środa, 25 października 2023

Pochwaliłam….


 

No pochwaliłam. I generalnie słusznie, ale…

Bo sami osądźcie - krótko nie będzie, nie potrafię.

2023.10.04 - prośba od Natalii - dalekie Złotno, starsza pani, 6 kotów. Telefon zapisałam i zapomniałam. Na usprawiedliwienie - trzytygodniowa akcja Marysińska.

Dorota ma ją opisać, chyba coś 15 kotów, ja nie łapałam, znaczy nie sterczałam przy klatkach - a sterczeć trzeba. Te „nasze” klatki Elkomtrade z kółeczkami już nie są produkowane, więc trzeba ich strzec jak oka w głowie - testowałam różne inne, i  zdecydowanie te są najlepsze. A nie sterczałam przy klatkach, bo w końcu dotrzymuję słowa - jeśli karmiciel znający mnie lata całe dzwoni dopiero z info o  kolejnych miotach, to ja odpadam. Klatkę mogę pożyczyć i transportowo pomóc, wszystko. Tu też tak miało być, beze mnie. Dwie karmicielki emerytki i brak czasu na telefon w  stosownym momencie, tzn w chwili pojawienia się nowego kota w stadzie.

Ad rem.

W ostatnią środę 2023.10.18 Dorota złapała przedostatnią kotkę z  Marysińskiej, musi zrobić przerwę z powodów osobistych, klatki wolne - umówiłam się na to Złotno na dziś - 2023.10.23. Przy okazji wyszło, że jeszcze jest jakiś pan, który koty tam karmi, nie sama starsza pani.

Przyjeżdżam, karmicielka i koty czekają, widać że głodne. Na zdjęciu pięć, szósty kręcił się poza zasięgiem obiektywu. Nie tracąc czasu postawiłam trzy klatki, koty zaczęły się do nich pchać, pierwsze dwa młode jednocześnie - tri i czarne. Popchnęłam tyłeczki, klatka się zamknęła. Krzyk straszny, w ogólne to koty rozmowne, wstawiłam do jakiegoś pomieszczenia, w drugą klatkę pchał się biały z felernymi uszami - spróbowałam znów wepchnąć, nie udało się… Za to udało się z kolejnym młodym czarnym. Trzy młodziaki w dwóch klatkach drą się w pomieszczeniu, pojawia się kolejny młody burobiały i pan, też niestary. Zgodnie z karmicielką opiniują, że ten kot się nie złapie, najdzikszy z młodzieży, widział jak państwo łapali jego brata, bo znaleźli mu dom, i teraz się boi.

Wszystko szło w takim tempie, że nie zdążyłam porobić zdjęć, zresztą często o bieżącej dokumentacji fotograficznej zapominam… Łapię przeważnie sama, wolę jednego łapacza i trzy klatki niż odwrotnie - i nie zawsze te zdjęcia w odpowiednim momencie porobię. Łapię sama, bo ktoś z doświadczeniem nie potrzebuje mojego towarzystwa, a jeśli towarzyszy mi ktoś bez doświadczenia - to fatalnie znoszę komentarze „nie złapie, się, za mądry jest”, a taki komentator z kolei źle znosi moje pytanie o ilość złapanych kotów czy doświadczenie w łapaniu.


Przełożyłam trójkę z klatek do kontenerków, klatki ponownie rozstawiłam, z  kotami poszłam do samochodu - niedaleko. Po powrocie zastałam następujące obrazki:


Wyjaśniam - pierwszy to oswojony, wcześniej wykastrowany długowłosy dwulatek, drugi - to niełapalny młodzian. Młodzian w kontenerku do samochodu, pingwinek trochę się posiedział w klatce - celowo, żeby się zniechęcił i nie właził.

Pochwaliłam karmicieli - bo koty naprawdę były głodne, a to się rzadko zdarza. Przeważnie karmiciele „zapomną” i nakarmią, miskę z chrupkami w krzakach ukryją - bo to przecież nie jedzenie… Łapacz takie sztuczki po zachowaniu kotów widzi, tylko szkoda, że przyjeżdża czasem kawał drogi na próżno - niegłodne koty raczej do klatek nie wchodzą. Te cztery zgarnęłam między 9.16 a 9.40. Pewnie gdybym trójki nie wepchnęła do klatek, trwałoby to z godzinę dłużej, ale jednak - były głodne.

Został biały z uszami - przepłoszony przeze mnie… Po czasie dowiedziałam się, że on już był łapany i leczono mu te uszy, może przy okazji jajka stracił? Nie wiadomo, różne osoby go woziły, starsza pani podzwoniła, nikt nic nie wie…

Dobra, młodziaki złapane, długowłosy łakomczuch nakarmiony, teren bezpieczny - zostawimy klatkę na białego, trzeba sprawdzić. A jak się inny złapie? Bo tu kilka kotów przychodzi. Matka też, ale rzadko.

I tu mnie wryło. Bo rozumiem, że przeważnie widzi się tylko czubek własnego nosa, dziwne że cały naród z zezem zbieżnym nie chodzi. Ale jakoś nie mogę się do tego przyzwyczaić. I ciągle mam nadzieję, że ktoś widzi nieco szerzej, zwłaszcza na swoim w  końcu podwórku. Bo te koty na to podwórko przychodzą. Nie siedzą stale, ale przychodzą. Czyli co, wyciąć tylko te, co stale na podwórku siedzą, a „dochodzące” już nie? Matkę nie? Podobno przychodzi rzadko, raz na tydzień - dwa. Podobno regularnie kociaki przyprowadza. Naprawdę nie można choć spróbować? Choć popytać sąsiadów, kto ja karmi? Dać mój telefon? Lepiej liczyć na to, że przy kolejnym miocie ktoś taki jak ja pomoże? Bo ja na pewno nie. Na Marysińskiej znalazła się przypadkiem Dorota mieszkająca bardzo blisko. A tu na Złotnie? Skoro nie udało się uzyskać pomocy od kogoś z bliższej okolicy, to jaki plan? Dla mnie za daleko - dzisiaj 12km na Złotno, potem 11km do lecznicy, potem 7km do domu. Jeszcze co najmniej dwa takie kursy - jeden na dzisiejsze kocurki za dwa dni, drugi na kotki za cztery dni. W sumie prawie 100km po mieście.

Wygłosiłam stosowną mowę, trzy klatki zostały, może coś się złapie. Klatki nie mogą tam długo stać, są potrzebne na bieżąco w innych miejscach, więc - koty, łapcie się szybko.

W lecznicy Manhattan - bardzo dziękuję - byłam o 10.30 - dowody:


Nie ten tekst miał by pierwszy, czeka na opis miot z Tokarskiej i stadko z kolorowych kotów z Franciszkańskiej - koniec września - początek października, czeka wcześniejsza zabawna historyjka z Biegańskiego. Świętojańską z kwietnia - przed złamaniem ręki - pewnie pominę. Mozaikowa może? Ale pisać mi się trochę nie chce, poza tym łapanki i wożenie czas zajmują. A tu mnie po prostu ciut ruszyło… Może niesłusznie akurat tu, ale wiecie, czasem taka kolejna - ostatnia - kropla…

Tradycyjnie bardzo poproszę - po prostu na koty. Bo generalnie karmę i żwirek finansuję sama, ale leczenie tego, co mam w domu to spore koszty. A jak coś wpłacicie na leczenie, to z moich osobistych więcej zostanie na paliwo na te łapanki - bo to są naprawdę kilometry…. Więc - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - łódzkie koty.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz