niedziela, 19 maja 2019

Kawałek raju - 4


opowiedziały Magda i Wiola
Pamiętacie nasze relacje ze stycznia i lutego? Temat ciągle aktualny, , walczymy dalej - działki będą likwidowane, chcemy zrobić do czasu likwidacji jak najwięcej.
Po kolejnym odrobaczaniu, po zwalczeniu powtarzającej się biegunki, po kolejnej infekcji z gorączką i wybraniu antybiotyku w końcu można było Wąsika i Pumę wykastrować. Zabiegi przeszły pomyślnie, a rodzeństwo już tego samego dnia czuło się jak gdyby nigdy nic. Wąsik i Puma stali się naprawdę kochanymi i pełnymi energii kotami.
Niestety w domu tymczasowym nie przepadają za innymi kotami, w swoim towarzystwie czują się najlepiej. Uwielbiają wspólne zabawy, gonitwy, śpią razem wtulone w siebie i wylizują się wzajemnie, widać, że bardzo się kochają. Wąsik chodzi za człowiekiem jak pies, Pumcia zaczyna go naśladować, albo przychodzi rozmruczana, daje buziaczki i słodko się przytula. Oboje uwielbiają głaskanie i robią się coraz bardziej ciekawscy i śmiali. Kociaki są gotowe do adopcji, szukamy im wspólnego domu, raczej bez małych dzieci bo ich się jednak boją.
Mamy już fakturę z lecznicy za leczenie Pumci i Wąsika...

Na działkach przez kilka tygodni próbowałyśmy złapać ciężarną pingwinkę, niestety bezskutecznie. Bardzo rzadko się przy nas pojawiała, znikała na kilka dni. Poszukiwana od stycznia, w połowie lutego była gruba - ciężarna.
Słyszałyśmy że jest też czarna kocica, która może być w ciąży... więc działamy. 
Podczas polowania na pingwinkę złapały się jedynie kocurki pingwinki, jej dzieci z poprzedniego miotu. Oba okazały się łagodne ale trochę płochliwe, trzeba będzie je zsocjalizować i szukać domu... póki co zostały wykastrowane i trafiły do domu tymczasowego. Według karmicielki urodziły się w lipcu 2018.  

Rudy kocur na działkach pojawiał się od kilku tygodni, widziałyśmy tylko jak przemknął z daleka. ale widujemy tatusia Wąsika i Pumy – ok. 3letniego czarnego potężnego kocura, który chodzi za karmicielką jak pies i jest dla niej łagodny... Bystrzak nie daje się złapać, wyjada z klatki co się da, a potem ja zamyka z zewnątrz. Ale nie odpuścimy. Ciągle zadajemy sobie pytanie co zrobić z tymi kotami skoro działki są likwidowane?
Matka Wąsików - Karotka - również po kastracji trafiła do domu tymczasowego i  jest piękną kotką choć jak to trikolorka - ma swój charakterek i trzeba znaleźć dla niej wyrozumiały dom..

Do końca marca 2019, kiedy usiłowałyśmy złapać ciężarną, a łapały się czarnuszki i pingwinki nie było zabiegów finansowanych przez UMŁ - dlatego prosimy o pomoc w opłaceniu  tych zabiegów, do tego wszystkie koty trzeba wyleczyć, odrobaczyć, zaszczepić, wykonać testy na fiv i felv... Łagodnym chcemy znaleźć domy, z tymi bardziej wycofanymi może być problem...

W domu tymczasowym Karotka i pingwiny - Tom i Jerry - są łagodnymi kotami, chętnie jedzą i bez problemu korzystają z kuwety, doskonale wiedzą, że spać trzeba na fotelu albo w  łóżku. Są jeszcze lekko płochliwe ale bardzo grzeczne, lubią głaskanie przed jedzonkiem, zabawy piórkiem i laserkiem.
Na działkach udało się w końcu złapać czarną ciężarną, ale bardzo dziką i drobną koteczkę. Działki są w likwidacji…. Nie bardzo wiemy, co z nią zrobić, gdzie wypuścić…

Ciężarnej kotki pingwinki nie udało się złapać, przychodziła bardzo rzadko, tylko karmicielka ją widywała... przemykała już bardzo pękata, ale do klatki łapki pomimo wkładanych tam smakołyków nie weszła. 18 marca nie przyszła wcale, więc pewnie wtedy urodziła - karmicielka zauważyła, że brzuch zmalał. Szukałyśmy miejsca, w którym mogła urodzić, ale takich potencjalnych miejsc na tych działkach jest sporo i szukać bardzo trudno. Kociaki udało nam się odnaleźć dopiero 22 kwietnia, kiedy kocica je przeniosła na działkę karmicielki.
Łapanka była niby prosta ale miejsce nie należało do najmilszych: sterta starych foteli, szafek i innych rupieci, wszystko to przykryte plandekami, dywanami i foliami, wszystko to od lat zatęchłe i zasikane przez koty, ukiszone bez dostępu powietrza i słońca, masa wszelkich robali, ogromnych pająków, brrr. Właśnie w tak urocze miejsce kotka przeprowadziła swoje dzieci.

Kiedy po karmieniu nie biegła gdzieś daleko, tylko siadła przy tej cudzej miejscówie - wzbudziła nasze podejrzenia, że tam muszą być ukryte maluchy. Zajrzałyśmy i zobaczyliśmy malutkie pingwinkowate... kopia mamusi. Wczołgałyśmy się do tego hmm... schronu i ganiałyśmy malucha, wpadł wprost w ręce Wioli. Dziewczynka, nieco dzika ale to tylko 4 tygodniowy szkrab więc będzie dobrze.

Mała pingwineczka została wystawiona na wabiącego by złapać ewentualne rodzeństwo lub mamę. Przyszłyśmy za godzinę, a tu klatka zamknięta, już miałyśmy nastawiać ponownie...patrzymy,  a w środku małe czarne...w taki sposób złapała się czarna siostrzyczka. Zaczęłyśmy przeszukiwać miejsce ukrycia kociaków - trzeba było opanować strach / obrzydzenie przed olbrzymimi pająkami i czołgać się w brudzie i smrodzie... Tak znalazłyśmy ostatniego kociaka - miniaturowego czarnego chłopczyka.
Zabrałyśmy całe małe towarzystwo, nakarmiłyśmy i wytypowałyśmy czarną siostrzyczkę by posłużyła jako przynęta do złapania mamy. Instruktarz - kocię do kontenera na poduszce, by nie marzło, kontener przystawiamy do klatki, nakrywamy szmatą - tak, by kotka widziała maluszka tylko przez „tunel” klatki. I czekamy… Po 22giej z latarkami przybyłyśmy na działki by sprawdzić efekt - mama złapała się!!.

Teraz kurs do domu tymczasowego, ulokowałyśmy całą rodzinkę w 2 połączonych klatkach kenelowych, w jednej łazienka z jadalnią, w drugiej sypialnia z bawialnią. Dopiero kiedy upewniłyśmy się, że mama karmi dzieci, sama je i korzysta z kuwety czyli po 2 dniach od złapania, zabrałyśmy całą rodzinkę do weterynarza. Mama okazała się być kotką, która pozwala na zabranie dzieci, pozwala na wsadzenie siebie do transportera, pozwala podać sobie odrobaczenie, bardzo się boi ale nie jest agresywna.  Tak więc kociaki i mama zostali  przebadani i odrobaczeni.

Maluszki będą szukać domów, natomiast mama zostanie wysterylizowana i  będziemy myśleć co dalej bo w miejsce dotychczasowego bytowania wrócić nie może z powodu likwidacji tego raju na ziemi….
No i podobno na terenie od strony kolei też są jakieś koty... musimy dotrzeć do karmicieli... może ten czarny tatuś Wąsików i pojawiający się czasem rudy tam grasują? Roboty nie zabraknie..
Mamy do adopcji 9 (!!!) kotów
- czarnuszki - Wąsika i Pumę
-  pingwinki - Toma i Jerrego
- trzy maluszki - pingwinkę i czarna parkę
- trzykolorową Karotkę - mamę Wąsika i Pumy
-  pingwinkę - mamę trzech maluszków…
Zaraz odbierzemy kolejny rachunek w lecznicy - sterylki i kastracje teraz na UMŁ, , ale maluszki - szczepienie, odrobaczenia itp. - to już nasze „zmartwienie”…
Czyli bardzo poprosimy o pomoc - konto 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4 - z dopiskiem „kawałek raju”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz