Mała ta nasza Łodź.
Podobno cały świat jest mały. Podobno żeby dotrzeć do dowolnego człowieka wystarczy 60 ludzi - kolejnych znajomych. Mnie pewnie wystarczyłyby koty.
Bo tak - jakoś początek sierpnia 2022, widzę ogłoszenie o wychudzonym oswojonym błąkającym się kocie. Niedaleko. Uch, nie lubię tych wychudzonych domowych, znaczy że nie radzą sobie, trzeba je szybko zabrać, inaczej smutnie kończą - niestety wiele takich doświadczeń miałam. Czasem sobie nie radzą, a czasem po prostu ktoś chorego kota wyrzuca - w obu przypadkach czas jest ważny, choćby dlatego, by pomóc kotu odejść bez cierpienia. No więc deklaruję, że wezmę - ale ktoś musi go zgarnąć.
No i mam - śliczną młoda pingwineczkę z małym „posagiem” - na pierwszą wizytę u weta i potrzebne specyfiki. Jest tak wychudzona, że tylko ją odrobaczamy i odpchlamy, zaszczepimy jak nieco przytyje. Bo w sumie nie wiadomo - chuda, bo zagłodzona, czy chuda, bo chora. Mrotka.
Na razie Mrotka mieszka w kuchni, ładnie je - najchętniej felixa i mięsko. Przełamała pierwszy strach, na dźwięk miseczek wychodzi z ukrycia. Niedługo zaszczepię i pójdzie na pokoje, potem sterylka i szukamy domu.
Odwiedził Mrotkę pan, który ją zauważył - z paką kocich puszek. Siedzimy, gadamy, wypytuję, skąd dokładnie kotka, bo coś mi pika. Z tej samej okolicy latem 2016 zabierałam kotkę z kociakiem - starsza pani prosiła, zwierzaki bytowały na korytarzu pod jej drzwiami, sąsiedzi przeganiali. Wrzosek i Wrzosia. Pan nie pamięta - z notatek wygrzebuję adres i telefon - matka pana.
Starsza Pani przypomniała sobie - koty bytowały na terenie pobliskiego kościoła, ale wolały siedzieć w korytarzu, gdzie miały posłanko i miskę.
Ich losy - Wrzosia znalazła dom w niedalekiej okolicy, i mam nadzieję, że jest tam zdrowa i szczęśliwa. Wrzosek trafił na dt do mojej przyjaciółki, a stamtąd razem ze Spinningiem jednooczkiem z Rybnej do wspólnego domu, niestety długo tam nie byli - więcej szczegółów w tekście „Trudne pytania”.
Potem znalazł kolejny dom - bardzo fajny. Los nie był dla niego miły - FIP… A Spinning jest u moich znajomych, i tam rozrabia.
Lubię zdjęcie Wrzoska wykąpanego po powrocie z adopcji - taki oburzony dosychał na parapecie.
No.
Czyli mam kolejne pingwiniaste z tego samego adresu, od tych samych osób. Za to Państwo mają dwie burasie z Przytul Kota. Zasugerowałam Panu napisanie tekstu na bloga - i mam LIST - może powinien być do Przytulanek, ale pewnie przeczytają.
„Witam moje drogie ciocie - to ja Deksterka tzn Hela. Chciałam się pochwalić, że ostatnio skończyłam roczek, oczywiście mój tato zrobił mi przyjęcie, był tort i prezenty - oczywiście Misia też była. Muszę wam powiedzieć, że po zabiegu już praktycznie nie ma śladu.
Dobrze wiecie jaką wystraszoną kotką byłam, ale tato mówi, że z każdym dniem robię ogromne postępy. Lubię czasem posiedzieć w cichym miejscu - szczególnie wtedy gdy przychodzą goście.
Zdecydowanie wolę jednak spać na fotelu lub krześle, a nawet wysoko na szafie. Tatuś mówi że jest że mnie bardzo dumny. Uwielbiam, jak mnie mizia i głaszcze, dlatego chodzę za nim i się tego domagam. I oczywiście zawsze go witam jak wraca.
To jaka jestem to wielka zasługa mojej siostrzyczki Misi - nauczyła mnie jak zarządzać ludzkimi podwładnymi. Zresztą bardzo ich kocham.
Najbardziej lubię wariować z moją siostrą, gramy w piłkę, biegamy, skaczemy - aż tato się śmieje, że rozwalimy chałupę. Bardzo się cieszę, że jest Misia - pokazała mi jak cudownie może być, gdy się mniej boję. Ale na rączki nie daję się brać.
Chciałam wam podziękować za to, że uratowaliście mi życie i znalazłyście mi domek, w którym tak mogę się otwierać na świat. Kocham mojego tatusia i mamusię i oczywiście Misię. Tatuś mówi że jestem jego córeczką. Dziękuję, że znalazłyście mi takiego tatusia i siostrzyczkę. Na pewno jeszcze nie raz się zobaczymy, ale teraz przesyłam wam moc kocich przytulasków i pozdrawiam bardzo ciepło, bo Misia już czeka z piłką i idziemy grać . Trzymajcie się ciepło i pomagajcie innym biednym kotkom - takim jak ja byłam - ile możecie. Całuje mocno
wasza Deksterka ”
Dopisek Tatusia - „my również cieszymy się, jakie postępy mała zrobiła - aż serce rośnie jak wskakuje na blat po jedzonko, przychodzi do łóżeczka się miziać. Ma w sobie jeszcze lęk, ale jest zdecydowanie lepiej niż na początku”.
No cóż… Tak się toczy życie. Tu akurat dość szczęśliwie, mam nadzieję.
I jak zwykle poproszę - bo sporo tych kotów, sporo potrzeb, jeść też łobuzy chcą - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - łódzkie koty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz