Na razie wiadomości z lecznicy nie ma, zadzwonię
tam, może podjadę wieczorem - jak będę w stanie -
muszę odwiedzić b. chorą i b.bliską osobę….
Żeby
nie było kompletnej ciszy - fotki kiciusia słodziaka zrobione przez
panią, która go znalazła.
Pisałam w piątek - jest
niedziela rano. Do lecznicy nie podjechałam, nie dałam rady, zadzwoniłam.
Kiciuś po operacji, czuje się chyba dobrze
- ma apetyt, awanturuje się w
klatce, woli być na rączkach. Dom tymczasowy dla niego na czas leczenia
zadeklarowała Pani, która go znalazła, ale na razie musi być w lecznicy.
W poniedziałek będzie chirurg, zadzwonię - ale
pewnie nic nowego nie napiszę - bo jeśli jest dobrze, to po prostu trzeba
czekać, aż się pozrasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz