czwartek, 26 listopada 2015

Tupta

Szło szosą.

Samochód zwolnił - skąd mały kot na szosie wśród lasu, z dala od zabudowań? I  jakoś dziwnie idzie, jakby kica?
Samochód zatrzymał się, kot też. Usiadł. Kierowca wysiadł z samochodu, powoli, żeby nie spłoszyć, zagadał - kot zaczął rozpaczliwie miauczeć, ale nie ruszył się z miejsca. Powoli, ostrożnie, ciągle uspokajająco gadając kierowca zbliżał się do kota. Małe przerywało płacz na chwilę, przyglądał się bacznie, dreptało w miejscu - ale nie odchodziło. Ostatnie metry kierowca przebył w głębokim przysiadzie, napięty jak struna - oczywiście wewnętrznie - bo tak blisko, żeby tylko w ostatniej chwili nie uciekło… Nie uciekło, przytuliło się z zaczęło mruczeć.

Kierowca alergik, do domu dojechał zasmarkany do pasa i zalany łzami, z kociakiem śpiącym za pazuchą - nie każdy wozi koci kontenerek w samochodzie.

W domu dokładniejsze oględziny - małe wyraźnie kuleje na tylną nóżkę, nie bardzo pozwala jej dotykać - boli? Do lecznicy - mała miejscowość, mały gabinet, bez rtg lekarz mógł stwierdzić tylko, że nóżka złamana. Kierowca to kolega z pracy, więc kolejnego dnia kocię trafiło do nasz, a kolega do alergologa, jego codziennie leki nie pomogły…




Rtg - ewidentne złamanie, sprzed kilku tygodni, przemieszczenie, groźba wytworzenia się stawu rzekomego. „Mój” lekarz waha się co do operacji - próbować warto, ale przez te kila tygodniu tkanki się pozrastały, trzeba by w tej malej nóżce wszystko „pruć”… Może być lepiej, ale na dwoje babka wróżyła... Mała jakoś się porusza, bawi - czyli samopoczucie ma nie najgorsze, na pewno ta nóżka boli, ale jak bardzo? Czy po operacji będzie lepiej? Czy nie skończy się to amputacją?

Amputować w końcu zawsze można...

Gdybym miała te kilkaset zł na operację (wiem ile, kilka kotów mi gwoździowano - może być nawet i 700zł…) nie wahałabym się. Ale nie mam… Mam za to stado kotów na utrzymaniu i do zasypania sporą dziurę finansową..

Gwarancji niby nigdy nie ma, ale pamiętacie Miaukuna? Łapka trochę sztywna, ale kot sprawny…

I z jednej strony wierze „mojemu” lekarzowi, ma doświadczenie i wie, co mówi, i na pewno dobrze radzi… A z drugiej strony - zawsze ta iskra nadziei….

Na razie mała zaszczepiona i odrobaczona, te szczepienia są dla mnie od jakiegoś czasu obsesyjnie ważne, do obsesji sterylkowo-kastracyjnej szczepionkowa się dołączyła…

W nocy nie śpię i myślę….

I wymyśliłam - dziś biorę małą na konsultację do specjalisty chirurga ortopedy. Zobaczymy co powie…. Nie wiem, jaki będzie koszt….

Ale jeśli jest szansa na sprawną łapkę, to chyba warto spróbować?




Jeśli chcecie i możecie pomóc malej - to bardzo proszę - jak zwykle na konto FFA Łódź 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, z dopiskiem Tupta.

PS - bardzo proszę, nie przepraszajcie, że wysyłacie np.3zł - każda pomoc jest ważna, a dla mnie każda, nawet maleńka wpłata do powód do radości - że chcecie pomóc tak, jak możecie, że ważne są dla Was nasi podopieczni i nasza robota - i bardzo Wam za to dziękuję.  

2 komentarze:

  1. Ale piękny kotek. Gdyby mój kot nie był jedynakiem chętnie bym go przygarnął.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Aniu dlaczego nie dostaje na maila ogłoszeń o znalezionych kotach?

    OdpowiedzUsuń