Sobota 2019.12.07
godz.11.03 - telefon
- „dzień dobry, dostałam telefon z UMŁ, mam
chorego dzikiego kata, trzeba go zawieźć do Amicusa na Tatrzańską, tam można go
jeszcze na koszt miasta wyleczyć, w UMŁ powiedzieli, ze pani pomoże.”
Miałam mieć sobotę dla siebie i moich kotów… Właśnie
wracałam z lecznicy…
Pani samochodu nie ma, więc z
Bałut jedziemy na Dąbrowę. Dr Czekalski życzliwy jak zwykle, bada kota, zostawia
na kilka dni - bo że gil do pasa i ruina w gębie, to widać i
czuć, ale inne objawy sugerują możliwy uraz mechaniczny - sprawdzi,
poobserwuje, zadzwoni.
Po drodze wyjaśniło się, że
wezwany do kota AP przyjechał, kota złapał, po czym wręczył pani Ewie
informując, że schronisko nie przyjmie, a lecznica całodobowa ma z miastem
umowę na zwierzęta powypadkowe. I odjechali… Więc p.Ewa zadzwoniła do mnie -
kilka dni wcześniej szukała pomocy, w UMŁ podano jej mój nr.
Odwiozłam panią Ewę do domu,
wróciłam do swoich spraw.
Dwie godziny i kilkanaście km w
plecy.
Ewa Cud -
jasne, że dobrze że go złapali. I zostawili - to
też dobrze?
Aga Białecka -
chyba się zgadzam.
Iwona Filipek -
szczęście? A ile ja i mnie podobni udźwigniemy?
Polinda Sembiring - no
słaba. Ale kot został. A AP odjechał…
Na messengerze wiadomość - „Witam pani Aniu.
Pracuję w (…), jeśli znajdzie Pani chwilę to proszę o telefon, wytłumaczę Pani
na czym polega problem z odwożeniem przez AP kotów wolno żyjących do
schroniska. Pozdrawiam ciepło.”
Jest telefon, oddzwaniam.
Rozmówca wyjaśnia - wyjaśnienia rozumiem, tylko… No właśnie,
tylko… AP to Straż Miejska, agenda miasta. Schronisko - to
też agenda miasta. Obie powołane do opieki nad zwierzętami - również
wolnożyjącymi.
Czy ja, szary człowiek,
naprawdę muszę ponosić konsekwencje tego, że miasto nie potrafi ustalić
kompetencji i obowiązków swoich agend tak, by były spójne? Nie potrafi wziąć za
głowę kierownictwa podległych jednostek i wytłumaczyć im, od czego są i jak ma
wyglądać współpraca między nimi? Przypomnę, że Wy wszyscy z UMŁ
macie pensje z naszych podatków. Istniejecie DLA NAS. Służby miejskie, tak
się mówi nie bez powodu, prawda?
Na AP „jeżdżę” sobie od dawna,
i jeździć będę dalej, bo jeden chory złapany kot wiosny nie czyni, szczególnie że
od miesiąca leczę innego, który DWIE DOBY wył na drzewie i w końcu na wysokość
kilku metrów weszła po długiej drabinie emerytka. Tzw „służby” - w
tym AP -
miały w nosie. Nie macie badań na wysokość? Ona też nie ma. Za to ma 60+
i serce. Może zróbcie takie badania? Ciągle chwalicie się kolejnymi szkoleniami
i sprzętem, po drzewach chodzą koty, uciekające papugi. Drabina, którą
wykorzystano to zwykła aluminiowa rozsuwana za jakieś 350-400zł. Zawieziona
samochodem osobowym. Może warto, by AP taką nabył? Ani schronisko, ani AP na
braki finansowe narzekać nie powinno
- stałe finansowane z UMŁ, środku
z budżetu obywatelskiego.
AP nie ma żadnego formalnego
statutu, regulaminu, zakresu obowiązków
- bo trudno za taki uznać
deklaratywny zapis na FB - istnieje od czerwca 2015, mamy koniec 2019,
może warto by taki regulamin w końcu stworzyć?
Wracam do kota -
zadzwonił dr Czekalski, że kot do odbioru. Staruszek, został mu tylko
jeden kieł, katar w zasadzie wyleczony, na drogę dostał convenię. To zataczanie
się i objawy paraliżu - był bardzo osłabiony z głodu… Na ulicę wrócić
nie może, nie da sobie rady. Nie wiadomo, czy dziki, w lecznicy nie było
problemu z obsługą w klatce, może po prostu wystraszony kulił się w kącie.
Wczoraj (2019.12.11) wyszukałam
w necie używaną klatkę kennelową (75zł), bo moje wszystkie zajęte, pojechałam
po nią na Chojny, potem na Dąbrowę po kota, potem na Bałuty kota z klatką zawieźć
do p.Ewy, klatkę ustawić, kota ulokować. Mąż p.Ewy pobiegł do sklepu po kocie
zakupy, na dzisiejszych zdjęciach widać śliczną zieloną kuwetę.
Kolejnych kilka godzin i
kilometrów w plecy. Plus 75 zł za klatkę. Moich.
Powinnam w zasadzie zrobić w
UMŁ aferę za dawanie mojego PRYWATNEGO telefonu
- ale nie chcę, to nie pierwszy
zwierzak, który tą drogą uzyskał pomoc - bo powołane do tego agendy miejskie zawiodły
/ olały. Tylko to jest zwyczajnie chore…
I co dalej? Kot u p.Ewy może
być TYDZIEŃ - potem z mężem wyjeżdżają na kilka tygodniu.
Ja kolejnego kota wziąć nie mogę - zwyczajnie nie dam rady finansowo.
Pilnie szukamy miejsca dla
niego…
Na razie siedzi w klatce,
wiadomość z dzisiaj - „zjadł dwa opakowania
tej karmy, którą dawałam przy pani, w nocy zrobił siusiu do kuwety, ale kupę
obok, po prostu musi się przyzwyczaić. Trochę z tym żwirkiem wojował w nocy.
Ale tak, to bardzo spokojny. Dużo śpi. Dał mi się dziś pogłaskać.”
Więc proszę - nie
dziwcie się że jak zwykle podam konto - przy
czym pieniądze z tego konta idą w ponad 80% na leczenie,
szczepienia, sterylki, w tym roku to ponad 24tys, reszta - ca.500zł/miesięcznie
na karmę - kupują ją osoby zewnętrzne, którym
grzecznościowo udostępniamy konto na zbiórki. Nasze domy tymczasowe muszą
wykarmić swoje zwierzaki same. Nie znajdziecie też rachunków np. za
paliwo…
Więc konto - 71
1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384
Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - koty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz