poniedziałek, 4 stycznia 2016

Świątecznie.

Ponoć dziwne dni się kończą. Już będzie normalnie. Bez huków, drżeń szyb, błysków za oknem, niepokoju psów, nerwów ludzi z powodu pomieszkiwania w okopach. Pojąć nie mogę , a mądry kot jestem co za uciechę widzą niektórzy w tworzeniu jak największej głośności. Bum, bum i ekstaza. Uszy mają jakieś inne  czy co? Raj dla idiotów.- stwierdza Halinka, a ja dopowiadam - Jacy ludzie taki raj.
Mój jest inny. Cieplutko w nim, strumyk szemrze cichutko, do snu kołysze, ulubiony sosik pewnej firmy ogólnie dostępny. Od czasu do czasu na tle błękitu przemknie kolorowy motylek i kot unoszący leniwie powiekę może podziwiać rozbłyski słońca na barwnych skrzydełkach. Popieram drzewka w domu. Niech będą cały rok. Cudne schowanka to są, a jak Dusia po gałęziach śmiga to i podziwiać jest co. Nie, kocicy nie podziwiam. Tylko zmiany światełek na gałązkach. Oj! Ja ją dopadnę kiedy, tę towarzyszkę życia. Dopadnę i wygnam do kuchni, do garów. Niech tylko zejdzie z górnych części choinki. Nie będzie złośliwym okiem spoglądać spod sufitu i mruczeć- Co mi zrobisz jak mnie złapiesz. Już ja wiem co jej uczynię. Tylko niech da się chwycić, jaskółka przebrzydła, koci ptak. Posiadujemy sobie tak, ona na wysokościach, ja na podłodze. Czekam, czekam i w końcu zmęczony jestem,  więc idę się odprężyć  na leżaczku przy kaloryferze. Ciepełko wprowadza mnie w senny stan i nawet jak widzę chudzinę to nie chce mi się zrywać z posłanka i gonić kumpelkę. Dobra, dobra później jej pokażę jaki  ze mnie ważniak. Nie myślcie, że tyran jestem. Takie pudełko cudne mamy, z siankiem w środku , próbowałem w nim spać, ale ciasno tam, musiałem mocno wciągać brzuch, aby się w nim zmieścić. A jak już chciałem nóżki rozprostować to w boki mnie kłuło. Dusia za to się mieści w tym wymarzonym na drzemki łóżeczku, a ja ją nie przeganiam. Próbowałem, naprawdę próbowałem spać na sianeczku mimo uciążliwości. Nie udało się. Niech się dziewczyna cieszy z mojej dobroci. Niestety choinka musiała szybko zniknąć z mieszkania. Stareńki pies ciągle wpychał się między drzewko, a ścianę. Wyjść potem nie mógł, trzeba było przesuwać świąteczną ozdobę, wyciągać psa i znów umieszczać choinkę na właściwym miejscu. Miodek się wkurzał, jak to on, na te pułapki zastawiane na biednego psa. Staruszek zresztą jak wychodzi na spacer to często nie czeka grzecznie koło drzwi tylko sam szuka wyjścia. Zdarzało mu się w trakcie tych poszukiwań wychodzić przez kuwetę. Też według niego była to pułapka. No i kto rozsypuje piasek w łazience?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz