opowiedziały Magda i Wiola
Pamiętacie
nasze relacje ze stycznia i lutego? Temat ciągle aktualny, ,
walczymy dalej - działki będą likwidowane, chcemy zrobić do
czasu likwidacji jak najwięcej.
Po
kolejnym odrobaczaniu, po zwalczeniu powtarzającej się biegunki, po
kolejnej infekcji z gorączką i wybraniu antybiotyku w końcu można
było Wąsika i Pumę wykastrować. Zabiegi przeszły pomyślnie, a
rodzeństwo już tego samego dnia czuło się jak gdyby nigdy nic.
Wąsik i Puma stali się naprawdę kochanymi i pełnymi energii
kotami.
Niestety w domu tymczasowym nie przepadają za innymi kotami,
w swoim towarzystwie czują się najlepiej. Uwielbiają wspólne
zabawy, gonitwy, śpią razem wtulone w siebie i wylizują się
wzajemnie, widać, że bardzo się kochają. Wąsik chodzi za
człowiekiem jak pies, Pumcia zaczyna go naśladować, albo przychodzi rozmruczana, daje buziaczki i słodko się przytula.
Oboje uwielbiają głaskanie i robią się coraz bardziej ciekawscy i
śmiali. Kociaki są gotowe do adopcji, szukamy im wspólnego domu,
raczej bez małych dzieci bo ich się jednak boją.
Mamy
już fakturę z lecznicy za leczenie Pumci i Wąsika...
Na
działkach przez kilka tygodni próbowałyśmy złapać ciężarną
pingwinkę, niestety bezskutecznie. Bardzo rzadko się przy nas
pojawiała, znikała na kilka dni. Poszukiwana od stycznia, w połowie
lutego była gruba - ciężarna.
Słyszałyśmy
że jest też czarna kocica, która może być w ciąży... więc
działamy.
Podczas
polowania na pingwinkę złapały się jedynie kocurki pingwinki, jej
dzieci z poprzedniego miotu. Oba okazały się łagodne ale
trochę płochliwe, trzeba będzie je zsocjalizować i szukać
domu... póki co zostały wykastrowane i trafiły do domu
tymczasowego. Według karmicielki urodziły się w lipcu 2018.
Rudy
kocur na działkach pojawiał się od kilku tygodni, widziałyśmy
tylko jak przemknął z daleka. ale widujemy tatusia Wąsika i Pumy –
ok. 3letniego czarnego potężnego kocura, który chodzi za
karmicielką jak pies i jest dla niej łagodny... Bystrzak nie daje
się złapać, wyjada z klatki co się da, a potem ja zamyka z
zewnątrz. Ale nie odpuścimy. Ciągle zadajemy sobie pytanie co
zrobić z tymi kotami skoro działki są likwidowane?
Matka
Wąsików - Karotka - również po kastracji trafiła do domu
tymczasowego i jest piękną kotką choć jak to
trikolorka - ma swój charakterek i trzeba znaleźć dla niej wyrozumiały dom..
Do
końca marca 2019, kiedy usiłowałyśmy złapać ciężarną, a
łapały się czarnuszki i pingwinki nie było zabiegów
finansowanych przez UMŁ - dlatego prosimy o pomoc w opłaceniu
tych zabiegów, do tego wszystkie koty trzeba wyleczyć, odrobaczyć,
zaszczepić, wykonać testy na fiv i felv... Łagodnym chcemy znaleźć
domy, z tymi bardziej wycofanymi może być problem...
W
domu tymczasowym Karotka i pingwiny - Tom i Jerry - są łagodnymi
kotami, chętnie jedzą i bez problemu korzystają z kuwety,
doskonale wiedzą, że spać trzeba na fotelu albo w łóżku.
Są jeszcze lekko płochliwe ale bardzo grzeczne, lubią głaskanie
przed jedzonkiem, zabawy piórkiem i laserkiem.
Na
działkach udało się w końcu złapać czarną ciężarną, ale
bardzo dziką i drobną koteczkę. Działki są w likwidacji…. Nie
bardzo wiemy, co z nią zrobić, gdzie wypuścić…
Ciężarnej
kotki pingwinki nie udało się złapać, przychodziła bardzo
rzadko, tylko karmicielka ją widywała... przemykała już bardzo
pękata, ale do klatki łapki pomimo wkładanych tam smakołyków nie
weszła. 18 marca nie przyszła wcale, więc pewnie wtedy urodziła
- karmicielka zauważyła, że brzuch zmalał. Szukałyśmy miejsca,
w którym mogła urodzić, ale takich potencjalnych miejsc na
tych działkach jest sporo i szukać bardzo trudno. Kociaki
udało nam się odnaleźć dopiero 22 kwietnia, kiedy kocica je
przeniosła na działkę karmicielki.
Łapanka
była niby prosta ale miejsce nie należało do najmilszych: sterta
starych foteli, szafek i innych rupieci, wszystko to przykryte
plandekami, dywanami i foliami, wszystko to od lat zatęchłe i
zasikane przez koty, ukiszone bez dostępu powietrza i słońca,
masa wszelkich robali, ogromnych pająków, brrr. Właśnie w tak
urocze miejsce kotka przeprowadziła swoje dzieci.
Kiedy
po karmieniu nie biegła gdzieś daleko, tylko siadła przy tej
cudzej miejscówie - wzbudziła nasze podejrzenia, że tam muszą
być ukryte maluchy. Zajrzałyśmy i zobaczyliśmy malutkie
pingwinkowate... kopia mamusi. Wczołgałyśmy się do tego hmm...
schronu i ganiałyśmy malucha, wpadł wprost w ręce Wioli.
Dziewczynka, nieco dzika ale to tylko 4 tygodniowy szkrab więc
będzie dobrze.
Mała
pingwineczka została wystawiona na wabiącego by złapać ewentualne
rodzeństwo lub mamę. Przyszłyśmy za godzinę, a tu klatka
zamknięta, już miałyśmy nastawiać ponownie...patrzymy, a w
środku małe czarne...w taki sposób złapała się czarna
siostrzyczka. Zaczęłyśmy przeszukiwać miejsce ukrycia kociaków
- trzeba było opanować strach / obrzydzenie przed olbrzymimi
pająkami i czołgać się w brudzie i smrodzie... Tak znalazłyśmy
ostatniego kociaka - miniaturowego czarnego chłopczyka.
Zabrałyśmy
całe małe towarzystwo, nakarmiłyśmy i wytypowałyśmy czarną
siostrzyczkę by posłużyła jako przynęta do złapania mamy.
Instruktarz - kocię do kontenera na poduszce, by nie marzło,
kontener przystawiamy do klatki, nakrywamy szmatą - tak, by kotka
widziała maluszka tylko przez „tunel” klatki. I czekamy… Po
22giej z latarkami przybyłyśmy na działki by sprawdzić efekt -
mama złapała się!!.
Teraz
kurs do domu tymczasowego, ulokowałyśmy całą rodzinkę w 2
połączonych
klatkach kenelowych, w jednej łazienka z jadalnią, w drugiej
sypialnia z bawialnią. Dopiero kiedy upewniłyśmy się, że mama
karmi dzieci, sama je i korzysta z kuwety czyli po 2 dniach od
złapania, zabrałyśmy całą rodzinkę do weterynarza. Mama okazała
się być kotką, która pozwala na zabranie dzieci, pozwala na
wsadzenie siebie do transportera, pozwala podać sobie odrobaczenie,
bardzo się boi ale nie jest agresywna. Tak więc kociaki i
mama zostali przebadani i odrobaczeni.
Maluszki
będą szukać domów, natomiast mama zostanie wysterylizowana
i będziemy myśleć co dalej bo w miejsce dotychczasowego
bytowania wrócić nie może z powodu likwidacji tego raju na ziemi….
No
i podobno na terenie od strony kolei też są jakieś koty... musimy
dotrzeć do karmicieli... może ten czarny tatuś Wąsików i
pojawiający się czasem rudy tam grasują? Roboty nie zabraknie..
Mamy
do adopcji 9 (!!!) kotów
-
czarnuszki - Wąsika i Pumę
-
pingwinki - Toma i Jerrego
-
trzy maluszki - pingwinkę i czarna parkę
-
trzykolorową Karotkę - mamę Wąsika i Pumy
- pingwinkę
- mamę trzech maluszków…
Zaraz
odbierzemy kolejny rachunek w lecznicy - sterylki i kastracje teraz
na UMŁ, , ale maluszki - szczepienie, odrobaczenia itp. - to już
nasze „zmartwienie”…
Czyli
bardzo poprosimy o pomoc - konto 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go
Listopada 4 - z dopiskiem „kawałek raju”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz