Zupełnie nie w temacie bloga? Nie, to wszystko to w końcu JA. Piszę na blogu o kotach, ale oprócz kotów mam też inne sprawy / zainteresowania.
Wielkanocny poniedziałek 2025.04.21, późne popołudnie. Czuję się źle, fizycznie i psychicznie - po niedawnym zapaleniu oskrzeli i tygodniu jeżdżenia na łapanie kotów - 2x dziennie po 40 minut w jedną stronę, 11 kotów, 7 jeszcze u mnie, klatki łapki odbierałam z pomocą policji…
No więc leżę, przysypiam, ktoś podsyłam mi wiadomość z FB że klatka łapka pilnie potrzebna - Chopina, blisko.
Nie dla „moich domowych” kotów. Choć ostatnio kosztowały mnie trochę nadstandardowo, bo amputacja oczka czarnulki Niuni - dzikiej starszej kotki, która w styczniu 2022 trafiła do mnie z krwawiącym ogromnym guzem na pleckach. Jest dobrze, ale oczko nagle „urosło” - i trzeba było amputować. W końcu stycznia 2025 zgarnęłam małego chorego Tramwajarza - kk nie do końca przeszedł, a objawił się FIP… Niby zawsze twierdziłam, że nie będę leczyć FIPa, bo to kosmiczne koszty, ale leki staniały, leczenie z badaniami powinno zamknąć się kwota ca 3tys, udźwignę. Daję też radę walczyć z giargiami i biegunką pięknego Bengee…
Adopcje na odległość. Zwłaszcza z dostarczeniem kota do innego miasta.
Wyleczyłam się z tego już dawno.
Bo jakoś nie wierzę, że w Toruniu czy Wrocławiu brakuje kotów do adopcji. Pewnie nie brakuje, ale ktoś chce ładnego, albo typie rasy. Za darmo. Jeśli czeka na podanie na tacy, przekona mnie, że ma warunki i przyjedzie po zwierzaka - ok. A ja w razie czego będę miała jeden kurs gdzieś tam mniej.
Ale jeśli ja mam dowieźć?
Nie. Bo: