niedziela, 29 maja 2016

Kocia szczęśliwa wolność…

opowiedziała Ania
Czekałam dziś (sobota, 28 maja 2016) w poczekalni w lecznicy ze „świeżym” maluszkiem, za mną dwie panie czekały z kotką. Od słowa do słowa - oswojona kotka przybłąkała się na ich podwórko kilka miesięcy temu, karmiły, ale do domu wziąć nie mogły.
Teraz przywiozły do lecznicy zostawić pod opieką fundacji, po kotka ciężko pogryziona - rany faktycznie widoczne, podobno to już poleczeniu, w trakcie gojenia. No ale pojawił się niedowład łapek… Spytałam z jakiego rejonu jest kotka, czasem warto wiedzieć - a ze Śródmieścia. A dokładniej? - A Kilińskiego 42. Może ktoś zgubił? Szukały panie właściciela? Jakieś ogłoszenia? W internecie, na bramach? Panie chodziły i pytały, nikt się nie przyznał.
Biedna… łagodna, czarnobiała, te wielkie rany, niedowład…
Nie dawała mi spokoju….
Bo ponad dwa lata temu - w styczniu 2014 - z Kilińskiego 43 zabierałam czarnobiałą oswojoną poranioną kotkę na leczenie i sterylkę. Ktoś mnie zawiadomił, tzn taka pani Krystyna, która jakieś trzy lata wcześniej (wrzesień 2011) kociaka tej koteczki z poparzonymi łapkami - prosiła o pomoc (czyt. zapłacenie rachunku w lecznicy) za leczenie tego kociaka, o kotce wówczas nie wspomniała, w ogóle mowa było o kociaku znalezionym na Radogoszczu, pewnie dlatego, że pani Krysia tam mieszka, sporo tam wówczas robiliśmy i pewnie pani Krysia wymyśliła, że leczenie kociaka uda się jej „podciągnąć” pod te akcje.
No więc w styczniu 2014 pojechałam na Kilińskiego, weszłam na podwórko - wytłumaczono mi, gdzie kotka „mieszka” - zawołałam, wyszła, wzięłam po prostu na ręce i do kontenera, i do lecznicy.

Potem pojechałam pogadać z ludźmi - okazało się, że kotka jest tam akceptowana, karmiona, sporo czasu spędza w biurze kominiarzy. Że jakieś kociaki były, ale nie przeżyły - przykro mi to pisać, ale obciążają Pani sumienie, pani Krysiu - gdyby Pani WTEDY o niej powiedziała, byłaby od razy sterylka, bez niepotrzebnych śmierci tych malców.. Dwa lata - ile to mogło być miotów?
Może i szukałabym jej prawdziwego domu, gdyby było miejsce w któryś domu tymczasowym, gdyby nie było tyle kotów w gorszym położeniu, ale wiadomo, przeważnie szpilki nie ma gdzie wetknąć..


I tak siedziała mi ta kotka gdzieś z tyłu głowy, odsuwałam myśl zajęta łapaniem maluszków z piwnicy przy Moniuszki - też zgłoszenie pani Krysi, w sumie śmieszny zbieg okoliczności…
I w końcu odgrzebałam telefon kominiarzy - jestem maniaczką zbierania kontaktów telefonicznych, znajomi wiedzą - zadzwoniłam.
Kotka zniknęła kilka miesięcy temu, szukali, nie znaleźli.
Panie też szukały właściciela - z podobnym rezultatem.
Kilińskiego 42 i Kilińskiego 43. Brama w bramę.

Sprawdziłam stare zdjęcia - ona. Powiedziałam p.kominiarzowi, że jest w ciężkim stanie w lecznicy, dałam telefon.
I coż…
Mogę teraz
  1. palnąć mówkę o szczęściu kotów na wolności - ale kto czyta ze zrozumieniem, sam widzi,
  2. napisać poradnik o podstawowych zasadach szukania kota - co zrobię niebawem, po odnalezieniu kolejnego kota,
  3. poprosić o pomoc dla kociaków, które właśnie łapię - mieszkają w piwnicy, z  której wyjście prowadzi prosto na chodnik przy rogu Sienkiewicza i Moniuszki - miejsce ruchliwe w dzień i w nocy.
Dlaczego nie chcę ich tam zostawić? Bo chcę dla nich lepszego życia, niż miała opisana kotka, po prostu chcę, by żyły - a tam nie mają szans. Mam dla nich dom tymczasowy, ale nie mam na ich szczepienie / odrobaczenie i utrzymanie - „zjadły” mnie kociaki z Placu Barlickiego, też o nich napiszę.
Są wg moich obserwacji trzy kociaki i 4-6 dorosłych kotów, mam jednego kociaka złapanego dziś świtem, dwa dorosłe w lecznicy „talonowej”, i czatuję na następne - jutro, czyli w niedzielę „talonowe” nie przyjmują, jak się coś złapie, ciachnięcie płatne. Ten jeden - Jontek - „zaopatrzony medycznie” - na kredyt…


Kolejny dzień - niedziela - mam drugiego kociaka - Janusza - zaopatrzony jw..

Więc tradycyjnie - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 Fundacja For Animals Oddział Łódź 40-384 Katowice, 11go Listopada 4 - na kociaki z Moniuszki …

1 komentarz:

  1. Aż mi głupio i źle, że nie mogę pomóc, że robię tak mało dla tych najbiedniejszych i najsłabszych.Podziwiam wytrwałość i najpiękniejsze ludzkie cechy jakie ujawniają się z postu. Pani współodczuwanie jest godne największych pochwał.

    OdpowiedzUsuń