poniedziałek, 15 grudnia 2014

Schroniskowy Puszek


Byłam w schronisku.

W kociarni.

Nie będę pisać, że mi serce pękało, ani że chciałabym wszystkie zabrać, bo to nieprawda.

Koty są inne niż psy.

Nie rzucają się na siatkę, nie miauczą przeraźliwie, zachowują majestatyczny spokój.

Ale – w pierwszym boksie, do którego weszłam zwróciła moją uwagę piękna pingwinka.

Mam słabość do pingwinów. Przykucnęłam, a ona podeszła. Pogłaskałam lśniące futerko, pogadałam z wolontariuszką; dowiedziałam się, że mogę ja wziąć, ze jest młoda i ma na imię Emma.

Odeszła ode mnie zanim wyszłam z boksu. Wiedziała?

W drugim boksie był kot poniekąd znajomy.

Nasza koleżanka znalazła go na przystanku tramwajowym w czasie spaceru z dzieckiem.

A więc Puszek.

Wielki, puchaty, przymilny.

Zupełnie jak mój Kacper, jak Zuzia mojego syna czyli koty z okolic mojej działki.

To samo super miękkie futerko, to samo zachowanie. Podszedł, dał się pogłaskać, pozwolił się wziąć na ręce, nieśmiało zamruczał.

A ja go tam zostawiłam.

No bo mam już trzy koty.

Bo Kacper po wzięciu Lalki chorował cztery miesiące.

Ale boli mnie to, że go tam zostawiłam. Kto go tam zauważy?

Nie jest kociakiem, nie ma oryginalnego umaszczenia, nie przypomina rasowego kota.

Jest zwyczajny- biało bury.

I tak to wygląda. Mam słabość do pingwinów, ale to Puszek złamał mi serce.

Dawno temu byłam w Domu Małego Dziecka.

Pouczono nas, że nie wolno dzieci przytulać, brać na ręce, że możemy tylko rozmawiać. Wyjaśniono, że pracownicy to co innego, a takie „ciocie”, które przychodzą raz, robią więcej szkody niż pożytku.

Zapomniałam o tym.

Ktoś się oburzy, że porównuję dzieci z kotami – a jednak – nadzieja na dom jest taka sama.

Na człowieka, który już zawsze będzie kochał i nigdy nie porzuci.

Proszę, bardzo proszę, jeśli ktoś myśli o kocie idealnym, takim, który zawsze będzie chciał się miziać, nich zajrzy na Marmurową i zapyta o Puszka.

Bo inaczej czeka mnie rozwód... 
Ps. Nie mam zdjęcia Puszka. Wybrałam zdjęcie Kacpra, tak samo zwyczajnego, biało burego kocurka.
Oto Puszek - ze strony schroniska

3 komentarze:

  1. oj tam, Kacper już chorował nie będzie , bo wie o co chodzi,
    weź Puszka, spełnij marzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Kacperek bardzo ciężko chorował w kocięctwie, miał wodę w płucach, ledwo przeżył... Po przyjściu Lalki zaczął chorować i chorował i chorował, znowu okazało się, że wyniki do kitu, było podejrzenie białaczki ( testy na szczęście ujemne), przeszliśmy kurację uodparniającą... To było w tym roku. Boję się ryzykować...
    No i jest jeszcze TŻ, dla którego trzy koty to za dużo...

    OdpowiedzUsuń
  3. Puszek w tygodniu został adoptowany. Szczęście domowe hikory uratowane! :-)

    OdpowiedzUsuń