środa, 11 października 2017

Retkinia, osiedle Botanik - walczymy

opowiedziała Magda
Nie udało się uratować maleńkiego Spajkiego, nie dał rady robalom - za słaby, , wychłodzony, wygłodzony. Robiliśmy co się dało… Freddi czuje się dobrze, teraz walczymy o Majkiego i Najkiego.
Robale atakują. MAJKI czuje się gorzej. Pusty wzrok, nie ma chęci na zabawę tylko leży, słaby, blady i rozwolnienie. Jest już na antybiotyku. Dostaje kroplówkę podskórną, leki wspomagające, intestinal do jedzenia. Jesteśmy już strzępkami nerwów. Trzymajcie kciuki.

NAJKI OK.
MAJKI całą noc miał rozwolnienie. Wchodził do kuwety, grzebał i płakał. Spał na podgrzewanej poduszce. Rano aż bałam się zajrzeć do nich… Dzięki Bogu MAJKI żyje.

I jest w formie - głośno i często domaga się jedzenia, je łapczywie, jeszcze częściej jedzonko wydala - w znacznie większej ilości niż zjadł i w postaci wodnistej ciapy.
Cały czas jest na antybiotyku, lekach osłonowych, pastach przeciwbiegunkowych, dostaje witaminy w dupkę i podskórną kroplówkę wg wszelkich porad i wskazań. Ale mały organizm jeszcze nie załapał. Czekamy w nerwach.
NAJKI to samo, rozwolnienie wodniste. Dlatego zapadła decyzja by założyć maluchom kroplówki dożylne i przez nie podawać jedzenia - zamiast jedzenia nornalnego, niech odpoczną biedne jelitka.

Stan maluchów wydaje się być stabilny. Dostają od 2 dni kroplówki dożylne, nadal są na antybiotyku oraz biorą leki osłonowe i całą listę innych leków i witamin. Rozwolnienie zostało na tę chwilę opanowane, tylko siusiają i śpią na ogrzewanej poduszce wtulone w siebie. Bidulki są jeszcze słabe, ale cały czas wierzymy że wszystko będzie dobrze i wyjdą z tego. Prosimy o wszelkie wsparcie.
Kociaki na samych kroplówkach są bardzo wygłodniałe. Do brzuszków dostają jedynie lakcid, diadog i pastę. W trzecim dniu głodówki dostały siemię lnianego - samą wodę, bez ziarenek. Strasznie im smakuje. Strzykawkę trzymają jak dzieci. I walczą o leki jak o najcudowniejszy przysmak.

Po 3 dniach nic-nie-jedzenia rozwolnienia przeszło, za to kociaczki są mega głodne. Ciućkają kocyki i siebie, gotowe były rozgryzać strzykawki z lekarstwami, no i  chcą jeść żwirek.... Dlatego dostały wreszcie zmiksowany rozgotowany ryż i  pochłonęły go w momencik, nawet nie zdążyłam fotki zrobić. Za 2 godziny odważniej - papka ryżowo-indycza. I w końcu w południe w kuwecie pojawiła się bardzo ładna kupka. Mam zdjęcie, ale chyba nie pokażę - nie wszyscy mogą się zachwycić. Ale radość wielka. Kroplówy nadal lecą. I leki nadal podawane.
Po pięknej kupie, następna była już brzydka wodnista. Pędem do lecznicy weterynarynej. Szybka decyzja pani doktor - zmiana antybiotyku. I aż boje się tego mówić na głos, by nie zapeszyć przypadkiem, ale jest lepiej - kupa lepsza.

Maluchy nadal są na kroplówkach, ale dostają też stałe jedzonko gotowane - indyk + ryż + marchewka. Bawimy się teraz w kucharki, bo nie ma jak samodzielnie przygotowane jedzenie - zdrowe i smaczne.

Trzymamy kciuki i Was też bardzo o to prosimy.
Prosimy o pomoc - na konto 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
Fundacja For Animals Oddział Łódź, 0-384 Katowice, 11go Listopada 4
dopisek do wpłat - na maluszki spod balkonu.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz