poniedziałek, 11 września 2023

Borysek - wspomnienie i łza…

 


Kilka dni temu napisała do mnie Sandra - potrzebowała klatkę pobytową dla kociaka. Żeby się przypomnieć - wspomniała Boryska adoptowanego ode mnie jesienią 2013. Pamiętałam go bardzo dobrze, pamiętałam tę adopcję - kotek początkowo nie jadł, chował się po kątach, głównie w łazience - ale Sandra z rodziną postanowili powalczyć.

Pisałam o nim na blogu

http://domowepiwniczne.blogspot.com/2013/10/borysek-z-kasprzaka.html#more

Borysek vel Kizior odszedł rok temu - PNN - a Sandra na moją prośbę napisała wspomnienie o nim.

Posłuchajcie:


Po 10 latach od adopcji Kiziora (imię z fundacji Borys) jestem pewna, że była to jedna z najlepszych decyzji w naszym życiu. Początki nie były łatwe, ale nasza cierpliwość została wynagrodzona szczerą miłością i oddaniem naszego kocurka przez 8 lat naszego wspólnego życia. Kizior był wyjątkowym kotem - nie dlatego, że bym nasz, po prostu taki był. Gdy trafił do nas - był jedynym zwierzakiem w naszym domu.

Niedługo po adopcji Kiziora znaleźliśmy w lesie żółwia - nie można było go zostawić. Kotek zaakceptował nowego mieszkańca.


W 2017 roku zdecydowaliśmy się na adopcje szczeniaka, choć obawiałam się jak Kizior go przyjmie - moje obawy były bez sensu, bo Kizior Lusię przyjął pięknie. Znosił cierpliwie wszystkie zaczepki małej kumpelki.


Gdy Lusia dorosła stali się najlepszymi "funflami". Żółw też się z nimi zakumplował.


W 2020 roku na świat przyszła nasza córka Pola. Obawiałam się, jak Kizior poradzi sobie z przyjęciem małego, często płaczącego człowieka - znowu spisał się na medal. Pola stała się jego oczkiem w głowie. Gdy zaczynała kwilić - przybiegał do mnie i alarmował, wręcz prowadził mnie do niej. Stawiał z nią pierwsze kroki i był zawsze przy jej boku, kiedy zaliczała pierwsze upadki...

Musiał naprawdę dużo przejść zanim trafił do fundacji, a potem do nas. Jego azylem bezpieczeństwa do końca życia była łazienka. Po kilku latach od adopcji zdecydowaliśmy aby obciąć mu futro i to był moment kiedy utwierdził nas, że on naprawdę nie miał łatwego życia. Jego plecy były pokryte grubymi, dużymi bliznami - mnie te blizny kojarzyły się z oparzeniami)... Kły również miał połamane.

Ciągle piszę, że Kizior był, ponieważ w marcu 2022 roku nasz przyjaciel odszedł za tęczowy most. Niespełna dwuletnia wtedy Pola przez długi czas szukała ulubieńca, wolała po swojemu. Lusia natomiast przez dobre pół roku kładła się pod oknem, gdzie Kizior wygrzewał się na słoneczku...

Piszę to, a łzy lecą mi jak grochy - długo nie mogliśmy się pogodzić z jego odejściem. Dopiero teraz, po ponad roku jesteśmy gotowi zaadoptować nowego kocurka, ale Kiziorek na zawsze pozostanie w naszych sercach.


Tyle Sandra.

Też mi łzy lecą - a nie powinny. Powinnam się cieszyć, że Borysek-Kizior przeżył 8 dobrych lat w dobrym domu, kochany i bezpieczny. Że kontakt z nim i jego historia być może uwrażliwi kolejne osoby na los zwierząt - ten nowy kocurek to kociak urodzony w miejscu, gdzie koty, a szczególnie kocięta szybko giną pod samochodami.

Boryskowi-Kizorowi już nic nie potrzeba, ale nadal staramy się ratować kolejne, więc tradycyjnie bardzo poproszę - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - łódzkie koty.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz