wtorek, 16 sierpnia 2016

Takich kotów się nie łapie...

Czyli słów kilka o interwencji Animal Patrolu pod wiaduktem na ul. Śmigłego-Rydza.
































fot. Ewa

28 czerwca 2o16 r.
Joasia zadzwoniła do Straży Miejskiej i zgłosiła miauczącego kociaka w szparze pod wiaduktem na ul. Śmigłego-Rydza. Przyjechał Animal Patrol i stwierdził, że:
- takich kotów się nie łapie.
Z tej interwencji, na oficjalnym funpage Animal Patrolu na facebooku pojawiła się notatka.

Metodą łańcuszkową, Joasia, dzwoniąc do wszystkich znanych sobie osób zajmujących się ratowaniem kotów, dotarła do mnie. I opowiedziała mi historię kociaka mieszkającego
w szparze pod wiaduktem. Okazało się, że któregoś dnia, wracając ze spaceru, usłyszała miauczenie. Przyjrzała się temu miejscu, dojrzała małą czarną główkę I zaczęła zostawiać jedzenie wchodząc na domową drabinkę. 
Ja tego dnia nie mogłam tam pojechać.

3o czerwca 2o16 r.
Joasia przysłała mi zdjęcia tego miejsca zrobione telefonem.

fot. Joasia
o1 lipca 2o16 r.
Poprosiłam Jolę Dworcową, co by zrobiła wywiad. Jola też zrobiła zdjęcia i mi przysłała. Powiedziała, że widziała kociaka i, że może on mieć ok. 8 tyg. Wiedziałam już, że nie będzie łatwo go załapać. Szpara jest bardzo wąska i dość wysoko nad chodnikiem.


fot. Jola


o2 lipca 2o16 r.
Na kolejną wizję lokalną (nie ma to jak samemu sprawdzić i wszystko dokładnie wymierzyć) pojechałyśmy z Olą, która obiecała mi pomóc w transporcie. Zaczęłam myśleć jak go złapać 
i wieczorem wymyśliłam - trzeba postawić ok. 3 metrowe rusztowanie!

fot.Ola

W szparze widać świecące się ślepka kociaka.

o4 lipca 2o16 r.
Dzięki pomocy Ani udało się załatwić rusztowanie, jego transport i pomoc w zmontowaniu.

o5 lipca 2o16 r.
Umówiliśmy się na późne popołudnie. Kiedy dojechałyśmy z Olą, Pan od rusztowania
i Oskar byli już na miejscu, a rusztowanie prawie gotowe. 



fot. Ewa

Zaraz potem dotarła Ania.
Po niewielkich kłopotach związanych z dostosowaniem wysokości do odległości do miejsca 
w którym siedział kociak, zastosowawszy moje magiczne sznureczki, rusztowanie stanęło. Wszystkiemu przyglądał się czarny koci łepek wychylający się ze szpary.


fot. Ewa 

Panowie umieścili na górze rusztowania klatkę zamykaną za pomocą pociągnięcia za sznurek. 

fot. Ania

Kociak trochę się wahał, 


fot. Ewa


fot. Ewa

ale po kilkunastu minutach siedział już bezpieczny w klatce.


 fot. Ania


fot. Ewa

Cała operacja montownia podwyższenia i łapania malucha zajęła nam ok. 4 godzin.
Warto było poświęcić ten czas, a świadomość, że malec jest już bezpieczny, przyniosła wszystkim biorącym udział w akcji ogromną satysfakcję.
Jeszcze tego samego wieczoru kociak szczęśliwie wylądował w Domu Tymczasowym u Oli.

fot. Ola 

A teraz moje przemyślenia dotyczące całej tej historii:

Nie sądzę żeby tak mały kociak sam sobie dał radę. Trudno by mu było samemu się
stamtąd wydostać, a poza tym był za malutki i nie przygotowany do samodzielnego życia. Należało mu więc bezwzględnie pomóc, lub przynajmniej się postarać, a nie kwitować interwencję zdaniem: takich kotów się nie łapie.

Ja rozumiem, że Animal Patrol może nie dysponować rusztowaniem - ale można było je załatwić i pomóc malcowi.
Ja rozumiem, że Animal Patrol broni się przed łapaniem kotów wolnożyjących - ale nie rozumiem jak można nie odróżnić nieprzystosowanego do życia małego kociaka od dorosłego żyjącego na wolności kota.

Łódź, 16 sierpnia 2o16 r.
Ewa Mielczarek


1 komentarz:

  1. Cóż, chłopaki i dziewczyny z AP "specjalizują" się głównie w usłuchach taksówkarskich - obierają zwierzęta "zabezpieczone" czyli złapane przez tzw cywilów. AP, macie świetne wyposażenie, kupę przeszkoleń - wykorzystajcie to. Nawet jeśli kot dziki, to może trzeba chociażby uwnolić go z pułapki, w której skazany był na śmierć głodu i pragnienia? Bo tak między nami, ile wytrzymalibyście spacerów z drabiną, by nakarmić kota? A w razie jakiegoś urlopu / wyjazdu?

    OdpowiedzUsuń