Czarna Kira odeszła - w sobotę byłam w lecznicy, miała się
zdecydowanie lepiej, była widocznie silniejsza, z wielkim apetytem
jadła. W zasadzie mogłam ją zabrać do domu… Została na wszelki wypadek
do niedzieli - bo kroplówki trzeba było podawać bardzo ostrożnie, żeby
kici nie zalać - pompą infuzyjną. O 4tej nad ranem zaczęła się
dusić.... nie dała rady...
Niebieski persik z tym swoim
beznoskiem od tygodnia nie może pozbyć się kataru, karmić go strzykawką
nie daje rady - wyrywa się, nie łyka, prędzej się go udusi niż
nakarmi.... Ciągle w lecznicy na kroplówkach, antybiotyk dożylny,
inhalacje.
Też w sobotę karmicielki zgarnęła z Radogoszcza
przemiłego biało-rudego kocura - zabrałam go wraz z czymś z
Wrocławskiej, poprosiłam o kastrację na miejscu, zabiorę od razu o dt.
Kocurek po narkozie wpadł w bezdech, lekarka go reanimowała, chciała
zaintubować, zaciskał krtań, nerwowo się robiło - w końcu dało radę
najcieńszą rurką intubacyjną. Kocurek (już były) czuje się dobrze,
bardzo łagodny, wielki miziak. Ciekawe, kto i dlaczego pozbył się go...
*
Na
Wiankowej w niedzielę karmicielki złapały dwie młodziutkie koteczki,
został do złapania jeszcze jeden kot - trudno będzie, chory, zagilany
- nie je, wiec przynęta w klatce go nie nęci… A złapać trzeba, bez
leczenia nie przeżyje….
*
Wrocławska
- w sumie od karmicielki i z pobliskiego śmietnika zostało złapanych
10 kotów, na razie przerwa - czekamy na przedłużenie umowy UMŁ o
sterylki, na razie w lecznicy mamy wyprzedzenie o 21 zabiegów - jak
UMŁl umowy nie przedłuży, będziemy musieli zapłacić, pytanie z czego…
Czwartkowe czyli 4-6 - płeć już znana, bura kotka, bury kocurek, bialobura młoda koteczka
* *
Piątkowe
- srebrna kotka karmiąca sterylizowana za pieniądze, bo trzeba było
szybko wypuścić do maluszków - więc bocznym cieciem, którego lecznice
talonowe nie robią. Antybiotyk na ten gil pod okiem też dostała, za
jakieś dwa tygodnie będziemy szukać maluszków - urodziły się w połowie
września. Ciężko, bo teren nieprzyjazny, maluszki są przerzucane przez
płot pod psie pyski…
Sobotnie - młody burasek i potężny czarny kocur
*
Niedzielne - młody miły buras, pewnie domowy, mam nadzieje, że wychodzący, a nie wyrzucony…
Maluszki
podrzucone starszemu panu - przechwaliłam….. Buraskowi pogorszyło
się, czarnuszek wczoraj miał 35stopni. Ani krew buraska, ani test
czarnuszka nie wskazywały na najgorsze, ale wesoło nie jest.
Najprawdopodobniej pierwotniaki. Oba są na kroplówkach i metronidazolu,
czarnuszkowi zmieniałam butelki z gorącą wodą przez cała noc - jak się
dziś czuję, możecie się domyślać. Ale nie mogłam tego zajęcia zwalić na
ponad 70cioletnią p.Łucję. Za to dziś czarnuszek ma 37,5stopnia, przez
cały dzień będzie co jakiś czas podgrzewany - nie chce siedzieć na
butelkach, woli połazikować. I pakowany comvem. W nocy też podgrzewanie +
conv - znów ja….
Zdjęcia maluszków z końca września
*
Na koniec coś przyjemnego - w lecznicy spotkałam Krokera, jednego z pierwszych ratowanych przez mnie kotów, maj 2006 - viewtopic.php?f=1&t=43748&hilit=kroker
kocisko ma się nieźle, ma cały czas kłopoty z wypróżnianiem, właśnie na lewatywę przybył do lecznicy, ale wygląda pięknie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz