wtorek, 9 stycznia 2018

Skrzydełka opadły….

napisała Ania
Kotka z kociakami jeszcze nie wróciły, wczoraj (08.01.2017) wieczorem pojechałam łapać to ostatnie czarne, wcześniej prosząc jedną z karmicielek - nie znam ich - o przekazania pozostałym karmicielom, by NIE KARMILI - z wyjaśnieniem dlaczego. Najedzony kot raczej się nie złapie. Pani potwierdziła, że przekazała.

WW obrazek zastałam po przyjeździe. Przejechałam już te pół miasta, to i postałam jakieś 1,5godz - żaden kot się nie złapał. Odjeżdżając zauważyłam przy bramie coś białoczarnego. Czyli jest „nadzieja” na kolejne kociaki…
Wymieniłyśmy z karmicielką kilka smsów - wie, że fundacje są przepełnione, wie, że na terenie są lisy. Lisy są niebezpieczne dla kotów - tym bardziej dla kocich dzieci.

Co mogę więcej? Kolejny raz jechać kilkanaście km w jedną stronę, kolejny raz stracić kilka godzin na próżno? Nie - zwyczajnie nie. W ramach postanowień noworocznych rezygnuję z pakowania się w akcje, gdzie tzw nakład sił i środków zdecydowanie przekracza rezultaty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz