poniedziałek, 10 czerwca 2013

Takie moje małe conieco

opisywanie tego co się wydarzyło w ciągu ostatnich paru tygodni zacznę od najświeższych:
piątek, 07 czerwca 2013
Mim(n)i wylądowała w Sowie...
zawiozła ją w nocy Ania
Aniu, dziękuję Ci bardzo!
leciała przez ręce, popłakiwała przy dotykaniu, była bardzo odwodniona i miała obniżoną temperaturę i... mega srakę
nawet pomyślałyśmy sobie z Jolą (o zgrozo), że to może być pp...
w sobotę było już na tyle dobrze, że Pani Kotolog powiedziała mi przez telefon, że właśnie idzie zbadać tego... dzikiego kota
powiedziałam jej, że Mim(n)i nie jest dzika, jeno wystraszona
acha, odpowiedziała i poszła badać
w lecznicy kotka dostała kroplówki i antybiotyk i coś za powstrzymanie zwolnionej mocno koopy
w lecznicy kotka nie chciała (i nadal nie chce) nic jeść
w lecznicy kotka jest mocno wystraszona
i nie ma się co dziwić, dużo się nadziało w jej krótkim kocim życiu

odbieram ją w poniedziałek rano
mam nadzieję, że jedynym śladem jaki zostanie po tej łikendowej "ptasiej" przygodzie, będzie wygolona łapka i dług w lecznicy
więc jeśli ktoś miałby ochotę odrobinkę nas wspomóc...
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=151980&p=9887195#p9887195

piątek wieczorem, 07 czerwca 2013
zadowolona z dobrze wypełnionych obowiązków, wracam sobie do domu marząc o zimnym piwie w footrzanym towarzystwie
i tak sobie idę i zastanawiam się czy kupić sobie jedno czy dwa
i tak zastanawiając się doszłam do mojego osobistego alkoholowego, podnoszę stopę na stopień... telefon zadzwonił
cofnęłam stopę (nie będę przecież rozmawiać w sklepie, co nie?)
spojrzałam na ekran (ogromny on jest) mojego nowego aparatu, i przeczytałam: BasiaDowb
(łapałyśmy tam w zeszłym roku z joląbuk i z Jolą Dworcowąviewtopic.php?f=1&t=137505&start=1380 i viewtopic.php?f=13&t=148520&start=15)
westchnęłam i odebrałam
westchnęłam bo Pani Basia jest Bardzo Marudną Starszą Panią Karmicielką Po Zawale i trzeba uzbroić się w cierpliwość przed odebraniem od niej telefonu
no więc się uzbroiłam... w papierosa, bo jakoś zapomniałam zabrać cierpliwość ze szkoły
pani Basia:
- o matko, Pani Ewuniu; malutki kociak; puszka na śmieci; rozwydrzone dzieciaki; kociak kuleje; bo wie Pani ja po zawale; i co ja mam robić; ja już nie mogę wytrzymać z tymi sąsiadami; bo on taki malutki; i te bachory go zamęczą; z emerytury nie wykarmię...
ja:
spokojnie Pani Basiu i po kolei
pani Basia:
- o matko, Pani Ewuniu; malutki kociak; puszka na śmieci; rozwydrzone dzieciaki; kociak kuleje; bo wie Pani ja po zawale; i co ja mam robić; ja już nie mogę wytrzymać z tymi sąsiadami; bo on taki malutki; i te bachory go zamęczą; z emerytury nie wykarmię... (może inna kolejność była, już nie pamiętam)
mając przed oczami oddalające się wieczorne piwo zapaliłam drugiego papierosa i powiedziałam międl c przekleństwa pod nosem:
zaraz przyjadę
a potem, to już było jak zwykle, choć miał być fajnie
podreptałam do Joli po kontener (moje wszystkie zostały w szkole)
zamówiłam auto (zrobiła się już 22:00)
przyjechał srebrny merolek (czytaj: Mercedes)
pognaliśmy na Dowborczyków
poprosiłam Pana Merolka co by poczekał
w bramie już przytupywała z niecierpliwości Pani Basia, czyli Bardzo Marudna Starsza Pani Karmicielka Po Zawale
weszłyśmy na podwórko
PB czyli BMSPKPZ pokazuje palcem i mówi:
o to ten kot
... na betonowej wylewce służącej kontenerom na śmieci, w niedbałej i leniwej pozie leży czarno-biały kot
czarno-biały duży kot
czarno-biały duży kot spojrzał na mnie po czem wstał i kuśtykając lekko na przednią łapę, nieśpiesznie się oddalił
przebiegła mi przez głowę myśl: przyjeb...ć babie
ale pomyślałam sobie, jeszcze nie teraz
może później
może jutro
i mi przeszło
zapytałam:
Pani Basiu, to jest malutki kotek?
tak, odparła
wycedziłam przez zęby:
Pani Basiu, to jest dorosły kotek!
naprawdę?
wycedziłam przez zęby:
naprawdę!
pani Basia na to:
acha...
dobrze, że Pan Merolek czekał
wizja zimnego piwa w ilości już trzech butelek (dwa zaległe i trzecie na ukojenie nerwów) przybliżała się z prędkością ok. 60 km/h
w sobotę ok 7:00 zadzwoniła telefon
nie odebrałam bo nie usłyszałam
w sobotę ok 7:15 zadzwoniła telefon
nie odebrałam bo nie usłyszałam
w sobotę ok 8:00 zadzwoniła telefon
usłyszałam i odebrałam
pani Basia:
bardzo Panią przepraszam, ale to rzeczywiście nie był ten kotek!
mruknęłam coś
ja postaram się Go złapać i do Pani zadzwonię
mruknęłam coś
mam kontener, to Go wsadzę i zadzwonię
mruknęłam coś
bardzo Panią przepraszam, ale to rzeczywiście nie był ten kotek!
dobrze, proszę zadzwonić - udało mi się wreszcie sklecić jakiś kawałek zdania
... mry!

2 komentarze:

  1. Życie....
    Karmicielki....
    Przecież Ty masz czas, a samochody za darmo jeżdżą, możesz se pokursować, a ona po zawale...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewuś, ty to powinnaś książkę pisać, fajnie ci idzie :-)

    OdpowiedzUsuń