Takie
ogłoszenie:
„Kot
jasnoszary popielaty, z półdługą sierścią i puszystym ogonem
błąka się (…),kot boi się ludzi. widziałam go po raz pierwszy
w sobotę 23 czerwca. jest tam do chwili obecnej”.
Te
kudłate zdecydowanie źle radzą sobie na wolności, po pierwsze
sierść się filcuje, ogranicza ruchy, albo odpada płatami z
odparzoną skórą - vide biały z tekstu „Przysługa”, po
drugie są przeważnie domowe od pokoleń, słabo przystosowane do
radzenia sobie na zewnątrz. Dzwonię - jest nieciekawie, wg pani
kot wygląda jak szkielet, boi się potwornie, boi się podejść do
jedzenia, nie da się go złapać, kryje się za betonowym
ogrodzeniem na terenie wokół walącego się domu, widać go tylko
przez furtkę. Ganiają go i tłuką miejscowe koty…
Pani stara się
go karmić, ale nie wie, czy miseczki opróżnia on, czy inne koty.
Ogłoszeń szukała w internecie i w realu - nic.
Wczoraj
2018.06.26 wieczorem nie lało, podjechałam - chociaż zorientować
się w okolicy, coś wymyślić. Był, siedział pod skuterem,
faktycznie wyglądał nieciekawie. Klatkę mam, trochę czasu mam,
spróbuję.
Uciekł
za furtkę - postawiłam klatkę, poczekam. Szybko zaczął się
interesować klatką, ale wokół ciągle coś się działo -
przechodnie, psiaki na spacerze. Słabo go widać na zdjęciach, ale
tyle właśnie widziałam - cień za furtką i łapki pod skuterem.
Przy
klatce pojawiał się bury kot - odgonił kudłatego - zobaczyłam
go w całości. I wiedziałam, że nie wrócę po niego jutro czy
pojutrze, a będę siedzieć kamieniem, dziś, do skutku - bo za
kilka dni może być za późno.
No
to siedziałam. Pojawiło się coś czarno-białe, potem bure -
chyba kolejne, chyba większe od tego pierwszego. Gdzieś w głębi
posesji widziałam czarnego.
Zaczęło
się ściemniać. Kudłaty chciał wrócić do swojej furtki,
wystraszył go jakiś pies, znów uciekł. Wrócił, siedział w
krzaku - widziałam go w coraz głębszym mroku. Wyszedł spod
krzaka, wskoczył z furtkę, wyjrzał, podszedł do klatki…
Znów
spłoszył go kot - tym razem pingwin. Obejrzał klatkę, obwąchał
- poszedł.
W
ciemności widziałam oczy kudłatego za furtką - przynęta
kusiła, ale strach silniejszy. Musiałam coś wymyślić, zmęczony
i zniechęcony odejdzie i pójdzie spać. Albo odejdzie, bo zrobiła
się pora psich spacerów - słaby czas na łapanie kota przy
ścieżce… Miałam puszkę sajry - dla nieświadomych pyszna
rybka, uwielbiam ją, smak dzieciństwa - kupuję rzadko, niewielka
puszka dychę z hakiem. Smak i zapach ma bardzo intensywny, Podzielę
się. Poskutkowało.
Trochę
się miotał w klatce, na wszelki wypadek nie próbowałam przełożyć
do kontenerka, wstawiłam do kufra. Jeszcze oględziny pani, która
zgłaszała, zadowolonej, że się udało - stara się pomagać
kotom, ale nie wiedziała o istnieniu klatek-łapek i ich
skuteczności, nie wierzyła, że uda się kota złapać. I lecznica.
I
co tu dużo gadać - wychudzony, odwodniony, łysa szyja i
brzuszek, kleszcz na kleszczu, a w „międzyczasie” strupy po
kleszczach. Jasne, że domowy oswojony. Wykastrowany. Bez chipa. Wiek
- 3-5lat. I to nie jest zaginiony w lutym 2016 Mohito…
Odpchlony,
odrobaczony, przykazanie nawodnienia i odkarmienia. Na razie tyle.
Jeśli nie będzie chciał jeść - będziemy go dalej medycznie
męczyć, na razie spróbujemy domową kuchnią. Dał się zwabić na
jedzenie w klatce - czyli jeść chce. Kurczaka z marchewką i
płatkami i tak co 2-3 dni gotuję, dla mnie rosołek i trochę
warzywek, mięsko dla stada.
Kondor
- tak mi przyszło do głowy.
Może
ktoś ma dl niego trochę miejsca? Może dom tymczasowy albo stały?
Wiem, jak wygląda, ale będzie pięknym kotem, jest bardzo łagodny
i mily.
No
i - jeśli ktoś chce i może - to poproszę - 71 1020 2313 0000
3802 0442 4040 Fundacja For Animals Oddział Łódź 40-384 Katowice,
11go Listopada 4 - Kondor.
Bardzo
ważna rzecz - kotami z tego miejsca ktoś się zajmuje, pani wie
na pewno, że są posterylizowane, słabo je widziałam, ale mignęło
mi nacięte uszko. Wyglądają dobrze, widać, ze są najedzone -
słabo kusiła je karma w klatce.
Zawiozłam kota w piątek wieczorem do nowego domu - do Pani, która do wypatrzyła w tych chaszczach i ruince, karmiła, szukała pomocy dla niego. Będzie miał piękne mieszkanie z czerwonymi meblami - mam nadzieję na zdjęcia Dziś odebrałam maila
OdpowiedzUsuń„Kondor czuje się dobrze, szybko wyszedł z ukrycia przywitał się, zjadł kolację, jest ,bardzo miły , przyjazny, tylko trochę się dziwię, że bardzo dużo śpi może odreagowuje stres związany ze zmianą miejsca. Pozdrawiam serdecznie (…)”
No to chyba teraz będzie razem z Panią żył długo i szczęśliwie?