No
tak, szok.
Bo
ledwo co - we wtorek 2020.05.26 - napisałam o Myszce, a tak
wygląda Myszkowa skarbonka:
2020-05-27
|
Agnieszka
B. Łódź |
30,00
zł
|
2020-05-27
|
Elżbieta
Ch. Łódź
|
350,00
zł
|
2020-05-27
|
Sandra
G. Łódź
|
500,00
zł
|
2020-05-27
|
Tomasz
B. Warszawa - od Drapak7
|
20,00
zł
|
2020-05-27
|
Alicja
Joanna Z. Łódź
|
30,00
zł
|
2020-04-06
|
Sara
U. Łódź
|
100,00
zł
|
2020-04-02
|
Anna
M. Łódź
|
100,00
zł
|
2020-04-02
|
Alicja
Joanna Z. Łódź
|
20,00
zł
|
|
RAZEM
|
1
150,00 zł
|
|
FAKTURY
|
704,00
zł
|
Ratowanie
kotów to ciężki kawałek chleba. Wszystkim pomóc się nie da,
generalnie to walka z wiatrakami, zniechęcenie, gdy wysiłki ktoś
niweczy jednym gestem, przygnębienie, gdy trzeba odmówić pomocy,
bo właśnie ściana...
To,
że ktoś czyta, interesuje się i wspomaga - ma wielkie znaczenie.
Pieniądze
szczęścia nie dają - ale dają możliwości, pozwalają pomagać
- leczyć. Właściwie przez cały czas mojej kociej „pracy”
utrzymania zwierzaków, transport itp. - były po moje stronie.
Zebrane pieniądze przeznaczałam na rachunki w lecznicach -
leczenie, szczepienia, sterylki, jeśli nie było miejskich. Jakie to
wydatki? Różnie, czasem opisywałam kursy z kotami po całym
mieście. Teraz mniej jeżdżę, bo nie ma sterylek miejskich, więc
mniej łapanek, mniej mam sił, poza tym jest nas - kocich wariatów
- zdecydowanie więcej, ale i tak zdarza mi się nakręcić trochę
kilometrów. Tyle że wydatki na paliwo na kocie kursy to może
100zł/mc, a lecznice - już jakieś 8tys w tym roku… Kocia karma
i żwirek też trochę kosztuje - nie liczę dla zdrowia
psychicznego.
Dlatego
wdzięczna Wam jestem za każdą złotówkę.
Jest
kilka osób, które wspierają nasze konto regularnie, są wpłaty na
konkretne koty, które opisuję, są przesympatyczni Państwo,
którzy dzwonią z informacją, że mają lekki luz w budżecie - i
przekazują mi ten luz na koty. Koty - różne, większości nie
opisuję, bo co ciekawego można napisać o kocie, którego zgarniam
z ulicy, szczepię, chipuję - i trafia do nowego domu.
Tak
było w listopadzie z Zenkiem i Sikorkiem - ich opiekun stracił,
pracę, mieszkanie, poznałam go dwa lata wcześniej, pomagał
ratować niesamodzielne kocięta - wypadało pomóc jego kotom.
Pieszczoch Zenek załatwił sobie dom pchając się moim gościom na
kolana - goście z forum.miau, Sikorek-Cykorek zakanapowy ciągle
czeka na swojego człowieka. Zaszczepione, zdrowe, kosztuje tylko
utrzymanie.
Tak
było ostatnio z kotami z Okręgowej - Beata dotarła do mnie przez
wspólną znajomą Kasię. Umarła właścicielka sześciu kotów…
Sąsiedzi jakoś tam się zajmowali, ale niechętnie, zaczynał się
remont kamieniczki…. Trzeba było się coś szybko zrobić - i
tak trafił do mnie piękny pingwin, przemiły burasek, dwie buraski
i biała Niunia - odrobaczone, z książeczkami zdrowia -
Beata o to zadbała. Wszystkie posterylizowane / pokastrowane. Miały
szczęście - szybko znalazły domy. Pomogli ludzie, pewnie pomógł
też covid i wstrzymane adopcje ze schroniska
Została
biała Niunia, i szukamy burego Kubusia - sąsiedzi nie
dopilnowali, uciekł… A Niunia najpierw ze stresu nie jadła kilka
dni, więc lecznica i kroplówki, ale potem zaczęła kuleć…. Znów
lecznica, rtg - widać stare złamanie kości przedramienia przy
łokciu i jakiś kawałek kosteczki tuż przy stawie, w miejscu, w
który go być nie powinno. Więc będzie rtg porównawcze drugiego
łokcia - chcemy wiedzieć, czy to wada wrodzona, czy skutek urazu.
Fakturka,
którą pokazuję jest za leczenie niejadka - bo za zdjęcia i
wizytę nie zapłaciłam nic - umówiona na 20.30 wyszłam z
lecznicy po 23ciej - w międzyczasie był ciężko pogryziony pies,
kolejny z zapaścią, rodząca kotka i chyba jakiś
zwierzak powypadkowy - lekarka porzuciła mnie w połowie wizyty
pędząc do tych nieszczęśników. Wiem, że udało się wszystkim
pomóc, i oszczędziłam trochę fundacyjnej kasy - w ramach
rekompensatę za oczekiwanie. Dziękuję .
2020.06.01
- jesteśmy po prześwietleniu drugiego łokietka Niuni. Oprócz
zmian po owej osteosyntezie widać genetyczne / rozwojowe wady -
kości mają wygląd charakterystyczny dla kociaków karmionych
podrobami / rybą - podrobami często karmione są uliczne kociaki…
Nic już się nie da zrobić - Niunia ma 6lat, będą ją łapeczki
pobolewały, jedynie pilnować wagi, koteczka tłuściutka jest. No
i nosek - jakaś taka zmiana. Na razie mam obserwować, może to
tylko strupek? Oby…
Myszkę
w piątek odwiozłam do Pana Piotra - o tym jeszcze napiszę, na
razie słabo dogaduje się z KotoRybką - kiciunia chce się
zaprzyjaźnić, Myszka - warczy i syczy. Za to w Pana Piotra patrzy
jak w obrazek.
I
drugi szok - tym razem in minus.
W
sobotę 2020.05.30 trafił do mnie kolejny kot - przychodził na
działki, jadł, nie pozwalał się zbliżyć. Kilka dni temu okulał.
A w sobotę po prostu leżał…. Zawieziono go do lecznicy, w której
go spremedykowano, zrobiono prześwietlenie kulawej nóżki,
stwierdzono obecność śrutu, dano do domu kilka strzykawek - dwie
różne zawartości, bez opisu. Osoba, która go znalazła -
przywiozła do mnie …. Nie wiem, czy lekarz wiedział, że kot nie
zostanie tej osoby.
Przyjechał
śpiący jeszcze - obmacałam, na boku śrucinka, pod bródką
druga - obie tuż pod skórą. Pod ogonem - nie śrucinki, ale
solidne. Łapka wygolona - miał wenflon do premedykacji. Udko od
wewnątrz też wygolone - do badania. Ponieważ nie będę jeździć
do podłódzkiej lecznicy - za daleko - poprosiłam o przesłanie
mi mailem wypisu i rtg. Tzn nie ja poprosiłam lecznicę, a osoba,
która była tam z kotem i mówiła, że zapłaciła naprawdę
solidny rachunek… Odmówiono. Poznałam tylko zawartość
strzykawek - linco-spectin i melovem - antybiotyk i
przeciwbólowy.
Noga
„dziabnięta albo kopnięta, trochę sina, kości całe, kot trochę
odwodniony, pod kolanem coś jest, może powietrze”. Tyle
przekazanej mi diagnozy.
Stopka
spuchnięto i zdecydowanie zimna, udko spuchnięte, skóra na karku
stojąca - odwodniony wg mnie potężnie, trochę tę stojącą
widać na zdjęciu. Miałam jakieś NaCl, dałam podskórnie,
nakarmiłam, napoiłam. Kot łagodny, można z nim zrobić
wszystko.
W
niedzielę nie było lepiej, może nawet gorzej… Z udka coś się
sączyło… Pojechałam do zaufanej lecznicy.
Znów
rtg, wenflon - krew na morfologię i biochemię. Na nóżce cztery
dziury - pogryzienie. Na rtg ciemna kropeczka - może to być
powietrze. Na skórze jakby wysypka - sepsa? Odwodniony. Szpitalik
- od razu piperacylina dożylnie, kroplówka.
Rano
telefon - morfologia cienka, kreatynina 2,5, mocznik 170… Zostaje
kilka dni w szpitaliku. Trochę je.
A
teraz - czemu szok? Bo po co łatwo obsługiwalnego kota
premedykować do rtg? Zakładać mu wenflon do tej premedykacji, a
nie dać kroplówki, mimo że kot silnie odwodniony? Można było nie
wyciągać wenflonu, dać kroplówkę „na wynos”, spytać, czy
sobie z nią poradzimy. Czemu, jeśli już był uśpiony - nie
wyjęto mu śrucinek tkwiących nawet nie pod skórą, a w skórze?
Pewnie wystarczyłoby lekkie nacięcie, pewnie nawet bez zakładania
szwu. Że nie wspomnę o kastracji… Premedykacja szkodzi nerkom,
nawet zdrowym… Temu kociakowi będzie trzeba podać ją powtórnie.
No i odmowa wysłania wypisu i rtg…
Dlaczego?
Bo kot bezdomny, działkowy?
„Moje”
koszty rudego Borka? Morfologia, biochemia, rtg, badanie - pewnie
150-200zł, sama piperacylina to kilkadziesiąt zł, pobyt w
szpitaliku kilka dni….
I
rtg porównawczy łokietków Niuni - za pierwszy lecznica nie
..
Z
wpłat na Myszkę zostało 450zł, faktura za niejedzenie Niuni
185zł…. Nie wystarczy..
Pomóżcie,
proszę - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals
Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat
- Niunia i Borek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz