czwartek, 17 grudnia 2020

HARRY HARISON

 


Wczesnym latem 2018 łapałam koty na Mateusza - Jarowej, odnowiła mi się wtedy kocia znajomość z mieszkającą w tym rejonie Martą. Zgłoszone tam były wtedy dwa czy trzy kociaki, złapały się co najmniej trzy mioty i sporo dorosłych - nie bardzo już pamiętam, dociekliwych zapraszam do tekstów z tego okresu,

Kociaki - te, które udało się uratować i oswoić - znalazły domu, został Harry. Wiem, że łatwo nie będzie, ale może…. Tekst wysłała mi Marta jako ogłoszenie, ale czemu nie zrobić z tego mini-opowiadanka?

Oto ono:

Historia Harrego zaczęła się 1.5 roku temu. Telefon od dawno niewidzianej Ani i  prośba o pomoc przy łapaniu bezdomnych kotek na sterylizację na sąsiedniej ulicy.

Jasne, pomogę. Wyłapaliśmy co się dało ale jak to zwykłe bywa okazało się że już na świecie są trzy mioty kociaków. Mniejsze i średnie - 4 + 2 - wzięła Ewelina, większe - ja. Nie planowałam czwórki kociąt, ale przecież schron dla dzikich, nieszczepionych maluchów to wyrok. 

 I tak przyjęłam pod swój dach rozbrykane, 3-miesięczne gremliny. Tak dzikie, że nie dawały się pogłaskać.

 Tydzień po tygodniu dystans między nami się zmniejszał. Cztery małe łobuzki powoli, bardzo powoli się oswajały. Po kolei znajdowały domy: Antosia, Jack później Pedro...



A Harry, piękny marmurkowy buras Harry był ciągle zbyt dziki, żeby szukać mu domu...

Minęło półtora roku.

Opowiem Wam jaki Harison jest dziś.

Wspaniały i cudowny kocur. Po pierwsze - piękny. Ciężko uchwycić to na zdjęciach, ale to nie jest zwykły burasek. Bardzo grube czarne pręgi zlewają się pozostawiając srebrno-złote centki. Umięśniony, zwarty, harmonijnie zbudowany.

Po drugie - wielki pieszczoch. Uwielbia głaskanie i często się go domaga. Gdy siedzi na szafie i zacznę do niego gadać od razu wykręca głowę jakby liczył że mam ręce Inspektora Gadżeta i uda mi się go dosięgnąć i pogłaskać.

Gości obserwuje z daleka, ale jeśli ktoś częściej się u nas zjawia - daje się głaskać sam zdziwiony, że na to pozwala. Wzięty na ręce wytrzymuje chwilę, sekund parę. Ale odstawiony nie ucieka już w popłochu tylko... czeka na głaskanie. 

Ale HARRY to też DZIKOŚĆ. Nie znosi przymusu. Wtedy odzywa się jego pierwotna natura i Harry gryzie. Gryzie na prawdę. Ostro. On wtedy walczy o życie. I znów kilka godzin nie daje do siebie podejść. Nie wchodzi na kolana, ale chętnie usiądźcie obok i  będzie domagał się pieszczot.


W zasadzie wcale nie chcę oddawać Harrego. Mnie ta dzikość zachwyca. Ale Harry jest piątym kotem u mnie i średnio nadaje się do takiego stada. Nagminnie śledzi inne koty, czym doprowadza je do szału.

I jeszcze jedno: Harry zasługuje na własny dom, własnych ludzi, którymi nie będzie musiał się dzielić. Tak wielką przemianę przeszedł, zasługuje na to. 

Ten niezwykły kot szuka wyjątkowego domu. Bez dzieci, bez innych kotów. Z psami dogaduje się bardzo dobrze. Szuka ludzi, którzy uszanują jego potrzebę samostanowienia, wytrzymają początkowy okres bo zanim Harry odnajdzie się w nowym miejscu, z nowymi ludźmi może minąć i tydzień lub dwa... 

Harry ma 1.5 roku, jest wykastrowany, kuwetkowy, zaszczepiony. Szuka spokojnego domu. Obowiązuje wizyta przedadopcyjna oraz umowa.

Kontakt w sprawie adopcji - 500 021 194.

Pomóżcie Harremu, udostępnijcie go dalej 😁



Tyle Marta. Od mnie - Harry jest naładniejszy z czwórki rodzeństwa, trochę marmurkowo-podobna do niego jest Antosia z białą buzią. Przytulak z charakterem - prawdziwy macho-kocur - choć wykastrowany.

Dla koneserów.

Mam nadzieję, że znajdzie własny, wyjątkowy - tak jak on - dom.


Tak tradycyjnie - bo łapię właśnie koty w rejonie Brukowa-Pojezierska, dzika-dzika kotka ma ogromny ropień na twarzy, jest już po czyszczeniu tego ropnia i sterylce w lecznicy na antybiotykoterapii - więc poproszę - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - łódzkie koty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz