Nie
mam pomysłu na tytuł… Nie mam pomysłu na nią….
Chińskowirusowe klimaty, brak sterylek miejskich - tak tak, tak
ustaliły światłe władze naszego miasta, mimo środków z budżetu
obywatelskiego. Animal Patrol, który odmawia interwencji, bo wg nich
schronisko odmawia przyjmowania zwierząt…
Ilu
zwierzakom zdołają pomóc fundacje? Wolontariusze tacy jak ja?
Kiedy skończy nam się miejsce, pieniądze, siły, w końcu chęć
do robienia czegokolwiek w obliczu lekceważenia ustawowego obowiązku
przez miasto? Wbrew woli obywateli - bo głosowanie na spory budżet
obywatelski w 2018, 2019 i 2020 chyba świadczy o tym, że łodzianie
problem i potrzeby widzą. Władze miasta - chyba nie. Okoliczne
Zgierz, Aleksandrów, Konstantynów itp. - umieją zaplanować i
prowadzić rozsądne działania. Łódź - nie.
Myszka…
Sobotni wieczór 2020.03.28, wiadomości o szalejącym koronawirusie…
Mało optymistycznie, jestem w grupie tych słabszych. Do kompletu
sms od Ani, która mieszka w czymś w rodzaju łódzkiej Pragi i
z wielkim trudem sobie radzi:
Kilka
tygodniu temu nie zdążyłyśmy zabrać kota w podobnej sytuacji…
Proszę o pomoc lecznicę - Ania kotkę przywiezie i zostawi
na diagnostyce, lekarze zbadają, ocenią i zadzwonią - podejmiemy
decyzję. Nie chcę jechać po nią sama, czas taki, że im bardziej
ograniczę wychodzenie z domu i kontakty z ludźmi, tym lepiej.
Do lecznicy kicia trafia w niedzielę - wcześniej nie dało rady.
Wieści
z lecznicy - kotka je, morfologia i biochemia zadziwiająco dobre
jak na stan wychudzenia i odwodnienia, ząbki 12letnie też nie
najgorsze. Nie widzi na to „dolne” lewe oko, odrobinę widzi na
prawe. Uszka czyste. Podłączona do kroplówki, do odbioru jak
najpóźniej wieczorem, żeby wlać nią ile się da. Steryd, bo
obrzęk rdzenia, witaminy, antybiotyk, kontrola w czwartek. Będą
jeszcze wyniki tarczycy, bo je, a chuda.
Do
domu przywiozłam w nocy, zostawiłam w kontenerku, przed nim miski.
Wyszła, pobuczała na koty, a ja sobie na nią popatrzyłam… I
jakoś nie wierzę, że aż tak wychudła w ciągu ostatnich
dwóch dni niejedzenia, a urazów nabawiła się spadając z ławy…
Szczególnie, że w tym domu wg Ani były trzy koty i pies, pies
umarł dwa tygodnie po właścicielce, dwa koty też umarły.. Nie
twierdzę, że ten człowiek znęcał się nad nimi - może po
prostu ich nie karmił. Może przewrócił się / usiadł na kocie
„skuteczniej” niż na Myszce?
Rano
udało mi się sfilmować Myszkę - porusza się z dużym trudem,
ale do miski z chrupkami dojdzie - czyli je, nie będę
musiała karmić na siłę. Może uda się Wam obejrzeć filmik:
Te
plączące się nóżki to nie wynik osłabienia, tylko urazu.
Obejrzałam sobie Myszkę dokładnie - bo w lecznicy jedna lekarka
przyjmowała, na szybko przekazała mi informacje telefonicznie,
druga wydawała z przygotowanymi lekami - więc informacja mocno
niepełna.
Myszka
coś widzi, i wydaje mi się, że widzi coraz lepiej - porusza się
coraz pewniej, lubi jedzonko, i kanapę, ale nie lubi kotów. Na 99%
nie słyszy - i nie umiem określić, czy to się zmienia. Jest
obolała - głaskać i brać na ręce trzeba bardzo ostrożnie, na
szczęście przy kroplówce nie walczy, spokojnie leży - i buczy.
Ma guz wielkość małej śliwki w pobliżu prawej pachwinki -
poproszę jeszcze o przyjrzenie się temu guzowi. Może tylko
przepuklina? W każdym razie trzeba będzie operować….
Lubi
siedzieć na kanapie, choć wspina się na nią z wielkim trudem.
Lubi na łóżku, co mi się bardzo nie podoba - za daleko ma do
kuwety… No i ruszyć się nie mogę, bo zaraz buczy - może coś
boli?
No
i mam - kolejnego „starocia” - pisałam o Gabi z Narutowicza
- „Beznadziejne przypadki” - dzika, ale ma się nieźle,
postaram się napisać o niej więcej, o kocurze z „Miejskiej
spychotechniki” - nie widzi, nie słyszy, boi się bardzo - ale
apetyt ma. Też chcę o nim więcej napisać. Był jeszcze Świerk w
listopadzie zdjęty z drzewa, walka o niego trwała prawie
3m-ce, kosztowała tylko 985zł - dzięki ogromnej życzliwości
lecznicy, udała się dzięki wielkiej pracy dt mojej koleżanki, też
o nim napiszę - Świerk ma dom.
Choruje
też wieczna tymczaska Bajeczka - nerki, dzikuska, szaleństwo
z kroplówkami. I śliczna tri porzucona w centrum miasta…
Ani zajęcia, ani wydatków nie brakuje….
Do
kompletu dwa dni temu podrzucono dwa koty starej schorowanej
karmicielce - jednego ma w domu, drugi, mniej ufny - karmiony w
piwnicy. Trzebaby zrobić przegląd, odrobaczyć, zaszczepić,
posterylizować - jedno to na pewno kotka….
Pisać
zwyczajnie nie mam siły…
Więc
konto - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals
Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat
- koty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz