środa, 15 listopada 2017

Animal Patrol - kotka z Obornickiej

napisała Ania
2017.11.15 - środa
Kotka po czyszczeniu ran pod kroplówką. Przekazuję to, czego dowiedziałam się wczoraj w czasie pozabiegowej rozmowy od chirurga i wieczorem od lekarza prowadzącego oraz rentgenologa - lekarzem nie jestem, przekazuję, jak zrozumiałam i zapamiętałam, załączam zdjęcia rtg.

Na zdjęciach widoczny ślad dawnego urazu żuchwy - dawny oznacza, że kość się zrosła - mógł być lata temu, mógł być sprzed kilku tygodni / miesięcy, może właśnie z lipca sierpnia. Niesymetryczny jest układ żuchwy przy stawach, tam gdzie jest „wklęsły” - jest obrzęk tkanek miękkich i płyn - może to być ropa. Ząbki, które na pierwszych zdjęciach widać - białe - na rg mają zepsute korzenie, szczególnie trzonowe. Lekarze obawiali się rozpadu kości od ropy, ale na rtg nie widać - generalnie kości są w porządku. Koteczce nie otwiera się pyszczek - może go otworzyć na jakąś 1/3 normalnego rozwarcia, i być może dlatego nie je. Boleć tę pewnie bolało, ale zdjęcia tego nie pokażą… Dlatego leż lekarze w czasie zabiegu nie byli w stanie nic zrobić przy ząbkach trzonowych - otwarcie pyszczka na siłę mogła się źle skończyć.

Na razie trzeba czekać na działanie antybiotyków, ustąpienie stanu zapalnego - i koteczka musi zacząć jeść. Będzie karmiona strzykawką odżywkami i zmiksowanym mięskiem. Wyniki krwi - biochemia na szczęście nie tragiczna, pozostałe wyniki mocno takie sobie:

Siedzi w boksie skulona, z ran ciągle wypływa ropa z krwią - plamy widoczne na kołnierzu. Czekamy...

Czy kicia jest dzika? Nadal nie wiem. Złapałam ją ręką, ale czasem tak się udaje. Lekarz poprawiał jej kołnierz - powiedział, że pokazała pazur. Głaskałam ją po główce, usunęłam jej z szyjki i piersi trochę kłaków sklejonych ropą - nie protestowała. Może jeszcze trochę otumaniona? Może nie ma siły walczyć?
Dziękuję Państwu za wpłaty, dziękuję Państwu - Pan telefonicznie, a Pan / Pani na blogu - zadeklarowali pokrycie kosztów leczenia kotki. Wydaje mi się, że są to koszty zbyt duże jak na jedną osobę - wczorajszy dzień to ok. 250zł, pobyt w szpitaliku to kilkadziesiąt zł dziennie - nawet z preferencyjnymi zniżkami, których udziela nam lecznica. Nie wiemy, jak długo kotka będzie musiała zostać w lecznicy - na pewno kilka dni, potem trafi do domu tymczasowego, potem czeka ją sterylka i operacja ząbków… Nie umiem oszacować kosztów, napisze tylko, amputacja łapki i niezbędnych kilka dni pobytu w szpitaliku - kotka Tatra - to koszt 540 zł. Ta kotka jest w dużo gorszym stanie.
Na razie mamy dla niej 275zł - bardzo dziękujemy.
2017-11-14
Ewa Wanda W. Środa Wielkopolska - kotka z Obornickiej
30,00
2017-11-14
Anetta Małgorzata M. Łódź - kotka z Obornickiej
20,00
2017-11-14
Maria G. Kutno - kotka z Obornickiej
5,00
2017-11-14
Anna M. Łódź - kotka z Obornickiej
100,00
2017-11-14
Dominika B. Łódź - kotka z Obornickiej
40,00
2017-11-14
Anna K. Łódź - kotka z Obornickiej
80,00
Przypomnę konto - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 
Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4
dopisek do wpłat - kotka z Obornickiej.

I kilka słów prywatnie - być może w odpowiedzi na wczorajszą dłuugą rozmowę telefoniczną…
Proszę Państwa, cała tego typu działalność opiera się na zaufaniu. Osoby, które mnie znają osobiście mają to zaufanie albo nie, zależnie od wspólnych doświadczeń, mają prosty wybór - pomóc czy nie. Znajomi wirtualni są w trudniejszej sytuacji - nie wiedzą o mnie nic, oprócz tego, co znajdą w sieci - i albo uwierzą, albo nie. Nie jestem w stanie uwiarygodnić się w najdłuższej nawet rozmowie telefonicznej, nawet podając bardzo osobiste dane….
Nie wiem, co odpowiedzieć na pytanie - dlaczego ratuję koty albo gdzie byłam przez te kilka miesięcy choroby kotki - po prostu byłam w innych miejscach, nie wiedziałam o niej. Nie mieszkam tam, nie chodzę. Nie szukam kotów w potrzebie, same do mnie trafiają - w  nadmiarze. Nie wiem, jak uwiarygodnić „dziwny zbieg okoliczności” - imprezę w tym bloku, na której była koleżanka - a dzięki któremu to zbiegowi okoliczności do kotki trafiłam. Dostałam informację, że chora, że AP nie złapał, google’owe zdjęcia miejsca, żebym się nie błąkała - pojechałam, udało się złapać - wszystko.

Napisałam, bo sama nie udźwignę kosztów leczenia, kota w takim stanie zostawić na powolną śmierć nie potrafię, uśpić kota, który ma szansę - też nie umiem. Wlazłam w to, bo mimo dobrych chęci i usiłowań skutecznie nikt kotu nie pomógł przez kilka miesięcy.
Będę Państwu udzielać informacji - na FB, na naszym blogu, na forum.miau.pl - co jakiś czas, nie wiem, czy dam radę codziennie być w lecznicy i codziennie pisać. Wiem, że się niecierpliwicie, że chcecie wiedzieć jak najwięcej i na bieżąco - ale proszę, spróbujcie zrozumieć…
Dziękuję Wam za to zrozumienie i cierpliwość.



1 komentarz:

  1. przelew zrobiony, trzymam kciuki i czekam na dalsze wieści o koteczce

    OdpowiedzUsuń