niedziela, 9 października 2016

Dwie szylkretki


opowiedziała  Ania
Tę pierwszą poznałam niedawno  -  w ostatni czwartek   -  ktoś ją znalazł, pojechałam zabrać na sterylkę. Trochę w nerwach, i chyba na szczęście  -  bo w tych nerwach nie zauważyłam naciętego uszka.  Bo gdybym zauważyła, pewnie nie wzięłabym jej  -  syczała, kłapała paszczęką.


Dokładniej obejrzeliśmy dopiero w lecznicy  -  z lekarzem. Szkielecik w potarganym i brudnym futerku, nie ma prawidłowych odruchów w tylnych łapkach, nie wiadomo, czy zwieracze nie są osłabione. Ale to na potem  -  najpierw trza odkarmić.

Zawiozłam do domu  -  boi się kotów. Trochę nakarmiłam, napoiłam  -  nie bardzo chciała, zrobiłam namiocik z poduszek na łóżku i poleciałam dalej,

Wróciłam późnym wieczorem  -  kotka w namiociku, obok pawiki i trochę kupy. Bała się pójść do kuwety? Zaniosłam. Kucnęła, wyraźnie usiłowała coś z siebie wycisnąć, bez rezultatu, Tzn co jakiś czas kapały ciemne krople. Zapchana?

Spojrzałam na zegar, westchnęłam, poleciałam do całodobowej lecznicy z tym w końcu g…nym problemem, Problem okazał się nie całkiem g-ny  -  bardzo bolesny brzuszek, potężnie obrzęknięte jelitka i odbyt, odbyt prawie wynicowany, odwodnienie….. Kroplówka, antybiotyk, przeciwzapalne i przeciwobrzękowe, kotka ma jeść i pić, jutro bezwzględnie kontrola  -  zwykle dają mi leki do domu, ale to za ciężki przypadek..

Dałam jeść  -  trochę zjadła, Trochę wypiła.

Znów próbowała się gdzieś  się schować  -  zawinęłam ją w kocyk, ułożyłam na poduszce. I właściwie całą dobę tak leżała  -  z przerwami na jedzenie i picie podstawiane pod nosek. Może taka osłabiona i zimno jej… Na szczęście je i pije chętnie,


Po drugiej kontroli (sobota  -  wczoraj wieczorem) i porcji leków kolejne dostałam do domu. Mam obserwować (oprócz jedzenia i picia) czy zmniejsza się odbyt  -  obrzek i wypchnięcie na zewnątrz.
No to obserwuję…

Je, pije  -  podstawione pod nosek. Ale coraz chętniej, Chyba też lepiej się czuje  -  wyszła spod kocyka, leży na poduszce. 

z ostatniej chwili:
Ostatniej nocy przeżyłam może nie horror, ale ciężki stressss. Przysypiam już, ona obok mnie zawinięta w kocyk  -  jednak tak woli, a sama po prostu nie bardzo ma siłę wczołgiwać się pod piernaty  -  i nagle uświadamiam sobie, że do mnie przytulony jest KOT, a ja nie czuję jego CIEPŁA!!!
Opanowałam się, delikatnie pogłaskała, pisnęła  -  ona lubi głaskanie, pięknie mruczy, ale to pierwsze dotknięcie to zawsze płacz  -  ból? lęk?
Znaczy, żyje.
Znaczy, chyba ma obniżoną temperaturę.
Znaczy, trzeba grzać.
Wstałam, na szczęście szybko zlokalizowałam poduszkę elektryczną, Poduszka, poduszka elektryczne, pielucha, kocyk, kot, kocyk.
I nocka z głowy  -  poduszka wyłącza się co jakieś 40minut, trzeba ją ponocnie pstryknąć…  Pstrykałam.
Rano ładnie zjadła, dojadła w łóżeczku, otuliłam, włączyłam i poszłam do pracy. 



Druga kotka  -  2016.10.03 dostałam zdjęcia mail:
”Anna masz może pomysł jak pomoc temu kociakowi ze zdjęcia ??? Jest na nowym cmentarzu żydowskim Ponoć ktoś się nim zajmuje ale to ponoć ... Wygląda na staruszka i strasznie ten pyszczek wygląda Jakbyś wiedziała gdzie go zawieźć na leczenie za niewielka kasę to pojadę po niego Dopiero w piątek mógłbym go zabrać bo wrócę wtedy z Wawy Chyba że jest ktoś kto pomoże i go zabierze Siedzi biedak przed stróżówką przy synagodze od ulicy Zmiennej”


Znam tę kotkę  -  bywam na Cmentarzu Żydowskim, to niezwykłe miejsce, wspaniałe grobowce, kolejne odnawiane, pokazuję je wszystkim znajomym. I widywałam kotkę, nawet chciałam ją zabrać  -  ale pracująca tam pani powiedziała, że wysterylizowana, że ma opiekę, że pupilka….
Teraz sama nie bardzo mogłam podjechać, godziny otwarcia cmentarza i mojej pracy pokrywają się….  „Zabiorę ją  -  może ja Pan zgarnąć?”  -  odpisałam. I czekałam  -  do dziś  -  do niedzieli.
Dziś pojechałam na ten cmentarz  -  zwinięta w kłębek leżała w posłanku w otwartym korytarza. Zabrałam ją  -  za zgodą panów z ochrony
Smród ropy z pyszczka, sierść na łapkach, nóżkach, wokół pyszczka i na piersi sklejona ropą. Całe futerko w dredach. Że szkielecik, to chyba pisać nie muszę…


Jest w lecznicy, na razie odpchlenie, kroplówka, jutro badanie krwi i decyzja, co dalej.


Na pewno konieczny będzie generalny remont paszczy  -  ale musimy najpierw wiedzieć, co nerkami,,,

Pomożecie?
71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 Fundacja For Animals Oddział Łódź 40-384 Katowice, 11go Listopada 4  -  dwie szylkretki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz