Prawo serii - albo nieszczęścia chodzą parami….
Bo tak - pamiętacie rudasa z Plantowej z rozoranym gardłem? No to trafił do mnie kot w podobnym stanie, Tyle że Plant młody, silny i niechudy, a ten przeciwnie - kilkuletni, futro nieco zrudziałe. No i Plant poruszał się o własnych silach, a ten drugi - przyszedł do kociej stołówki, położył się i czekał… Karmicielki zaalarmowały, zabrałam do weta. Dla porządku - 2021.08.12.
Pęknięte ropnie - po pogryzieniu przez innego kota, cztery „piękne” dziury po kłach. Ogólny stan zapalny. Ząbki koteczka pozostawiają wiele do życzenia - ale to temat na później,
Czyszczenie ran, antybiotyk, rany właściwie goją się nieźle, w pysiu mocny stan zapalny, ale nie taki, by nie mógł jeść. A nie je, i to pewnie od dłuższego czasu, bo chudy jest. Chodzi za mną, miauczy - głodny? Podstawiam co mam i co mogę wymyślić - nie. Dziś lecimy do weta - może zapchany?
Rudą półłysą kotkę z Pabianki też pewnie pamiętacie - ma uczulenie na pchły, a na sobie miała koszmarną ilość tych stworzonek. Wydrapywała i wylizywała futerko i skórę do krwi. Teraz futerko odrosło całkowicie. A do mnie trafiła bida nad bidy… Znajoma moich młodych przyjaciół zabrała z jakiejś działki licząc na pomoc miasta… W rezultacie w środku nocy 2021.08.13 cała czwórka (trzy człowieki i kot) pozbawiona złudzeń i nadziei zjawiła się u mnie.
Kotka bardzo, bardzo stara, głucha, tragicznie wychudzona i odwodniona. Paszcza bez problemu - bo zębów zero. Na posklejanym czymś futerku muchy składały jaja… Delikatnie zaczęłyśmy odmaczać i szukać rany - bo może to ropa z rany? Sierść odpadała całymi kawałkami, z kotki spływała czerwono-brunatna woda, rany nie było widać - okazało się, że substancja oblepiająca kotkę to odchody pcheł…
Kotka jest słabiutka, bardzo dużo śpi, chodzi powolutku, nie słyszy, miauczy cichutko i mruczy. Właściwie cały czas mruczy. Chętnie je - smakuje jej wszystko, spokojnie znosi kroplówki. Na razie nie robimy żadnych badań - wiadomo, że po inwazji pcheł ma silną anemię, a pozostałe wyniki przy jej wychudzeniu będą beznadziejne. Niech je i nabiera sił - już umie wejść na łóżko, chociaż boi się zejść. Widziałam ją nawet na parapecie Chodzi powolutku, ale zaczyna ją mocno interesować otoczenie - miałam drobną awarię, fachowiec naprawiał - uparcie mu asystowała. I zaczyna wyglądać jak kot, nie jak kawałek starego futra.
To dwie pary nieszczęść.
Wczoraj - 2021.08.17 - trzecia bida - powypadkowa. Ale rany sprzed kilku dni. Nie widać na zdjęciu wyraźnie, zasłania kaftanik, no i trudno jedną ręka trzymać kota, a drugą pstrykać - ale trochę widać - w całej pachwinie nie ma skóry…
Też koszmarnie chuda i odwodniona, też chce żyć - pije i je nawet chrupki mimo koszmarnej ruiny w pysiu - część zębów się rusza, pewnie można wyciągnąć palcami... W lecznicy założyli kaftanik, ale drażnił ranę w pachwinie, poza tym kotka sięga tam ozorkiem - zamieniłam kaftanik na kołnierz, szybko nauczyła się w nim jeść.
Na razie antybiotyk, karmienie i nawadnianie. I sreberko na rany. Jak się „odje” - badanie krwi i te zęby….
Mam nadzieję, że nie trafi mi się para do niej, mam chyba dość…
Wszystkie koty oswojone, najpewniej domowe wychodzące..
Wszystkie zgarnięte / ratowane przez przypadkowych ludzi. Opiekunowie pewnie nie zauważyli stanu swoich pupili… Ani ich nieobecności…
Może znajdzie się dom dla kocurka - jest kilkuletni, ma szanse. Ale jakie szanse mają te dwie zabiedzone staruszki? Pomóżcie im spędzić ostatni okres życia we względnym komforcie - bezpiecznie, ciepło i przy pełnych miseczkach… Może ktoś zechce być ich wirtualnym opiekunem?
Konto - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - prawo serii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz