[URL=https://www.fotosik.pl/zdjecie/c6f48609a4c917e7][IMG]https://images92.fotosik.pl/384/c6f48609a4c917e7med.jpg[/IMG][/URL]
Wiecie już z tekstu „Myszka - szok
za szokiem” że trafił do mnie w sobotę 2020.05.30, że po prostu leżał gdzieś na
działce, że dziwnie, ale kosztownie potraktowano jego i znalazczynię w
lecznicy, że w niedzielę było gorzej i trafił do „mojej” zaufanej lecznicy.
Ale nie wiecie, że panią, która
szukała pomocy dla kota - poznałam w 2015 i nie zapamiętałam
dobrze -
przeciwniczka sterylizacji. Pani też mnie pamiętała - ale
w międzyczasie zmieniła poglądy
- i na sterylizację, i na mnie.
Dobrze, że są ludzie, którzy potrafią zrozumieć konieczność sterylizacji.
Przypomnę diagnozę - silne
odwodnienie, sepsa, pogryzione udko, licha krew, leczenie - ciężki
antybiotyk, kroplówki, szpitalik. To pierwsze wyniki krwi -
erytrocyty 5,19 mln, hematokryt 24
- to ważne.
Siedzi sobie kotek w lecznicy,
szprycują, karmią. Je chętnie i sporo, wygląda fatalnie, ale w jego stanie
trudno się dziwić. Żeby mu poprawić samopoczucie panie doktorki wydłubały
siedzące pod naskórkiem śrucinki - drapał te miejsca, wyraźnie mu elementy obce
przeszkadzały. Bez znieczulenia, nie było potrzebne.
Kilka dni leczenia, czas
sprawdzić wyniki - mamy 2020.06.05. Telefon -
morfologia w dół, czerwone 3,45, hematokryt 17, coś oprócz sepsy się
dzieje. Białaczka albo coś odkleszczowego.
Robimy test na białaczkę,
wysyłamy krew na te drugie. Białaczka negatywna, jest za to
hemobartoneloza….
Wdrażamy leczenie - w poniedziałek
czerwone spadły o 0,3, hematokryt na 16,6
- czyli leki jeszcze nie
zadziałały, pogarsza się - wskazanie do transfuzji. Jednocześnie epo -
pobudzi produkcję, ale zadziała za kilka dni, kot musi dożyć, czyli
transfuzja konieczna. Denerwuję się strasznie, nie tylko kotem - miałam
już kota z tym paskudztwem, po pierwszej transfuzji nie było poprawy, uparłam
się na drugą - lekarze odradzali, bo jak pierwsza nie
pomaga, to druga też nie, ale chciałam ratować... Nie wyszło, za późno do mnie
trafił.. Na długi weekend chcę wyjechać, od dawna planuję, wyjazd dla mnie to
poważne przedsięwzięcie logistyczne….
Czyli muszę przed wyjazdem
zrobić wszystko, co się da dla kota. Lecę z dawcą -
wielką obecnie kotką z Obornickiej (dla ciekawych -
tekścik Animal Patrol i kilka kolejnych o niej). Kotka niby dzika, ale superspecjalista
z lecznicy wyssał z niej 40ml krwi
- na żywca!! Majstersztyk. Panna nawet
się na mnie za bardzo nie obraziła. Wiem, że drugiej transfuzji nie będzie, ale
jeśli jednak - mam zabezpieczonego dawcę. W międzyczasie
epo -
przyjaciele Julia i Dominik wyszukali gdzie najtaniej, zadzwonili,
zamówili, odebrali, zanieśli do lecznicy
- w środę rano, 2020.06.10. 180 zł..
Tak naprawdę nic więcej nie
mogę zrobić… Jadę na wymarzony weekend. Sama nie wróciłam, ale o tym potem.
Dzwonię do lecznicy rano i wieczorem, informacja stale ta sama - ma
apetyt, je, zaczyna wyglądać jak kot, a nie kawałek starego futra. Tak między
nami do przyzwoitego wyglądu nadal mu dużo brakuje.
Chyba z tymi telefonami
przeginam trochę, bo 2020.06.12 dostaję sms:
Ok, starajcie się Kochani
Państwo dalej, będę dzwonić raz dziennie!
2020.06.14 - mamy
kolejną morfologię - erytrocyty 5,29, hematokryt 29. Wszystko
wskazuje na to, że kocisko na prostej. Jeszcze dwa dni obserwacji - i
od 2020.06.16 kot w dt. Zdjęcie z
lecznicy tuż przez zapakowaniem do kontenerka.
Chyba mu się w szpitaliku
podobało, albo mnie bardzo nie lubi, bo natychmiast po zapakowaniu kontenerek
przerobił na kuwetę - taką z obfitą, urozmaiconą i dość rzadką
zawartością. Chciałam go wyjąć, wyczyścić kontener -
wyskoczył, przy okazji rozpryskując produkty po lekarzu i mnie…
Mam obserwować - może
mieć nawrót sepsy. Jeśli pojawią się jakieś zmiany na skórze - nie
czekać, pędzić do weta.
Różnicy na zdjęciach nie widać,
ale kot zdecydowanie cięższy, futerko jeszcze niemiłe w dotyku, ale nie takie suche
i szorstkie siano, jak na początku. Gila też nie ma. Zachowanie? Na pewno nie
dziki, słaby, wystraszony i wypłoszony, nic dziwnego, dużo na niego spadło. Boi
się, bo obce miejsce, obce koty, kłują zastrzykami. Ale ładnie je.
Pora na tę mniej przyjemną
część -
podsumowanie kosztów - w sumie na leczenie i leki poszło 766,89 zł.
Jeśli nie zdarzy się nic
nieprzewidzianego - czeka nas jeszcze kontrolna morfologia i szczepienie - ca
50-70 zł. Bo kastracja ujęta w fakturach.
Pomóżcie, proszę - 71
1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384
Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - Borek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz