Pisałam
wczoraj (2017.01.16) o kocie z ranną łapą? Wg karmicielki
postrzelonym?
No
to go mamy…..
Trochę
niewyspana jestem, więc mogę bredzić nieco, wybaczcie.
A
więc - panią Bożenę znam od ładnych kilku lat, różnie, nawet
bardzo różnie bywało na początku, ale jakoś się dogadałyśmy.
P.Bożena karmi koty między innymi przy budynku policji przy
Lutomierskiej, i dalej na działkach - pisałam w tekście Lipcowy
poranek
http://domowepiwniczne.blogspot.com/2016/07/lipcowy-poranek.htmlw.
Chodzi słabo, powoli, kijaszkiem się podpiera, do misek klęka -
schylić się nie może…
No
i zawiadomiła o tym rannym kocie. A ja kilka dni temu byłam zrobić
zdjęcia i ogłoszenia kociakom kotki-trzyłapki - Wrześniowe
kolorki - długo nie dawała się złapać z pokaleczoną łapką,
potem było za późno - łapkę ratowano, poszła na to kupa kasy,
łapkę trzeba było amputować i ratować życie kotki….
Czyli
czekać nie można, szczególnie że zimno.
Umówiłyśmy
się około północy - tak p.Bożena karmi. Kot podobno daje się
głaskać, ale wiadomo - pogłaskać może i się da, ale wziąć
na ręce i wpakować do kontenera to inna bajka. Generalnie szansa
jest jedna - jak się nie uda, kot drugi raz nie podejdzie.
Próbowałam
się przed tą północą zdrzemnąć, ale słabo mi szło - nerwy.
A jak po kilku godzinach wróciłam - to już wybita ze snu. A jak
przysnęłam - zadzwonił budzik.
Północ,
latamy wzdłuż policyjnego płotu, kiciamy. Kota nie ma, jest
ochroniarz, który żadnego kota nie widział, rannego tym bardziej.
Obserwuje nas mocno nieufnie.
Latamy
dalej - tzn p.Bożena kuśtyka, ja z kontenerkiem w ręce w
półdystansie.
Zimno.
Niby mrozik tylko -3, ale w polarowej kurtce za ciepło mi nie jest
- nie wzięłam kożuszka, chciałam mieć swobodę ruchów. Ile
czekać, aż kot się pojawi? P.Bożena mówi, że w ciągu dnia
przychodziła kilkakrotnie, nie było go.
A
jeśli czuje się tak źle, że nie przyjdzie? A jeśli już go nie
ma? Mógł z tą łapką długo chodzić, za długo…
Czas
leci, ochroniarz ciągle czujny, z Lutomierskiej skręca radiowóz.
Wystraszył się? Zdenerwował? Wezwał pomoc? Dokumenty mam, jakoś
się wytłumaczymy, może wpuszczą na teren i pomogą kota
szukać?
Nieee....
Ochroniarz otworzył bramę, wjechali i znikli w głębi podwórza.
Zimno,
niecierpliwię się.
Nagle
słyszę radosny głos p.Bożeny, obok niej kuśtyka kot - wzdłuż
płotu. Podchodzę powoli, kot hyc! - za płot. Uj..
Wyjdzie
do miski - mówi p.Bożena.
Wyciąga
miskę, biorę w rękę - na kolanach pełznę w kierunku kota za
płotem, przeskakuje na właściwą stronę, widzę trochę krwawych
plam na łapce, on powoli i z wahaniem zbliża się zbliża
się i oddala, portki mam już mokre od śniegu, w końcu zagląda do
miski, zaczyna jeść.
Cap
- trzymam za kark, ciągnę po śniegu do kontenera - wiem,
niehumanitarnie, ale jestem już wystarczająca pogryziona -
wpycham, zamykam.
Ufff
- spada nam kamień z serca. Kot trochę szaleje w kontenerze.
Ja
z kotem do lecznicy, p.Bożena w kurs po stołówkach. Jeszcze
próbuje wetknąć mi miskę z posiłkiem, pewnie w lecznicy jeść
nie dadzą …
Nocny
dyżur ma jedna z moich ulubionych lekarek.
Pacyfikujemy
kota - w sumie bez wielkiego trudu, młody oswojony miziak,
jajeczny - pewnie „wybrał wolność” albo po prostu wyrzucony,
bo coś oznaczył.
Dopiero
teraz widzę łapkę dokładniej - nie wygląda bardzo źle. Ale
lekarka ma większe doświadczenie - kręci głową. Faktycznie,
każde pociągnięciem golarki odsłania coraz większą ranę… Nie
wiadomo jak kosteczki, będzie rtg.
Jak
dokumentacja fotograficzna, to dokumentacja - pompony też.
Rana
wstępnie opatrzona, antybiotyk, przeciwbólowy i coś tam jeszcze,
kołnierzyk, żeby kot rany nie lizał, i do szpitalnego boksu. Jeść
dostał.
Plan
- rano przychodzi rentgenolog, jest chirurg. Znieczulą kota,
wykastrują, prześwietlą - i będzie decyzja, co z łapką. Jeśli
nie ma złamania - to tylko czyszczenie rany, tam pod skórą
skupiska ropy. Jeśli proste złamanie - problem, bo jak z taką
raną włożyć w gips? Jeśli złamanie skomplikowane - składamy.
Jeśli łapką zmiażdżona - amputacja….
Niezależnie
od wariantu - będzie rachunek. I konieczny dom tymczasowy co
najmniej na czas leczenia, potem dom stały…
Pomóżcie,
proszę.
Konto
71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 Fundacja For Animals Oddział Łódź
40-384 Katowice, 11 Listopada 4 - Posterunkowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz