Pamiętacie
szylkretkę Kalinkę?
W
październiku 2016 zgarnęłam ją z meliny w kiepskim stanie, prawie
jednocześnie z trikolorką z Cmentarza Żydowskiego.
Esterka nie miała szczęścia, pomoc dla niej przyszła za późno
- w domu troszkę się jej polepszyło, potem zaczęła gasnąć…
Odeszła na początku grudnia.
A
Kalinka bardzo chciała żyć. Miała chore / obolałe stawy,
chodziła dziwnie stawiając nóżki, z trudem wskakiwała na łóżko.
Ale wskakiwała, jadła, ładnie utyła, ładnie wyglądała. Bała
się kotów - zaczęłam, z małą nadzieją, szukać jej domu.
Udało
się - w lutym 2017 pojechała.
http://domowepiwniczne.blogspot.com/2017/03/dwie-szylkretki-poowiczny-happy-end.html
Dostawałam
informacje - najpierw często, potem coraz rzadziej. A potem -
2018.02.10 - minął rok - szczęśliwy.
Dzisiaj
- 2018.11.20 - dostałam mail - siedzę i płaczę…
„Długo
zastanawialiśmy się czy do Pani pisać, w końcu tyle ma Pani
kocich zmartwień… Niestety, 12 października przegraliśmy z
nerkami Kalinki... Nie przypuszczaliśmy, że mamy tak mało czasu,
dlatego trudno nam się z tym pogodzić.
Lekarze
nam mówili, że w nerkach są zmiany, ale łudziliśmy, się że
odpowiednia dieta, kroplówki, że to wszystko pomoże, że jakoś
będzie. Zwłaszcza, że Kalinka była trochę niejadkiem, ale
biegała, skakała, zachowywała się normalnie. Wyniki nerkowe z
krwi miała podwyższone, ale na stałym poziomie i od jakiegoś
czasu się nie zmieniały. Nie myśleliśmy, że może się to tak
skończyć, a tym bardziej już teraz, tak nagle. Przez dwa tygodnie
wszystko się posypało… Trudno nam się z tym pogodzić, bo była
członkiem naszej rodziny. Nawet mama Gosi, która przed Kalinką
miała raczej obojętny stosunek do kotów, teraz mówi, że jej
brakuje. Była wyjątkowa, wiemy, że pewnie każdy tak mówi o swoim
kocie, ale naprawdę była. Pusto bez niej bardzo…
Przesyłamy
ostatnie zdjęcia z Kalinką.”
Nie
pocieszajcie mnie…. Muszę się wypłakać…
Wiem,
że przez ostatni okres swojego życia była szczęśliwa, ale
dlaczego tak krótko? Nie wiem, ile miała lat, nie była starym
kotem.. Niesprawiedliwy jest los…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz