środa, 22 lipca 2015

Kolejne chore kociaki na Dabrowie

relacja Ewy

niedziela o6:oo rano, 19.o7.2o15, ul. Felińskiego - po raz kolejny - to już 20 raz
klatkę ustawiłam
MałaBuraMatka się pokazała
pokazał się też jeden kociak (ustalone na 100% zostało, że są trzy kociaki - dwa bure i jedno biało-czarne)
ukryta za krzakiem znowu trzymałam napięty zielony sznurek
kociak wchodził i wychodził
tańcował z trawką
tańcował z kaplslem
MałaBuraMatka bacznie obserwowała teren
kociak wchodził i wychodził
tańcował z trawką
tańcował z kapslem
MałaBuraMatka bacznie obserwowała teren
a ja czekałam aż wyjdą wszystkie
ale się nie doczekałam
pociągnęłam za sznurek, kiedy maluch wszedł do klatki, co by pobawić się czerwonym sznurkiem
(Jola Dworcowa wkłada do środka piórka na patyku, ale ja o ich zapomniałam)
Obrazek
Obrazek
przy wyjmowaniu z klatki uchlało mnie toto w palec, ale nie było tak spektakularnie jak u Ani, więc foty sobie nie zrobiłam
oto zdobycz
Obrazek
ustawiłam kontener i klatkę i czekam, może MałaBuraMatka się skusi
ale się nie skusiła
zmartwiło mnie też, że nie wyszły do jedzenia pozostałe dwa
PaniKa wstała (niedziela była, więc można sobie pospać dłużej, co nie?) i przyszła do mnie
i powiedziała, że wczoraj to ona widziała tego biało-czarnego jak leżał w trawie i, że go dotknęła, i on taki słaby już był
ale go nie złapała, bo nie wiedziała co by miała z nim zrobić (wywarczałam sobie parę przekleństw po cichutku)
a nocy słyszała miałczenie
i, że wyszła z latarką
i, że obszukała krzaki
i, że nikogo nie znalazła
tymczasem MałaBuraMatka weszła do piwnicy i dość długo nie wychodziła
wsadziłam aparat do dziury
Obrazek
i już wiedziałam dlaczego
MałaBuraMatka pilnowała drugiego burego malucha, który miał zaklejone ropą oczy
PaniKa podeszła do okienka, zastukała w szybkę, zakiciała
ja kucnęłam przy okienku
umazałam sobie dłoń Łikasem i czekam
czekam
czekam
wreszcie jest
nie widzi, ale węch ma
odwrócił łepek w moim kierunku i poniuchał
nie wyniuchał nic obcego i zaczął jeść
powolutku zaczęłam zbliżać rękę
bardzo powolutku
bo to nigdy nie wiadomo, który moment jest dobry do ucapienia
... no i spudłowałam, sekundę wcześniej postanowił się jednak schować - coś mu nie pasowało
się zwinęłam (majdan do Magla) i pojechałam do Tropa
zostawiłam PaniKa kontener, jakby się pojawił biało-czarny
Obrazek
tak wyglądamy i mamy na imię Dąbrówka
Obrazek
a tak sobie mieszkamy u Cioci Joasi
przegląd techniczny wypadł dobrze, trochę szkliste jedno oko i nadżerka na języku na wygojeniu - czyli wszystko przed nami
jakoś tak 11:15 była jak przyjechałam do szkoły coś tam podłubać, wieczorem miało być drugie podejście
jakbym pojechała do domu, to bym nie wstała aż do poniedziałku...
dokładnie 11:3o dzwoni telefon - PaniKa - Pani do mnie oddzwoni, boo ja niee mam nic na koonciee - wyjęczała
oddzwoniłam
- złapałam tego biało-czarnego!
- leżał w krzakach

patrzę na zegarek, jest 11:3o, a Trop do 12:oo
więc mówię jej żeby wzięła taksówkę i pojechała do lecznicy, bo ma do niej 1o min. jazdy samochodem, a ja dobre pół godziny
- alee ja niee jestem ubraanaa
chciałam jej powiedzieć żeby chociaż majtki założyła, ale zrezygnowałam i wyłączyłam się
zadzwoniłam do dr Joasi i poprosiłam co by poczekała
zadzwoniłam po samochód i pognałam z Dołów na Dąbrowę
po drodze dzwonię do PaniKa, co by stała i czekała z kontenerem pod klatką
podjeżdżam - to już 21 raz
nie ma jej
podbiegam pod drzwi, dzwonię
- zaaraaz
wychodzi, ale bez kontenera
- gdzie kociak? - pytam
- aa w ogróódku postaawiłaam
myślałam, żę ją zaj...bię
zostawiła kontener pod krzakiem
bez nadzoru
a cały wieżowiec nienawidzi kotów - przez nią, miągwę jedną
każdy mógł wziąć
coś tam jej powiedziałam, ale ona popatrzyła na mnie tymi swoimi maślanymi oczami i z uśmieszkiem na ustach, powiedziała:
- noo, przecież się nic niee staałoo
i dałam sobie spokój
PaniKa ma cały czas taki błąkający się uśmieszek na ustach
taki malutki, malusieńki
i kiedy się z nią rozmawia, to ma się wrażenie, jakby miała Cię w doopie
biało-czarny kociak leżał na skraju trawy tuż obok koła samochodu (że też nie sprawdziłam tych krzaków rano...)
Obrazek
gdyby to był dzień powszedni, już by Go coś rozjechało...
wsadziłam rękę do kontenera
dotknęłam
szmatka...
Obrazek
pognałam (prawie) na sygnale na Chojny
Obrazek
oczy jedna wielka ropa, a nosek musiałyśmy długo odmaczać (nie ma się co dziwić, że nie przychodził do jedzenia)
temperatura 40,6
odwodniony
po prostu ledwo żywy (w duchu podziękowałam PaniKa, że poszła te krzaki sprawdzić - do wieczora mógłby już nie żyć)
ślepka zostały wymyte, ale gałek ocznych nie zobaczyłyśmy
dostał schabowego pod skórę, antybiotyk i wcierkę na kark (pchły skakały nam po stole)
Obrazek
i dostała na imię Brzezinka
Obrazek
jak to niewiele potrzeba takiemu kociakowi żeby odżył... jeśli się w porę zacznie ratować, rzecz jasna
wyszłyśmy z dr Joasią w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku
pojechałam do szkoły coś tam podłubać, wieczorem miało być drugie podejście
jakbym pojechała do domu, to bym nie wstała aż do poniedziałku...
jakoś tak 18:3o była, kiedy pojawiłam się na znowu na ul. Felińskiego - to już 22 raz
zaczynało kropić
nie poszłam więc do Magla po majdan, bo PaniKa powiedziała:
- szybko, szybko, boo zaaraaz zaaczniee paadaać
ciemno się zrobiło i zaczęło kapać
no więc usadowiłam się znowu przy okienku
znowu się umazałam karmą
PaniKa pokiciała i zastukała w szybkę i... trzeci kociak wyszedł!
no to cap i do cycków przycisnęłam
PanAn powiedział, że mam refleks - przez grzeczność nie zaprzeczyłam
pognałam do Magla po kontener i resztę majdanu
PanAn ze mną, co by mi pomóc
i PaniKa za nami, nie bardzo wiadomo po co
przytachaliśmy wszystko i nastawiłam klatkę z kociakiem na wabia
Obrazek
Obrazek
i znowu czekam i znowu ze sznurkiem w ręku
a MałaBuraMatka tańcuje wokół
a kociak się drze
a PaniKa i PanAn udzielają mi dobrych rad
a MałaBuraMatka tańcuje wokół
a kociak się drze
a PaniKa i PanAn udzielają mi dobrych rad
a MałaBuraMatka tańcuje wokół
a kociak się drze
a PaniKa i PanAn udzielają mi dobrych rad
a MałaBuraMatka tańcuje wokół
a kociak się drze
a PaniKa i PanAn udzielają mi dobrych rad

nie wytrzymałam
zadzwoniłam do MirkaZiarkaMuchomorka - zabierz mnie natychmiast, bo się komuś może stać krzywda!
przyjechał akurat w momencie kiedy MałaBuraMatka już prawie weszła do klatki
ale zaraz się wycofała i zniknęła w okienku
zwinęliśmy wszystko, zapakowaliśmy do Magla i z kociakiem pognaliśmy do Asa
(po drodze MirkoZiarkoMuchomorko opowiedział mi, jak to PaniKa zaczęła mu opowiadać szczegóły wieczornej łapanki
- bo wie Paan, ona złapaała tego kociaaka i poleciaała do Maagla
- i nie sprzątnęła miskę z jeedzeeniem!
- i MałaBuraMatka się najaadła i teraz, to ona już do klatki nie weejdzie
- no i trzeeba było zrobić ścieeżkę...
no to MirkoZiarkoMuchomorko:
- no to trzeba było samej sprzątnąć
z tym swoim błąkającym się uśmiechem PaniKa na to:
- noo nie wieedziaałam...)

w Asie przegląd techniczny poszedł szybko
temperatura normalna, koopa w drodze, pchły skakały po stole
tylko znowu oczy w fatalnym stanie i cała nasada języka pokryta nadżerką
Obrazek
kociak przenocował u mnie
a wieczorem w domu wypiłam całe dwa zimne piwa i na głodno poszłam spać
----------------
poniedziałek popołudniu, 2o.o7.2o15
z MarkiemIrokezem umówiłam się na transport
najpierw pojechaliśmy do Tropa
okazało się, że w lewym oku ma przepuklinę - kiepsko to wróży - powiedziała dr Joasia
dostał antybiotyk, wcierkę na kark, krople do oczu i na imię Borek (albo Buczek,bo chciałyśmy takie leśne żeby były)
natomiast mała Brzezinka odżyła
bardzo poprawiły się oczy, chociaż nie wiadomo czy będzie miała pełne widzenie
Obrazek
no i najlepsza wiadomość wczorajszego dnia - Brzezinka jakby mogła, to nie schodziła by z rąk
i zaczęła mruczeć!
Obrazek
z tyłu od lewej Dąbrówka i Borek, z przodu Brzezinka
kociaki mają ok. 7 tygodni
ważą 5oo-6oo gr.
Dąbrówce zaczęło się ślimaczyć prawe oko
reszta ślepek na razie bez zmian
potrafią skorzystać z kuwety
i wściekle pałaszują...
zostawiliśmy maluchy pod fachowym okiem Cioci Joasi i pognaliśmy na ul. Felińskiego - to już 22 raz
a potem do szkoły
muszę wszystko wyszorować i zabunkrować
na łapanie MałejBurejMatki i TejCoCycuszkamiMajta umówiłam się na pierwszy tydzień sierpnia
muszę odpocząć od tego miejsca....
----------------
a jeśli ktoś chciałby mi pomóc...
Fundacja For Animals - Łódź
71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
z dopiskiem - koty Ewy
----------------
... mry!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz