czwartek, 12 grudnia 2019

Miejska spychotechnika






Sobota 2019.12.07 godz.11.03  -  telefon  -  dzień dobry, dostałam telefon z UMŁ, mam chorego dzikiego kata, trzeba go zawieźć do Amicusa na Tatrzańską, tam można go jeszcze na koszt miasta wyleczyć, w UMŁ powiedzieli, ze pani pomoże.”


  Miałam mieć sobotę dla siebie i moich kotów… Właśnie wracałam z lecznicy…


Pani samochodu nie ma, więc z Bałut jedziemy na Dąbrowę. Dr Czekalski życzliwy jak zwykle, bada kota, zostawia na kilka dni  -  bo że gil do pasa i ruina w gębie, to widać i czuć, ale inne objawy sugerują możliwy uraz mechaniczny  -  sprawdzi,  poobserwuje, zadzwoni.


Po drodze wyjaśniło się, że wezwany do kota AP przyjechał, kota złapał, po czym wręczył pani Ewie informując, że schronisko nie przyjmie, a lecznica całodobowa ma z miastem umowę na zwierzęta powypadkowe. I odjechali… Więc p.Ewa zadzwoniła do mnie  -  kilka dni wcześniej szukała pomocy, w UMŁ podano jej mój nr.


Odwiozłam panią Ewę do domu, wróciłam do swoich spraw.


Dwie godziny i kilkanaście km w plecy. 



Ewa Cud  -  jasne, że dobrze że go złapali. I zostawili  -  to też dobrze?


Aga Białecka  -  chyba się zgadzam.


Iwona Filipek  -  szczęście? A ile ja i mnie podobni udźwigniemy?


Polinda Sembiring  -  no słaba. Ale kot został. A AP odjechał… 





Na messengerze wiadomość  -  Witam pani Aniu. Pracuję w (…), jeśli znajdzie Pani chwilę to proszę o telefon, wytłumaczę Pani na czym polega problem z odwożeniem przez AP kotów wolno żyjących do schroniska. Pozdrawiam ciepło.” 


Jest telefon, oddzwaniam. Rozmówca wyjaśnia  -  wyjaśnienia rozumiem, tylko… No właśnie, tylko… AP to Straż Miejska, agenda miasta. Schronisko  -  to też agenda miasta. Obie powołane do opieki nad zwierzętami  -  również wolnożyjącymi.


Czy ja, szary człowiek, naprawdę muszę ponosić konsekwencje tego, że miasto nie potrafi ustalić kompetencji i obowiązków swoich agend tak, by były spójne? Nie potrafi wziąć za głowę kierownictwa podległych jednostek i wytłumaczyć im, od czego są i jak ma wyglądać współpraca między nimi? Przypomnę, że Wy wszyscy z  UMŁ macie pensje z naszych podatków. Istniejecie DLA NAS. Służby miejskie, tak się mówi nie bez powodu, prawda?


Na AP „jeżdżę” sobie od dawna, i jeździć będę dalej, bo jeden chory złapany kot wiosny nie czyni, szczególnie że od miesiąca leczę innego, który DWIE DOBY wył na drzewie i w końcu na wysokość kilku metrów weszła po długiej drabinie emerytka. Tzw „służby”  -  w tym AP  -  miały w nosie. Nie macie badań na wysokość? Ona też nie ma. Za to ma 60+ i serce. Może zróbcie takie badania? Ciągle chwalicie się kolejnymi szkoleniami i sprzętem, po drzewach chodzą koty, uciekające papugi. Drabina, którą wykorzystano to zwykła aluminiowa rozsuwana za jakieś 350-400zł. Zawieziona samochodem osobowym. Może warto, by AP taką nabył? Ani schronisko, ani AP na braki finansowe narzekać nie powinno  -  stałe finansowane z UMŁ, środku z budżetu obywatelskiego.


AP nie ma żadnego formalnego statutu, regulaminu, zakresu obowiązków  -  bo trudno za taki uznać deklaratywny zapis na FB  -  istnieje od czerwca 2015, mamy koniec 2019, może warto by taki regulamin w końcu stworzyć?





Wracam do kota  -  zadzwonił dr Czekalski, że kot do odbioru. Staruszek, został mu tylko jeden kieł, katar w zasadzie wyleczony, na drogę dostał convenię. To zataczanie się i objawy paraliżu  -  był bardzo osłabiony z głodu… Na ulicę wrócić nie może, nie da sobie rady. Nie wiadomo, czy dziki, w lecznicy nie było problemu z obsługą w klatce, może po prostu wystraszony kulił się w kącie.


Wczoraj (2019.12.11) wyszukałam w necie używaną klatkę kennelową (75zł), bo moje wszystkie zajęte, pojechałam po nią na Chojny, potem na Dąbrowę po kota, potem na Bałuty kota z klatką zawieźć do p.Ewy, klatkę ustawić, kota ulokować. Mąż p.Ewy pobiegł do sklepu po kocie zakupy, na dzisiejszych zdjęciach widać śliczną zieloną kuwetę.


Kolejnych kilka godzin i kilometrów w plecy. Plus 75 zł za klatkę. Moich.


Powinnam w zasadzie zrobić w UMŁ aferę za dawanie mojego PRYWATNEGO telefonu  -  ale nie chcę, to nie pierwszy zwierzak, który tą drogą uzyskał pomoc  -  bo powołane do tego agendy miejskie zawiodły / olały. Tylko to jest zwyczajnie chore…




I co dalej? Kot u p.Ewy może być TYDZIEŃ  -  potem z mężem wyjeżdżają na kilka tygodniu. Ja kolejnego kota wziąć nie mogę  -  zwyczajnie nie dam rady finansowo.


Pilnie szukamy miejsca dla niego…


Na razie siedzi w klatce, wiadomość z dzisiaj  -  zjadł  dwa opakowania tej karmy, którą dawałam przy pani, w nocy zrobił siusiu do kuwety, ale kupę obok, po prostu musi się przyzwyczaić. Trochę z tym żwirkiem wojował w nocy. Ale tak, to bardzo spokojny. Dużo śpi. Dał mi się dziś pogłaskać.”





Więc proszę  -  nie dziwcie się  że jak zwykle podam konto  -  przy czym pieniądze z  tego konta idą w ponad 80% na leczenie, szczepienia, sterylki, w tym roku to ponad 24tys, reszta  -  ca.500zł/miesięcznie na karmę  -  kupują ją osoby zewnętrzne, którym grzecznościowo udostępniamy konto na zbiórki. Nasze domy tymczasowe muszą wykarmić swoje zwierzaki same. Nie znajdziecie też rachunków np. za paliwo… 


Więc konto  -  71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat  -  koty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz