

I znów cisza - do 2023.11.06 - już za chwilę koty odbierze.

2022.11.15 - widzę, że jeden z kotów schudł - wyjaśniam, że jeden zachowuje się normalnie, tzn pokazuje się, drugiego widzę czasami, a trzeciego - tego schudniętego - bardzo rzadko.

Dostaję świetną radę - mam łapać kał - i podawać przez 5 dni aniprazol. Przypominam, mam stadko kotów, a ten jest mega dziki, siedzi za kanapą, nie widuję go, dotknąć nie mogę, złapać też nie, a mam podawać gorzkie tabletki? Rada - w pasztecie albo kiełbasie rzucić pod pysk - świetnie, tylko on ucieka za kanapę na mój widok, a nadziewany pasztecik zeżre inny kot.

Zapomniała mi powiedzieć, że karmiła tego kota osobno dodatkowo pod łóżkiem, pod którym siedział… Bo on się boi wspólnej michy…

Złapałam, zrobiłam badania - jakim cudem złapałam nie wiem, w lecznicy, która radzi siebie naprawdę dobrze z dzikusami musieli go przyśpić. Wyniki ok, fakturka 597zł.

W domu wpakowałam do klatki - będę tuczyć. Do końca listopada sporo smsów z dobrymi radami - jak odwodniony to dawać mokra karmę z dodatkiem wody, wit.B12, może to trzustka, może środku pbólowe potrzebne? I kilka info o problemach rodzinno-zdrowotnych. Nie chcę, byście uznali mnie za wredną, ale koty miały być u mnie 1-2mce. Są już PIĘĆ.

I w końcu wyczekiwany moment - początek grudnia 2022 - najpierw rozważania dotyczące organizacji transportu, w końcu proponuję, że przywiozę te zwierzaki. Skierniewice nie na końcu świata, przy okazji odbiorę swoje transportery i klatkę. I ten chudnący będzie miał właściwą opiekę. Pada termin - jutro. No nie, tak nie funkcjonuję, mam jakieś plany, mogę pojutrze lub w kolejnym dniu.

I na tym koniec kontaktu. Chyba w rocznicę - czyli w czerwcu 2023 - wysłałam msg - dość długi i raczej nieuprzejmy. Cisza, a profil i korespondencja znikły,…

A koty? A dziękuję, są.

Dziki Szumiś utył. Wypuściłam z klatki, jakiś czas pozwalał sobie miskę bliżej nosa podepchąć, potem znów utknął za kanapą, znów schudl. Znów złapałam, udało się tylko przez ręcznik za ogon i tak ciągnęłam do klatki… Po kilku dniach tuczenia zauważyłam wyciek z ucha - wet, rozpadający się guz w uchu, antybiotyk - na szczęście zjadał w karmie, operacja, antybiotyk, zdjęcia szwów - do wszystkiego przysypiany. No i fakturka, 700zł… Teraz znów lata luzem, do następnego schudnięcia.


Pozostałe - tzw Księciunio (nie mój wymysł) miał biegunkę, przy podawaniu zastrzyków porządnie mnie pogryzł, nie lubimy się. Sypia przytulony do Pabianka - a  Pabianek do mnie. Dotknąć się nie da. Trzeci Szumek w mieszkaniu czuje się swobodnie. Dotknąć też się nie da.


Wiecie, ja miałam i mam dzikie koty, Trzyłapkę Tatrę, staruszki Babunię i głuchą Alutkę, niemłodą Niunię po rozległym nowotworze, Łapkę, którą właściciel terenu kopniakami „uczył latać” - koty, które z uwagi na stan zdrowia lub inne sytuacje nie dałby sobie rady na wolności lub nie miały gdzie wrócić. Mam też starą Kulkę - która w 2017 przyszła do mnie umrzeć - tekst „Zrobiona w kota”.


Ale to zupełnie co innego - przynajmniej moim zdaniem - niż zostawić swoje koty na krótki czas, po pół roku umawiać się na zabranie, a potem zamilknąć na nie wiem, jak długo, W czerwcu minął ROK. Naiwnie oczekiwałabym słówka - przepraszam, nie wyszło mi, zachorowałam, cokolwiek. Naiwnie,…

No i dwa transportery i klatka…r

No cóż, nie oczekuję do Was wsparcia z tytułu mojej głupoty, ale nie tylko te trzy dzikusy oczekują pomocy… A poza tym - tradycja.

Więc tradycyjnie bardzo poproszę - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - łódzkie koty.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz