piątek, 19 marca 2021

Zwyczajny tydzień


Tydzień zaczyna się w niedzielę czy w poniedziałek? Przyjmijmy, że w niedzielę. 
Niedziela 2021.03.14 
9.00 - podjechać w pewne miejsce ukradkiem karmę dla kotów postawić - chcę tam trochę połapać, przyzwyczajam je, trudna okolica, nikt nie pomoże… 15.00 - lecznica, młody kocurek w  tragicznym stanie, walczę o niego od 10ciu dni, rezultat praktycznie żaden, postępująca anemia… Właściwie nie ma nadziei, organizm malca krwinek nie produkuje, nic nie pomaga. Mały ledwo je, prawie się nie rusza - nie ma siły, przednie łapki - przeprost, tylne - przykurcz, dopycham strzykawką i kilka razy dziennie rozmasowuję…

Trzyma temperaturę i jest kontaktowy - dlatego jeszcze próbuję. Wiadomość, że kot na Brukowej chodzi na trzech łapkach - karmi tam osoba, którą omijam nauczona doświadczeniem sprzed kilku lat - nie opisywałam wtedy, bo jeszcze nie byłam na etapie walenia prawdy bez owijania w bawełnę. Na szczęście odezwał się ktoś, kto go też podkarmia - i spróbuje złapać. Na dzień świąteczny chyba wystarczy? Bo oporządzenie zwierzyńca i chaty - zwyczajne, jak co dzień. 
 Poniedziałek 2021.03.15 
7.30 - podjechać w pewne miejsce ukradkiem karmę dla kotów postawić - jw. 16.30 - po pracy - na Brukową, odebrać karmę i leki nerkową od pewnych miłych Państwa - będzie dla mojego Patrysia, o nim też powinnam kiedyś napisać… Za karmę i leki bardzo dziękuję, to wszystko mocno kosztuje, a tu taki prezent! Dziękuję ogromnie.

W drugim miejscu na Brukowej zostawić przekazać spostrzegawczemu panu klatkę łapkę ew. próbować złapać kulawego kota. Poczekałam kilkadziesiąt minut, kota nie było, pan nie dojechał z przyczyn obiektywnych - klatkę odbierze z umówionego miejsca. Na Tuwima kontenerek podrzucić, bo kot jedzie na kastrację, a nie ma w czym. Zanim dojechałam, zadzwoniła Ola - zapłakana, jej kot wyskoczył na klatkę, sąsiadka wypuściła… Jedyne co mogłam zrobić to łapkę zawieźć - Ola szukając ulubieńca wykryła stadko kotów, będziemy je łapać na sterylki może w weekend, w  międzyczasie Ola rozpozna i przygotuje grunt. To sąsiedztwo kolejnej niereformowalnej karmicielki, skłóconej z większością świata, nie pozwalającej łapać kotów - ona zrobi to lepiej. Rezultat - koty szybciej się mnożą niż ona sterylizuje... Na to Oline podwórko chyba jeszcze nie dotarła - oby. W końcu dojechałam z tym kontenerkiem dla przyszłego kastrata. O której byłam w domu? Nie wiem. O której się położyłam - nie pamiętam…. Rano przeczytałam wiadomość, że kot Oli jest już w domu - siedział pod samochodem. Ufff. 
Wtorek 2021.03.16 
7.30 - podjechać w pewne miejsce ukradkiem karmę dla kotów postawić - jw. zwyczajnie, jak co dzień. Popołudnie spokojne - czyli w końcu zakupy, coś jeść muszę, koty oprócz suchego i puszek - też. Jak kupiłam, to i ugotowałam, podałam państwu-kociarstwu. Wieczorem niemiła wiadomość - Ola miała kontakt z wirusem, gruntu pod łapankę nie przygotuje… 


Środa 2021.03.17 
7.30 - podjechać w pewne miejsce ukradkiem karmę dla kotów postawić - jw. 10.00 - zadzwoniła Pani z Plonowej. W ubiegłym tygodniu prosiła o pomoc w  łapaniu kotów, telefon dostała - a jakże - z UMŁ. Pojechałam, dwie starsze Panie niezbyt sprawne ruchowo, cztery wolnożyjące koty, trzy już złapane i wycięte - pomogły Niechciane i Zapomniane, Panie łapały, ktoś przyjeżdżał, zabierał na zabieg, odwoził. Ten czwarty niełapalny - zostawiłam dwie łapki, zwykłą i nakładaną, tę nakładaną na prośbę Pań, bo widząc ich niedomogi ruchowe wątpiłam, czy dadzą radę postawić ją na kocie. Wytłumaczyłam, że trzeba go przegłodzić, wtedy raczej do klatki wejdzie. Inaczej nie da rady. Mogę próbować łapać dzikusy rękami w  zamkniętym pomieszczeniu, w otwartym terenie - nie dam rady. No i Panie kota złapały - oprócz kastracji potrzebne jest leczenie, FNiZ już mu to leczenie zapewnia, Panie chciały oddać klatkę i pochwalić się sukcesem - na dowód wysłały mi zdjęcia. Łapały kota dwa razy, raz otworzył drzwiczki klatki i zwiał. Dlaczego tak się rozpisuję? Dlaczego Panie z wielkiej litery? Bo na świeżo mam kontakt z właścicielem z tekstu Mordercy kotów. Tam - sprawne i  młodsze ode mnie osoby, za to tylko kompletny brak zrozumienia i chęci współpracy. Tu - starsze Panie, które naprawdę chciały coś zrobić, i  `zrobiły. Oczekiwały pomocy, nie wyręczenia ich we wszystkim. Podziękowały, podarowały mi pyszne ciasteczka. Oto delikwent w nakładanej klatce i wysterylizowana koteczka:

16.00 - hiobowa - dla mnie - wiadomość. Unieważniony przetarg na sterylki miejskie… Mamy druga połowę marca… UMŁ przewidział 1 164 tys, przeliczyłam sobie - wzrost cen poszczególnych zabiegów średnio 34% w stosunku do 2019, oferta na 1 435 ty
s - prawie 70% wzrostu cen... Jest druga połowa marca, kolejny przetarg, czas… A koty już się rodzą… 


Wieczorkiem jeszcze sobie pogadałam o wspomnianym kulawym kocie z rejonu Czarnieckiego / Szklana / Marynarska - autorka postu zrobiła rozpoznanie, niewykluczone, że ów kot pojawia się tam, gdzie łapałam w listopadzie 2020 - karmi starsza pani z balkonu… Łapać na pewno nie pomoże, ale klatkę na noc pewnie postawię. To listopadowy połów - dwa kocurki i dwie kotki, bury oswojony.

Rozmawiałam ze starszą panią - kulał również buras, ale mu przeszło, a kulejące czarne widziała dwa. Czemu nie zadzwoniła? A nie pomyślała… Swoją drogą to ciekawe - trzy kulejące koty w jednym miejscu i czasie… 
 Czwartek 2021.03.18 
7.30 - podjechać w pewne miejsce… Aha, akurat. Zadzwoniła Lucynka - chory kociak. W jej pracy stoi wielka buda po psie, zajęła ją kocia rodzinka, na początku lutego mimo mrozów łapałyśmy coś białe i grube podejrzane o ciążę, okazało się kocurem, przy okazji burasia się złapała. Dwa podrostki - bure i białe - miały poczekać na sterylki miejskie i lepsza pogodę. Kilka dni temu Lucynka zauważyła gile, porzuciłam unidox, i dziś alarm - białemu kociakowi nie pomógł, wygląda fatalnie, jest zamknięty w budzie, trzeba go złapać w ręce. Przed pracą zdążę? Zdążyłam. Ale nakarmić w pewnym miejscu - już nie…

Buda w budzie, wewnątrz chory kociak-podrostek. Między ścianami wewnętrznej i  zewnętrznej budy szczeliny z góry, z tyłu, z boków. Kot się zmieści, sięgnąć go nie ma jak. Na szczęście pomogło walenie w ściany, wypłoszyło ze szczelin oba. Burego nie łapałam, wg Lucynki uniodox pomógł. Zamknięta w  większej budzie swobodę ruchów miałam umowną - zajmuję dużo miejsca - ale się udało. Po pracy Lucynka zawiezie kocię do lecznicy, potem weźmie do domu - nie stać nas na szpitalik… Trzymajcie kciuki. 
Wiadomość z ostatniej chwili - kocię jednak zostało w szpitaliku na wyraźną prośbę opiekunki - bo podanie convenii i zalecenie wypuszczenia wydawało się niekoniecznie wystarczające. 
 16.30 - po pracy do „magazynku” - garaż przyjaciół - po żwirek i karmę, w bloku nie mam miejsca na składowanie, potem własne sprawy zdrowotnie. Szybko do domu, nakarmić chorego kociaka, coś do jedzenia sobie zrobić, i na 19.00 do lecznicy z Patrykiem i Burasiem Drutkiem. Od kilku dni bez apetytu, Drutek ostatnio bardzo schudł, to staruszek. A Patryk nie po to miał trepanację czaszki i jest w trakcie autoszczepionki, by jakieś figle zdrowotne pokazywać. 

Patryk - krew w granicach normy, nerki bez tragedii, trochę odwodniony. Jakiś wirus - nadżerki ma. Autoszczepionkę dostaje, więc tylko coś na wzmocnienie odporności dostanie. Drutkowi krwi pobrać się nie dało. Oba zostały na kroplówkach, dziś pewnie oba odbiorę. Oba zdjęcie sprzed kilku miesięcy… Postawiłam klatkę na tego kulawego - o 1szej (już piątek) sprawdziłam. Jeżyk. 
Piątek 2021.03.19 
1.00 - jw., w klatce jeż. Klatkę zabrałam - dzwoniła pani z okolicy, że przy jej domu oprócz oswojonego podrzutka pojawia się czarny kulawy - będzie je oba łapać. 7.30 - podjechać w pewne miejsce ukradkiem karmę dla kotów postawić - jw. 16.30 - po pracy - miły sklepik ma wyprzedaż kocyków, poduszek itp. kocioprzydatnych rzeczy, jadę się obłowić. Potem po koty do lecznicy, potem z kotami do domu - z nadzieją, że na tym, piątek w terenie się skończy i zostaną domowe obowiązki. 
Sobota 2021.03.20 
Zaczęłam od niedzieli, wartoby na sobocie skończyć… Będzie wyglądać tak jak poprzednie dni, tyle że zacznie się trochę później, a pracę w firmie zastąpią prace porządkowe w domu. I popołudniowa wizyta u znajomych. Łapać w miejscu znalezionym przez Olę - zwyczajnie nie mam siły, musiałabym w dzisiejsze popołudnie wepchnąć wizytę tam, pogadać, ustalić pory karmienia… Pomożecie w tym wszystkim? 
Bardzo proszę. 
 Konto 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - łódzkie koty.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz