sobota, 15 sierpnia 2015

Osiedlowy Klub Geriatryczny Termosik

gisha pisze:Ewuniu, jak zwykle podziwiam Twoje działania :1luvu: i okropnie mi wstyd, że ośmieliłam Cię prosić o pomoc w sprawie świeżo okoconej w krzakach(komórki zlikwidowane :()czarnej z Karolewskiej, której nie udało się wcześniej złapać. Widzę, że kalendarz masz wypełniony po brzegi a ja bidna stara histeryczka i bezradna :oops:  :placz:
Czy próbować maluszki wyciągać z tej nory(sama nie dam rady, potrzebny ktoś jeszcze i latarka) i przekładać do budki, którą zamówiłam( chyba jutro lub pojutrze dojedzie) czy zostawić w tym miejscu i czekać aż same zaczną wychodzić co grozi im zadziobaniem przez stado srok .Potrzebny ktoś, kto by na trzeźwo ocenił co robić w takiej sytuacji, ja nie daję rady :(

Osiedlowy Klub Geriatryczny Termosik, czyli - wiesiaczek1gishaJola DworcowaPan Zenek i ja, zapraszają
12.o8.2o15 - ul. Karolewska
(poprzednia łapanka opisana przez _aaaKotyRude2_ viewtopic.phpf=1&t=166885&p=11127130&hilit=Karolewska#p11127130 str. 44)
jakoś tak przed południem było - zadzwonił telefon, to gisha
- kotka dwa tygodnie temu urodziła w krzakach, a dzisiaj widziałam jak przenosiła kociaki w stertę desek przykrytych czarną folią
- boję się, że się tam ugotują w tym upale...

do 16:oo mam II część kursu w szkole, więc nie ma mowy żebym wyszła
(martwiłam się bardzo - dobrze, że nie umiem opie...ć w języku lengłidż, bo by się kursantom dostało...)
około 18:oo zjawiam się ja, a zaraz potem wiesiaczek1
gisha już na nas czekała
Obrazek

no to mamy co robić...
bardzo ostrożnie zdejmujemy to co jest na wierzchu
powolutku odwijamy folię
nagle ktoś czarny prysnął nam między nogami
jeszcze kawałek, i
Obrazek
są, trzy pręgowane kluchy
powoli je podnosimy i wkładamy do kontenera
Obrazek
jeden ląduje w innym kontenerze i będzie na wabia
nastawiam klatkę, w ręku trzymam sznurek
Obrazek
sadowię się przy trzepaku, co by się móc wygodnie oprzeć
maluch się drze
kotka podchodzi i odchodzi
chowam się więc za płotek
Obrazek
ja trzymam sznurek, dziewczyny próbują ułożyć z powrotem ten bajzel
Obrazek
nagle kotka przebiega przez podwórko i znika pod stertą
Obrazek
pierwsza myśl jaka mi przychodzi do głowy, to to, że zostały tam jeszcze jakieś maluchy
wkładam aparat pod dechy i cykam, siedzi
Obrazek
dzwonię do Pana Zenka, co by nam pomógł rozebrać tę dość skomplikowaną układankę
czekając na niego wkładam aparat wszędzie gdzie się da i znowu cykam
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek
nie widać, ale to wcale nie znaczy, że nie ma
przyjeżdża Pan Zenek i zaczynamy grę w bierki - kocica zwiewa
zdjeliśmy wszystko do gołej ziemi, nikogo już nie znaleźliśmy
potem trzeba było to wszystko na powrót poukładać
Obrazek
ja tymczasem wyjmuję następnego malucha i kładę Go na końcu klatki
Obrazek
ale ten się nie nadawał, bo już bardzo sprawnie się czołgał, więc wymieniłam na następnego
i czekam
ja za płotkiem, kocica w krzakach - już więcej do klatki nie podeszła
a tymczasem kociaki sobie gaworzą
robi się coraz ciemniej
wyjmuję malucha z klatki i chowam do kontenera
boję się, że kocica może Go chwycić, a ja nie zdążę pociągnąć za sznurek
już wiem, że tam gdzie miałam zawieźć tałatajstwo, nie zdążę - jest w okolicach 22:oo
dzwonię do paru osób, czy aby nie wzieli kociaków chociaż do jutra
niestety wszyscy zapchani
wreszcie dzwonię do Joli Dworcowej po poradę
nadal czekać, czy przyjechać jutro
- maluchy przywieźcie do mnie, trzeba je nakarmić, kupcie po drodze mleko i pozbądzcie się pcheł - powiedziała Jola
zwijamy majdan, klatka ląduje u gishy
po drodze wchodzimy do Lecznicy Pod Koniem
mleko jest
strzykawki są
i każdy dostał po jednym psiku
podogonia zostały dokładnie obejrzane - trójka chłopaków (chyba), waga po 270 g., wiek ok. 14 dni
dojechałyśmy do Joli
Obrazek
wiesiaczek ogarniała
Jola rozrabiała mleko
ja robiłam foty
- i jeszcze mi słt focie zrób - poprosiła wiesiaczek
a proszę Cię bardzo
Obrazek
kociaki zostały nakarmione, odsikane i wróciły do kontenera
Jola powiedziała - jedźcie, może się jeszcze w nocy złapie
dostałyśmy coś bardzo pachnącego do miseczki i posiłek regeracyjny (banany i wafle) i pognałyśmy z powrotem
ustawiłam klatkę
cicho i ciemno
wiesiaczek nas zostawiła i pojechała zatankować i nakarmić koty
gisha paliła na siedząco
ja paliłam na stojąco
po jakimś czasie przyjechał wiesiaczek
też stał, ale nie palił
czekamy
czekamy
czekamy, palimy i szepczemy
koci cień przemknął pod płotem i zaszył się w chaszczach
czekamy
czekamy
czekamy, palimy i szepczemy
z hukiem wystrzału armatniego spadło jabłko
czekamy
czekamy
czekamy, palimy i szepczemy
jakoś tak po 1,5 h wreszcie do naszych uszu dotarł ten ulubiony charakterystyczny dzwięk - zacykluk!
Obrazek
jest, ale czy to ona?
gisha próbuje sprawdzić ucho, bo takie poszarpane powinno być
wiesiaczek i ja skupiamy się na podwoziu - są cycki, czy ich nie ma
ale goowno widać, bo kot lata po klatce jak opętana (dobrze, że jedyny w tamtej okolicy kocur jest pręgowany)
szansy na to żeby zobaczyć czy kot ma ułamany górny kieł nie było żadnych
dobra, przepakowujemy i jedziemy do Joli Dworcowej
na strychu Jola przygotowała już dla nich apartament jak w Hiltonie
Obrazek
wpuściłyśmy kotkę
bajzel zrobiła natychmiast, a tak było ładnie poukładane
po chwili zastygła i zaczęła dyszeć
do maluchów nie podeszła
Obrazek
zgasiłyśmy światło i wróciłyśmy do, pilnującego mieszkania, wiesiaczka
podziękowałyśmy Joli bardzo, bardzo i pognałyśmy do domu
w domu byłam po o1:oo
z lubością wypiłam piwo od wiesiaczka i swoje z lodówki
przy drugim nie wytrzymałam i zadzwoniłam do Joli - druga w nocy już była
dowiedziałam się, że kocia nie zmieniła pozycji, więc Jola nakarmiła maluchy
na rano Jola miała już plan - z wiesiaczkiem pojadą do Perełki, co by na sześć rąk sprawdzić cycki
okazało się, że kociaca ma mleko
taki spory brzuszek też miała, więc dr Małgosia zrobiła jej USG, w brzuchu pusto (kocica ma ok. 3 lat i wcale nie jest dzika...)
więc dziewczyny wróciły do domu
Jola przniosła Hiltona do małego pokoju i wsadziła kotkę
znowu zastygła i zaczęła ziajeć
więc wiesiaczek zdecydowała, że poświęci swoją lewą dłoń
wsadziła ją do klatki i delikatnie położyła kotkę na boku i dostawiła jej maluchy
zaczęły ssać - uff!
zaczełyśmy się zastanawiać, czy aby na pewno złapałyśmy tę kotkę
no bo właściwie nie powinna się tak zachowywać
(dzika na maksa Czarna Mamba karmiła jeżdżąc sanochodem, nic się nie przejmując trzema przeprowadzkami)
może gdzieś jest inny miot?
a matka tych kociąt chodzi i szuka
gisha nie dzwoniła przez cały dzień - więc chyba to ta kotka
ale czy aby na pewno?
po południu zadzwoniła Jola - kotka ma ułamany kieł
wszystkie odetchnęłyśmy z ulgą!
--------------------
ogromne podziękowania dla Joli Dworcowej i dla wesiaczka!
--------------------
i prośba wielka jak zwykle:
- potrzebna jest dobra karma dla matek karmiących
i jeśli ktoś coś by mógł, to bardzo będę wdzięczna
Fundacja For Animals - Łódź 
71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
z dopiskiem - koty Ewy

--------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz