piątek, 29 września 2023

Sasanek - nie warto…

 


W tekście ze szkołą w tytule wspomniałam o kotach w ulicy Sasanek - i zgodnie z obietnicą piszę.

2023.04.28 alarmistyczno-histeryczny telefon od pewnej pani - sąsiadka rozmnaża koty, nie chce sterylizować, pani obdzwoniła całą Łódź, nikt-nikt nie chciał pomóc, pani nic zrobić nie może, bo w rodzinie ciężka choroba, poza tym wyprowadzają się i już nie będą na starym miejscu nic robić.

Pojechałam - wyszło, że starsze małżeństwo chciałaby wysterylizować, ale nie wie jak się za to zabrać, pytali nawet w sklepie zoologicznym na osiedlu, ale trafili na panią o dość dziwnym sposobie komunikacji, przykład - „Ania, znajomi chcą oddać persa, pomożesz? Ok, daj telefon. Nie, oni nie chcą. To niech do mnie zadzwonią i  wyślą zdjęcia kota, a jeszcze lepiej niech kota przywiozą”. I koniec tematu. Tu było podobnie, od kogoś z osiedla - już po łapankach - dowiedziałam się, że starsi państwo trafili w tym sklepie na tę panią, że pani przekazała wiadomość dalej - z dwoma konkretami - koty i ulica Sasanek.

Wracając do alarmującej pani - wyszło, że miała klatkę łapkę przez kilka tygodni czy nawet miesięcy, ale… Rozmawiałyśmy, zdziwiona była że wiem - cóż, koci światek duży nie jest, wieści się rozchodzą, oburzona, że oczekuję pomocy np. w sprawdzaniu czy kot się nie złapał. W rezultacie obraziła się.

No.

No to pojechałam. Starsi państwo chętni na sterylki, ale nie aż tak, by pilnować klatek i wozić swoim samochodem do lecznicy. Normalka.

Z pilnowaniem klatek to przesada, teren prawie zamknięty, jedna klatka widoczna z okna, żeby zobaczyć dwie pozostałe trzeba zejść z Ip i zajrzeć na druga stronę budyneczku. Wysiłek na pewno dużo większy niż dla mnie dojazd - 3,5km, 10min w jedną stronę, kilka razy na dobę. Ja w nadmiar czasu opływam, a samochód diesel, pali niewiele. No.

No więc pojechałam 2023.04.29 przed 8mą, bo o tej porze koty karmione, tradycyjnie postarałam się być PRZED karmieniem, Na wszelki wypadek, nauczona doświadczeniem - koty w 90 przypadkach na 100 są obficie karmione PRZED zaplanowaną łapanką. Sprzątnęłam suche (to przecież nie jedzenie), pojawiły się trzy koty - bure z białym, bura z rudymi łatkami i srebrna tri. Na moje oko wszystkie kotki, wg karmicieli bure z białym to kocur.


Dość szybko złapała się bura w rude łatki, pozostałe ostrożnie krążyły wokół klatek.

Około południa w klatce zastałam dumnego pingwinka. Jajeczny, ale własność pani z podwórka. Gdybym nie wiedziała że właścicielski, to wycięłabym, bo chipa nie ma, ale tak na chama kraść komuś pompony… No nie, jednak nie.

Poprosiłam sąsiadów o telefon do właścicielki, dzwoniłam, dzwoniłam, pytałam sąsiadów czy mogę ciachnąć - pani nie odbierała, sąsiedzi nie chcieli się mieszać, mimo że to prawdopodobny ojciec kotów, które łapałam.


Wypuściłam, co miałam robić. Wieczorem dopadłam właścicielkę, ustaliłyśmy, że kota złapie i wykastruje. Za darmo. Po jakimś tygodniu – 10dniach znów z nią rozmawiałam - no niestety, kot nie przychodzi do domu, nie daje się złapać. O ile wiem niewykastrowany do tej pory - wrzesień 2023.

2023.04.30 w nocy złapała się srebrna szylkretka. Burego z białym nikt nie widział, taką dostałam informację. Z gorącymi i na 100% pewnymi informacjami, że to kocur - zdjęcia zrobione pierwszego dnia łapanki.


Mimo to klatki zostawiłam, dojeżdżałam tam kilka razy na dobę sprawdzać zawartość i zmieniać przynętę. Wysterylizowane kotki odebrałam z lecznicy i wypuściłam, mieszkańcy zaczęli karmić - nie dało rady dać jeść i sprzątnąć miski, żarcie stało cały czas.

2023.05.07 rano zabrałam klatki.


2023.07.26 - odebrałam telefon od starszych państwa - z imieninowymi życzeniami i radosną informacją, że kocur przyprowadził maluszki, chyba pięć.

Pogratulowałam.

Dla jasności - od 5go maja do 26go lipca nie dostałam ŻADNEJ informacji że kot wrócił. Podjechałabym złapać. Pewnie kociaki urodziły się w czerwcu - był czas…

Na posesji mieszkają starsi państwo, pani z kocurem, pani, która mnie zaalarmowała - wszyscy mają sprawne samochody i wszyscy nimi jeżdżą.

Pomogę - tak, jak pisałam w tekście o szkole - pożyczę klatkę łapkę, załatwię kwity do lecznicy, oszczędzając mieszkańcom kilku kursów do UMŁ. Koty łapią się same, wystarczy nastawić klatkę. Telefony do lecznic są powszechnie dostępne, umiejętność zadzwonienia i ustalenia terminu zabiegu - też.

Wredna jestem? Może.

Ale na pewno bardzo zmęczona wykorzystywaniem mnie.


A tak przy okazji i dla uzasadnienia mojego stanu - jesienią 2021 łapałam kilka domów dalej na tej samej ulicy. Ktoś tam łapał w marcu, ale spasował. Podobnie - bo pani się koty łapią, a nam nie. Spędziłam tam kilka dni, złapałam w sumie 6 kotów, w tym kotkę absolutnie niełapalną - wszystkie, które miały być złapane. Dostałam jakieś obietnice… I tyle.

Tradycyjnie bardzo poproszę - na koty pod moją opieką - utrzymuję w tej chwili 7 kociąt i 5 dorosłych kotów - adopcyjnych. Nieadopcyjnych nie liczę.

Konto - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - łódzkie koty.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz