piątek, 7 czerwca 2019

Na psa urok


Znów nie napiszę tego, co powinnam, chociaż - może jako przykład?
Kociaki z parku - wczoraj opisane, złapana matkę i jeden z nich.
Zostawić dwóch bezradnych maluszków nie można, szczególnie, że tam nikt nie karmi - kotka chodzi gdzieś daleko. Magda albo jej mąż czatowali świtem 2019.06.05, bez skutku, potem Magda po pracy, miałam ją zmienić i posiedzieć w nocy - pusty park, ale samochodem można blisko podjechać, zamknąć się i posiedzieć w miarę bezpiecznie.

Skoczyłam z radości prawie pod sufit, kiedy chwilę po 19tej Magda zadzwoniła, że ma oba! Złapały się jednocześnie w jedną klatkę!

Szczęśliwa jak psi ogon (było splunąć 3x przez lewe ramię) pojechałam odebrać koleżankę z pracy, ja w skowronkach, ona w dołku - więc coś małego dobrego na ząbek na wyrównanie nastrojów, potem do niej, zrobić kroplówkę Smarkatce (vide blog) - to nasza wieczna tymczaska, ma PNN, co dwa dni kroplówkujemy.
Parkujemy, w szybę puka zapłakana starsza pani, (pierwsza myśl - na piwo chce, z zasady nie dajemy). Ale pani trzeźwa jest, płacze, z chaosu słów wyławiamy, że jej psa potrącił samochód, pies leży i cierpi, ona na weta nie ma, zresztą nie doniesie, na jedzenie dla psa też nie ma… Jakąś kocią puszkę z bagażnika wygrzebałam, prosimy o adres, po kroplówce podjedziemy, weźmiemy psa do weta. Płacz, bo jak do weta, jak nie ma pieniędzy…
Jakoś wyciskamy adres - nie ukrywam, że z wielką nadzieją, że nikt nam nie otworzy albo adres nie istnieje. Kroplówka, kuwety, karmienie Smarkatki i pozostałych kotów - cały dzień same były. Jedziemy - to blisko.
Budynek istnieje, dzwonek działa, pani jest. Pies też, a właściwie niewielka suczka. Z adopcji, podobno wcześniej była bita…
Łapeczkę ma obwiązaną kompresem z altacetem, wyraźnie kuleje, próbuję ją podnieść - pisk. W  mieszkaniu skromnie, ale porządnie i czysto.
Omijamy pytania o koszty weterynarza, naprawdę szkoda czasu, szeleczki, obróżka, smyczka na wieszaku, zapinamy, sunia ostrożnie na ręce i do samochodu - pani z płaczem biegnie za nami…
Szybko, zanim zamkną - zdążyłyśmy. Sunia bardzo grzeczna, przerażona
Dokładne badanie, sunia wyjątkowo grzeczna, nie pokazuje, że coś boli w brzuszku - ale wg lekarki jeśli wcześniej była bita, to może nie pokazywać.. Łapka boli ewidentnie i boli złamany górny kiełek - pęknięty pionowo, nie da się usunąć bez znieczulenia, nie zrobimy tego dziś.

Na wszelki wypadek rtg łapki - szczęśliwie cała, tylko stłuczona. Zastrzyk przeciwbólowy, dwa na wynos - do podania co 48 godzin, zalecenie okładów z altacetu - i wracamy. Albo zastrzyk zaczął działać, albo sunia wyczula powrót do domu, bo znacznie poweselała i mniej nerwowo wracałyśmy.

Pani czekała na ulicy - może cały czas czekała? Oczywiście zapłakana…
Trochę się uspokoiła, jak sunia zajęła się miska - je, znaczy będzie żyć.
Małgosia próbowała z nią rozmawiać na tematy życiowe - pani ma komornika, zastawiła komórkę, zdaje się nie płaci za mieszkanie, bo nie ma z czego, dostała wezwanie do zapłaty z ZE… Komórkę odzyska, Małgosia zadbała. Spróbuje też zorientować się, czy nie można tej pani zorganizować jakiejś pomocy socjalnej.
Kiedy to zrobi, tzn kiedy wepchnie w swój harmonogram? Nie wiem….. Ja na razie będę latać z zastrzykami, mam nadzieję, że te dwa wystarczą. Niby z kroplówkami latam, to mogę i to, blisko są - tak powiedziała Małgosia.
Jak to szło - z babą i kłopotem?
Na zakończenie szczęśliwy pysio suni po badaniu i fakturka - Pani Doktor naprawdę zrozumiała sytuację, bardzo, bardzo dziękujemy.

No i tak to leci - drobne zdarzenia, drobne badania, profilaktyka - szczepienie, odrobaczanie - drobne kwoty składają się na miesięczne wydatki rzędu 2-3 tysiące. Pisać o każdym przypadku, o każdej wizycie? Kiedy? No i szybko zanudzilibyście się…

Dlatego praktycznie każdy tekst kończę prośbą o pomoc….

Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4. konto 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz