czwartek, 17 kwietnia 2014

Morusa Sen o Domu

napisała Ewa
--------------
urodziłem się
to znaczy tak mi się przynajmniej wydaje
bo przecież każdy się chyba kiedyś musiał urodzić, co nie?
no więc, urodziłem się na działkach
fajnie było
ciepło, świeciło słońce i można było ganiać motyle
i mama była obok i rodzeństwo
potem jakoś tak niepostrzeżenie zrobiło się zimno i pusto...
przyszła zima
samotna zima
któregoś dnia odkryłem, że nie wszystkie działki pustoszeją
na jedną z nich nadal przychodzą Duzi
to byli starsi Duzi - Staszek i Wiesia
zawsze razem
zawsze za rękę


i tak sobie wtedy zacząłem marzyć
- że fajnie by było mieć Dom
- taki Normalny Dom i swoich Dużych trzymających się za ręke...
- i zaczęło mi się to moje marzenie śnić
nie wiedziałem jak wygląda Normaly Dom, ale domyślałem się, że może być podobny do tego małego działkowego domku Wiesi i Stacha
czasami, kiedy ich nie było na działce, zaglądałem do środka przez okno
było tam zupełnie inaczej niż na zewnątrz
jakieś rzeczy były tam poustawiane, których nazw nie znałem
ale to nic, że nie nazwane, we śnie się to nie liczy
i tak wymyśliłem sobie Sen o Domu i postanowiłem śnić go codziennie, może się wyśni...

Duzi przychodzili co parę dni i przynosili dla nas kotów jedzenie
zrobili domek, źebyśmy mogli tam mieszkać zimą
i okazało się, że na działkach już nie jestem sam!
minęła zima
przyszła wiosna
a jak wiosna, to i kocie amory...
poznałem taką jedną babeczkę, mówię Wam, boska była!
jakie futro, jakie oczy
a jak pięknie kręciła puchatym tyłeczkiem
mjodzio!
(nie ma co, rozmarzyłem się tymi wspomnieniami)
Duzi przychodzili prawie codziennie
wygrzewałem się na słońcu
spałem w pachnącej trawie
ganiałem się z moją kotką
i tak leniwy lipiec powoli się kończył
...
19 lipca 2013 roku
tę datę zapamiętam do końca życia
jak zwykle przechadzam się po działkach, sprawdzając co słychać
spotykam człowieka
człowiek miał w ręku coś długiego i ciężkiego
człowiek tym czymś uderzył mnie w łapę
zawyłem z bólu i zacząłem w panice uciekać
schowałem się w krzaki na działce moich Dużych
nie spałem całą noc
łapa spuchła i okropnie bolała
następnego dnia mnie znaleźli
nie mogłem uciekać, byłem cały zastygły z bólu i przerażenia
podnieśli mnie
ugryzłem Dużego, z co bardzo go przepraszam, ale ja wtedy byłem dzikim kotem i nigdy nikt mnie nie dotykał
Duzi zanieśli mnie do samochodu i zawieźli do Lecznicy Pod Koniem
tam też trochę chciałem rozrabiać, ale przy każdym ruchu ciała bardzo mnie wszystko bolało, więc dałem sobie spokój
później się z nimi rozprawię, pomyślałem sobie
dostałem zastrzyki, ból się trochę zelżał
zrobili mi prześwietlenie
Obrazek
i tu się zaczęło
to znaczy zaczęła się dyskusja
uciąć łapę, czy wsadzić drut?
uciąć łapę, czy wsadzić drut?
jedni mówili tak, inni nie
na szczęście zwyciężył głos Doktora Szefa
potem zasnąłem

Obrazek
potem się obudziłem i okazało się, że mam na sobie dużo gipsu zawiniętego w gustowny błękitny bandaż w małe granatowe rybki
Obrazek
Obrazek ... dramat!
jak ja się w tym pokażę na działkach?
tak sobie pomyślałem, bo byłem prawie pewien, że zaraz wrócę do siebie
rzeczywistość jednak okazała się inna
wsadzili mnie do klatki
no niby fajnie było, bo już tak bardzo nie bolało i miałem cały czas pełną michę, ale...
no właśnie ale:
- nie mogłem wstać, więc musiałem się nauczyć jeść na leżąco
- musiałem się nauczyć załatwiać do kuwety
- dostawałem mnóstwo zastrzyków, co było czasami bolesne
- z przerażeniem stwierdziłem brak moich jajek
- w łapie miałem drut, czułem go i nie było to przyjemne, wierzcie mi
no więc, nadal prychałem i machałem zdrową łapą lekarzom przed nosem - żeby nie było, że się poddałem!
zapierałem się resztą łap
nic nie pomagało
zawsze kiedy przyszła pora na lekarstwo, i tak zostawałem spacyfikowany
powoli przyzwyczajałem się do dotyku ludzkich rąk, bo ludzie przychodzili do mnie nie tylko po to by mi wcisnąć gorzką tabletkę do pyszczka lub ukłuć w tyłek
ludzie przychodzili też do mnie żeby mnie pogłaskać
podrapać za uchem
ponosić na rękach
pobawić się ze mną
moi Duzi też do mnie przychodzili
raz w tygodniu
przynosili mi smakołyki
opowiadali co słychać na działkach
nie powiem, tęskniłem za trawą i powietrzem, za słoncem i bieganiem
postanowiłem jednak przeczekać, bo co mi innego pozostało
po prawie dwóch miesiącach znowu mnie uśpili i wyjeli mi drut z łapy
lekarze byli zadowoleni, wszystko się ładnie zrosło

Obrazek
łapa bolała mnie przy chodzeniu (o ile chodzeniem można nazwać te dwa kroki do kuwety, które musiałem zrobić, mieszkając w klatce)
Obrazek
ale podsłuchałem Doktora Szefa Lecznicy, że to przejdzie i łapa się rozrusza
i któregoś dnia przyszła inna Duża
taka Duża w okularach i z plecakiem na plecach
wyjęła mnie z klatki i powiedziała:

- Morusie, jedziemy do Domu
--------------
... wiecie co, marzenia się spełniają
nawet te kocie marzenia!

--------------
podziękowania:
- dziekuję bardzo Wiesi i Staszkowi, że mnie znaleźli, zawieźli do Lecznicy i zapłacili za opreację
- dziekuję bardzo Doktorowi Szefowi, wszystkim Lekarzom i Pracownikom z Lecznicy Pod Koniem za uratowanie mojej łapy i za opiekę i za cierpliwość, no za wszysko co dla mnie zrobili
- dziekuję bardzo mojej obecnej Dużej, że postanowiła zabrać mnie do siebie
- dziekuję bardzo Fundacji For Animals-Łódź za zapłacenie reszty rachunku za mój pobyt w Lecznicy pod Koniem i leczenie

--------------
teraz czekam już tylko na spełnienie się ostatniego rozdziału mojego snu
teraz czekam już tylko na Własny Dom i Własnych Dużych trzymających się za rękę

--------------
ps.
wiem, wiem, już dawno to powinienem to napisać, ale jakoś mi tak ciągle schodziło
u Dużej w Okularach jest tyle do roboty
i mam dużo koleżanek i kolegów
i ciągle się ganiamy, że nawet nie mam kiedy myśleć o tym co było

Obrazek mój pierwszy dzień u Dużej w Okularach
Obrazek się poznajemy
na stoliku Czesław, w mojej klatce Ślepa Kaśka
a Babcia Matylda właśnie mnie pyta jak mam na imię

Obrazek witaj Cezary!
Obrazek nasz Plac Zabaw, na pierwszym planie Hanka
Obrazek nasz żółty tor przeszkód i Natasza, która bardzo lubi się popisywać
Obrazek na tym zdjęcíu widać, że mam trochę krzywą łapkę...
Obrazek nasze spa
od lewej: Shadow, Dzidka, ja i Matylda
lubię się do niej przytulać, ma takie mięciutkie futerko na tyłeczku...


Kulawy Morus z Pomarańczowymi Oczami
15 kwietnia 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz