wtorek, 29 czerwca 2021

Kot zawsze trafi…?

 


Kot bezpiecznie wychodzi. Mój kot zawsze wraca. Wie, gdzie mieszka.

Amorek też wiedział gdzie mieszka. Znał okolicę - przybłąkał się mniej więcej rok temu i został. Blisko mnie, znam tę posesje - porządny dom, porządne ogrodzenie, brama do samej ziemi. W sumie - bezpieczne podwórko. I dobrze, że tam wrócił.

Od początku - takie ogłoszenie znalazłam na FB - 2021.06.07 - poniedziałek.



Chodzi pod oknami i miauczy - oj, nie lubię takich sytuacji. Pojawił się nowy i miauczy - wola o pomoc? Pani, która o nim napisała, ma kota, jakby ten miauczący był pod oknem od dawna, znałaby go, nie pisałaby.

Uważam, że w takich sytuacjach trzeba reagować szybko - zgarniać kota, potem szukać właściciela. Bo jak inaczej - powiedzieć właścicielowi, że wczoraj, czy tydzień temu kot był pod oknem? I co to da? Nawet schronisko lepsze niż zostawienie kota na ulicy… Pod warunkiem, że przyjmie...

W pracy byłam, nie mogłam zrobić nic więcej niż skontaktować się z ogłaszającą panią i karmicielką z okolicy. P.Marzenka pobiegła z przynętą i kontenerkiem. Kot przynętę zjadł, dał się pogłaskać, ale nie dał się zamknąć w kontenerku…

Pojechałam po pracy, ale najedzony wzgardził puszeczką i poszedł sobie. Ja też poszłam. I tak sobie jeździłam codziennie wieczorkiem z puszeczką, pani z okna wystawiała wodę - na szczęście, bo to był okres potężnych upałów. Kota albo widziałyśmy, albo nie - ale żarełko znikało.

Interesowała się nim jeszcze p.Ania, której na naszym osiedlu zginął Czaruś - ale Czaruś ma biały krawacik, a ten - nie. P.Ania zareagowała na sygnał o podobnym kocie gdzieś w piwnicy przy Tuwima - i pewnie ocaliła mu życie - kot powypadkowy, już wyleczony szuka domu - pamiętajcie o nim.



A Czaruś z naszego osiedla - nadal poszukiwany…. Też pamiętajcie….



W końcu nieco zdesperowana w piątek 2021.06.11 wepchnęłam klatkę w krzewy pod balkonem - trzeba ukryć, bo raz, klatka raczej droga, dwa, ktoś kota wypuści, a drugi raz rzadko wchodzą, trzy - ktoś kotu w klatce zrobi krzywdę, i wróciłam po kilku godzinach. Pusta, pani z okna kota nie widziała ani wczoraj, ani dziś. Hmmmm… Klatka stoi dobrze ukryta, ciemno się robi, cicho - niech jeszcze postoi...



Po kolejnych kilku godzinach i kilku kolejnych wizytach kontrolnych - jest. Uff. Nie będę musiała zarywać nocy i sprawdzać. Sms do pani z okna - to ona zainteresowała się płaczącym kotem i szukała dla niego pomocy, sms do p.Marzenki łapiącej go w upale. Obie się niepokoiły - obie się ucieszą.

Delikwenta wpakowałam do kontenerka, wstawiłam do samochodu, jadę do domu. Kontenerek z tych delikatniejszych, taki akurat był w samochodzie - kotek otworzył i wylazł. Niby powinien być oswojony, ale i tak ciarki mnie przeszły - zdarzyło mi się łapać dzikie koty w samochodzie, duża rzecz. Na dokładkę ostatnio ugryzł mnie pies, potem pogryzł i podrapał chory kot z Sadowej i jakoś nie miałam ochoty na powtórki…

Kot w samochodzie, odziałam grubą bluzę dla ochrony, przyniosłam ręcznik. Poganialiśmy się trochę - kot przemieszczał się bez problemu, mnie trochę ciasno i  gorąco było - dobrze, że ciemnawo i nikt nie widział spoconej słonicy przełażącej między fotelami - ale w końcu udało się kota zaprosić do kontenera.

Za późno już na lecznicę, więc tylko oględziny - oswojony jajeczny - i coś na kark, żeby mi pcheł i robali do domu nie naniósł.

Ogłoszenia - rozwieszali Julia i Dominik, wielkie dzięki, ja nie wyrabiałam czasowo. Kot ma znak charakterystyczny - kilka białych wąsów.

W międzyczasie lecznica - kastracja i chip.

Nie podobało mu się u mnie, generalnie mieszkał za kanapą, dlatego bardzo chciałam, by szybko wrócił do domu.

I 2021.06.21 - telefon - to może być nasz Amorek.



Pani z córką przyszły szybciutko, kota poznały - przybłąkał się na podwórko, został ot tak - i kiedy nagle zniknął okazało się, że bardzo go brakuje, stał się już ważnym domownikiem. Pożyczyłam kontenerek, luzem kota nie dam. Wczoraj - 2021.06.28 - kontenerek odebrałam, kot ma już zakupiony własny, ogrodzenie przejrzane i zabezpieczone - ma ogródek, podwórko, dom - nie będzie wychodzić poza posesję.

W ramach podziękowania Rodzina przekazała na konto FFA 150 zł - bardzo dziękuję. A przy zwrocie kontenerka dostałam od starszego Pana pudło czekoladek - łakoma jestem, zjem i informuję, że kolejnego kota w samochodzie łapać nie będę - zwyczajnie nie dam rady, nie zmieszczę się.

Na początku opowiadanka jest mapka - kółko to dom Amorka, kwadracik - miejsce, gdzie go zauważono, przemieszczał się pod obu stronach bloku wzdłuż zielnej linii - dom był blisko, a wrócić do niego nie umiał… Więc nie należy liczyć na to, że kot zawsze trafi do domu.-

Z tematów serio - kilka dni temu - 2021.06.27 - zgarnęliśmy niekastrowanego długowłosego kocurka, 2021.06.24 chciałam zgarnąć niewysterylizowaną koteczkę w rójce - nie zdążyłam pojechać i złapać, na oczach karmicielki zabił ją samochód.



Dałam na FB ogłoszenia o kocurku z informacją, że do domu wróci bez jajek, za to z chipem, koteczka wróciłaby również wysterylizowana i zachipowana. Rozpętała się burza - jak można kastrować nieswoje zwierzęta, jak w ogóle można zabierać je z ulicy. Czy muszę tłumaczyć, że można, a nawet trzeba? A kastracja / sterylizacja? Cóż, nie każdy chce mieć nawet przez kilka dni w domu znaczącego i śmierdzącego kocura lub kotkę w rójce. Przeważnie taka osoba ma swoje zwierzęta - nowe wprowadzają napięcia, płodne - to napięcia dodatkowe. Więc zrozumcie.

A sławetny Animal Patrol i schronisko przeważnie odmawiają interwencji / przyjęcia…

Właściciele, którzy w takich sytuacjach czasem grozicie sądem czy policją - czemu nie zachipowaliście swoich zwierzaków? Od lat można za darmo. Wróciłyby wtedy do Was niemal po kwadransie. Czemu zaniedbaliście zabiegi kastracji / sterylizacji, zabezpieczenie zwierzaka - zew natury i kot wieje. Wolicie, by kot wrócił do Was lżejszy o kilkanaście gramów czy wcale? A może wolicie zeskrobać go z  jezdni? Drastyczne? Tak, ale tak bardzo często bywa.

Tradycyjnie bardzo poproszę - kastrację i chip długowłosego sfinansuje miasto, ale muszę go zaszczepić, no i próbuję ratować nerkowego działkowego kocurka - napiszę o nim wkrótce - 

 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - koty.




1 komentarz: