piątek, 25 kwietnia 2014

moje Święta na PoJezier(skiej)zu, czyli wte i wewte z klatką przez jezdnię

podzieliła się Ewa
o kocie, co ma ranę zamiast oka, dowiedziałam się od Łucji, która to dowiedziała się o nim od Agnieszki (pracuje obok)
Agnieszka pojechała Go łapać w Wielką Sobotę
ja natomiast postanowiłam, że zamiast siedzieć przy stole, się przewietrzę na PoJezier(skiej)zu
a poza tym kot cierpiący jest, więc nie ma na co czekać
pojechałam z majdanem na 15:00 (godzina karmienia) w Niedzielę Wielkanocną
pojechałam empekiem wzbudzając niezdrowe zainteresowanie mim wyposażeniem (łapka+kontener)
rozstawiłam majdan i usiadłam sobie na ławeczce przy Wyższej Szkole Kupieckiej, po drugiej stronie ulicy
Obrazek
pochmurno było, ale cieplutko
ptaszki śpiewały

co jakiś czas przejechał samochód
cisza i spokój
pooddychać można powietrzem
prawie wakacje na łonie...
jakoś po pół godzinie zaczęło kropić
a potem zaczęło lać
lało tak z dobrą godzinę

a ja przylkejona do murów szacownej szkoły starałam się nie zmoknąć
oczywiście żaden kot się nie pojawił, za to ja dogłębnie nawilżyłam sobie twarz i nie tylko
zebrałam się kiedy tylko deszcz nieco zelżał
w domu pomyślałam sobie, że jutro też tam pojadę pooddychać świeżym powietrzem...
w Poniedziałek Wielkanocny mijauł'am zjeść śniadanie, obiad i kolację u Violi
punktualnie o 11:15 zasiedliśmy do stołu (majdan za karę powędrował do kibelka)
śledzik, kielonek, sałatka, kielonek, jajeczko, kielonek, itd
zadzwoniłam do wiesiaczka z pytaniem, czy aby może by mogła się ze mną wybrać na łono...
zgodziła się (wiesiaczku, wiesiaczku bardzo Ci dziękuję!)
umówiłyśmy się na 15:30 (między Violinym śniadaniem a obiadem)
tym razem pogoda dopisała
słonecznie i ćwierkająco było
rozstawiłam majdan
Obrazek akurat słońce zaszło
siedzimy sobie
gadamy
spacerujemy
zaglądamy to tu, to tam
nagle wiesiaczek mówi:
- popatrz, jest kot!
ano jest kot, stwierdziłam naocznie
ano jest kot na terenie Wyższej Szkole Kupieckiej
siedział sobie i się gapił na wiesiaczka
szybko przeniosłam przez ulicę łapkę i uzbroiłam w przynętę
(... wprost uwielbiam jeździć na łapnki a jedną klatką, wrrr!)
Obrazek
a kot się nam przyglądał z ciekawością
Obrazek akurat słońce zaszło
a pod autem stała Świąteczna Zastawa Stołowa wypełniona Świątecznym Pokarmem
kot popatrzył na nas i ułożył się na ławce czekając na pojawienie się plamy słońca
znaczy: był po Wielkanocnym Obiedzie
czekamy
kot nie zmienił pozycji
czekamy
kot nie zmienił pozycji
czekamy
kot nie zmienił pozycji
wiesiaczek mówi:
- patrz, po drugiej stronie ulicy jest kot!
no jest, stwierdzam
Obrazek
coś burego z białym krawatem siedzi w trawie po murkiem
wiem, wiem, prawie nic nie widać, ale bałam się podejść bliżej co by nie spłoszyć
biegusiem znowu przestawiam majdan na drugą stronę ulicy
(... wprost uwielbiam jeździć na łapnki a jedną klatką, wrrr!)
wracając, cyknęłam jej zdjęcie
Obrazek uszy nie nacięte
kot podszedł do klatki
kot okazał się młodziutką kotką w ciąży, na szczęście jeszcze nie bardzo zaawansowanej
kotka obeszła klatkę
wyjadła co się dało
i odwróciła się na pięcie znikając w haszczach za transformatorem
cztery brzydkie wyrazy mi się wyrwały z ust
a tymczasem, po drugiej stronie ulicy, czyli tam gdzie przed chwią jeszcze stała klatka na Łaciatego, pojawił się Łaciaty
Łaciaty postanowił jednak skubnąć małeconieco przed podwieczorkiem
Obrazek
już nie przenosiłam łapki na drugą stronę ulicy, bo się wqurwiłam tym ciągłym przechodzeniem przez ulicę (a w dodatku nie było tam pasów)
(... wprost uwielbiam jeździć na łapnki a jedną klatką, wrrr!)
a tymczasem, po drugiej stronie ulicy, czyli tam gdzie postawiłam klatkę na ciężarną pojawił się Pies i Pan
Pan rzucił nam przelotne (nie zalotne, niestety) spojrzenie
Pies zamknął klatkę...
poleciałam na drugą stronę ulicy i nastawiłam
po parunstu minutach pojawiła się kotka
znowu obeszła klatkę po czym zniknęła w haszczach na dobre
moje wqurwienie sięgnęło zenitu
... na odchodne zrobiłam sobie fotę
Obrazek
na obiad do Violi zdążyłam
------------------
wzdłóż Pojezierskiej, od al. Włókniarzy aż do Brukowej w jedną stronę
w drugą stronę od Limanowskiego prawie aż do Radogoszcza, to ogromny teren fabryczno-magazynowy
żyje pewnie tam bardzo dużo kotów i jest tam bardzo dużo kocich stołówek
Agnieszka ma zrobić wywiad
będziemy łapać
------------------
... mry!
Obrazek Obrazek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz