niedziela, 30 marca 2014

Mały Dzikusek ze Strychu - czyli smutna historia z happy end'em

Obrazek
napisała Ewa
30 grudnia 2013 roku
ciepło jak na tę porę roku
siedzę sobie przy klawiaturze i nadrabiam komputerowe zaległości
dzwoni telefon
Ania pyta, czy nie pojechałabym z nią do Ikeły
- ekstra, odpowiadam, jadę

 no i pojechałyśmy
łazimy, grzebiemy
trzymamy się strzałek, co by nie zabłądzić
wydaje mi się, że dzwoni moja torebka
wysupłuję mały czarny prostokąt, rzeczywiście
- tak, słucham?
- ... coś tam... kot, coś tam, coś tam


przerywa, pancerne mury Portu Łódź nie przepuszczają
mówię w eter:
- zadzwonię za chwilę
wychodzimy
ładujemy do bagażnika nasze łupy
oddzwaniam
co się okazało:

- Pani Karmicielka złapała jakieś dwa miesiące wcześniej (ok. końca października) małego, płaczącego, dzikiego kociaka na podwórku
- Pani Karmicielka Go złapała, bo sąsiadka Pani Karmicielki chciała kotka
- Pani Karmicielka wypuściła malucha na strychu
nie wiem jakimi kierowała się myślami
pokuszę się nawet o stwierdzenie, że nie myślała- sąsiadka Pani Karmicielki nigdy kociaka nie odebrała
- Pani Karmicielka chciałaby żebym kociak złapała i zabrała
Mały Dzikusek mieszkał sobie na wielkim, ciemnym i pustym strychu
oczywiście Pani Karmicielka kociaka dokarmiała
oczywiście Pani Karmicielka postawiła kociakowi prowizoryczny domek wymoszczony sweterkiem
ale co z tego wynikało dla kociaka?
nic
przez ponad dwa miesiące to małe stworzonko żyło samotnie, w ciemności, bez kontaktu z człowiekiem
a teraz ja mam coś zrobić
podczas rozmowy powstrzymywałam się od wykrzykiwania co i rusz brzydkich słów
a Ania nie
Ania poszła na całość i powiedziała Pani Karmicielce co o niej myśli
na szczęście Anka mijau'a w aucie łapkę
podjechałyśmy

poszłyśmy na strych
nastawiłyśmy sprzęcior
Ania wygłosiła ciąg dalszy monologu składającego się w dużej części ze słów mało parlamentarnych
zostawiłyśmy sprzęcior
rozdygotana Ania zawiozła mnie (równie rozdygotaną) do domu 

w nocy śnił mi się kociak bez wykształconych oczu
kociak wyblakły
kociak chory
rano zadzwoniła Pani Karmicielka - nie złapał się - powiedziała
wieczorem zadzwoniła Pani Karmicielka - złapał się - powiedziała

ObrazekObrazek
przepakowałam
opatuliłam
zawiozłam do nieocenionej Lecznicy Perełka - dziękuję!

zaraz po przywiezieniu i przepakowaniu do klatki Mały Dzikusek ze Strychu najpierw nas opluł a potem zawisł i zastygł ze strachu na prętach
i nie ma co się dziwić - prawie całe swoje kocie życie spędził w odosobnieniu

Obrazek 
długo trwało zanim malec przestał się panicznie rzucać po klatce na widok człowieka
po miesiącu mogłam już spokojnie podejść do niego, nie bojąc się, że mi opluje obiektyw

Obrazek
nie wiadomo czy wcześniej, czy już na strychu przeszedł kk i zostało mu po nim lekko zmienione chorobowo prawe oko
po odpchleniu, robaczym trupem gęsto usłana była podłoga w klatce
a odrobaczać trzeba było Go chyba ze cztery razy, tyle robactwa sobie malec wyhodował
malec niestety się nie oswajał
mimo mrówczej pracy p. Małgosi, nadal prychał i rzucał się na rękę
- z każdym mijający dniem pobytu w Lecznicy Małego Dzikuska narastał mój strach
- strach, co ja z nim zrobię 

i przyszedł taki dzień, że zdecydowałam się Go wykastrować
pomyślałam sobie, że może po zabiegu trochę mu odpuści
a gdzie tam
prychał, jak prychał
drapał, jak drapał
jeno na szczęście już nie pluł
- z każdym mijający dniem pobytu Lecznicy Małego Dzikuska ze Strychu narastał mój strach
- strach, co ja z nim zrobię
powoli zbliżał się koniec drugiego miesiąca pobytu kocurka w lecznicy
czas było podjąć jakąś decyzję
wiedziałam, że nie mogę Go wypuścić na podwórko, bo nie mijauł swojego podwórka
wiedziałam, że nie znajdę nikogo, kto zdecydowałby się wziąć na kocie dożywocie do domu takiego dzikusa
wiedziałam, że jedyną osobą, która musi Go zabrać do domu, jestem ja

i nastał szczęśliwi dzień dla mnie, taki sam, jak prawie dwa i pół miesiąca wcześniej, dla Małego
opowiadam o kocie mojej przyjaciółce Martynie, która mieszka w wiejskiej okolicy
i Martyna mówi:
- przywieź Go do mnie
- jak to, do Ciebie, przecież masz już tyle kotów?
- to trudno, przecież nie masz co z nim zrobić, a u mnie będzie mijauł tyle biegania i słońca i przestrzeni i wolności...
poryczałam się ze szczęścia...
Mały Dzikusek ze Strychu będzie mijauł DOM
prawdziwy DOM
prawdziwy DOM z innymi kotami, ze słońcem, trawą i powietrzem
wreszcie będzie mógł zacząć żyć swoim własnym kocim życiem

bardzo Ci Martyno dziękuję
po dwóch tygodniach przyzwyczajania się do miejsca Mały zaczął zwiedzać okolice
w porównaniu z innymi kotami Martyny, jest malutki
ale to nic, nadrobi
wszystko nadrobi
oto ON w swoich osobistych chaszczach:

Obrazek 
end, happy end
-------------
... mry!

ps bardzo dziękuję hikorze za zapłacenie 627,00 zł. (z pieniędzy zebranych za Wasze zakupy w Zooplusie przez naszego bloga) za pobyt Małego Dzikuska ze Strychu w Lecznicy Perełka - dziękuję Wam wszystkim, kochani!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz