Samuel
- takie będzie nosił imię - już w Łodzi. Około 20.30 przejęłam od Justyny psiaka i dziewczyny na trasie Łódź-Bełchatów.
Grzeczny niesłychanie, spokojny i miły.
Bardzo dobrze czuje się w
samochodzie - wspólne 40 km przejechaliśmy idealnie spokojnie,
mimo że wcześniej psiak miał sporo stresów - przyprowadzony na
podwórko Justyny potwornie się bał, nie dawał do siebie podejść.
W końcu Patrycji i Paulinie udało się go dotknąć i
pogłaskać - i nastąpił cud.
Poczuwszy ręce, które głaszczą,
pies już nie chciał się od nich odkleić.
Od tego momentu przytula
się do każdego - w braku innego obiektu przytulił się najpierw
do mnie, potem w poczekalni lecznicy do wszystkich ludzi,
próbował do lecznicowego kota - dostał łapką w nos, aż
zahuczało, zdziwił się i już wie, że z kotami ostrożnie.
Przytulał się do lekarza, który go badał i kłuł chipem. Po
prostu - 33 kg łagodnej słodyczy.
Nie
wiemy, czy umie załatwiać się na spacerze - jak na razie zalał
poczekalnię lecznicy żółtą Niagarą, potem próbował zalać
gabinet…
Nie
umie chodzić na smyczy - być może źle mu się kojarzy długi
skórzany pas… Boi się wody w misce..
Grzecznie
i szybko przychodzi na wołanie.
Przed
północą odwiozłam dziewczyny i psa na Dąbrowę i dalej niewiele
wiem - półprzytomna wróciłam do domu,
Dziewczyny
miały pójść z nim na spacer do parku - w celach hmm
sanitarnych. Spał grzecznie w domu - widzę zdjęcia na FB -
https://www.facebook.com/ansk312
I
pewnie tam będą dalsze relacje.
Dla
formalności - w lecznicy został opryskany na pchły i kleszcze,
zdjęto mu kilka kleszczy, dostał „na wynos” tabletki na robale
- do podania za kilka dni. I został zachipowany. Za wszystko
tylko 45 zł - dziękujemy bardzo - bardzo.
Suchą
karmę na pierwsze dni pies dostał w prezencie - przekazanie
podróżników nastąpiło pod wiejskim sklepem, weszłyśmy tam
kupić coś do zjedzenia - nieco głodne po kilku godzinach
podróży.
Panie ze sklepu usłyszawszy historię psa - podarowały
mu całkiem spory worek suchej karmy.
Najpilniejsze
potrzeby na już - szeleczki dla niego, z obróżki malutka główka
łatwo się wyślizguje. Przydałaby się też obróżka na pchły i
kleszcze - w tym roku kleszcze szaleją…. A choroby odkleszczowe
są bardzo groźne… Na bieżąco karma.
Za
kilkanaście dni kolejne odrobaczenie, potem szczepienie, a potem
kastracja - pies ma 6-7 lat, może będą konieczna jakieś
badania…
Jeszcze
trzeba go nauczyć chodzić na smyczy, załatwiać się na spacerach,
pić wodę z miski… Spać w łóżku już umie, przybiegać na
zawołanie też.
Właśnie
jestem po krótkiej rozmowie z Pauliną - pies na spacerze nocnym
trzymał się nogi, troszkę poszalał z drugim psem, ale wręcz
obsesyjnie wracał do człowieka. Smycz powoli akceptuje. Jeszcze
próbował w domu oznaczyć mebel - skarcony chyba zrozumiał, że
nie wolno.
Jest
szansa, że będzie psem idealnym - ale do adopcji jeszcze długa
droga…
Ciekawi
mnie historia tego psa - na pewno jesienią w tamtym miejscu go nie
było. Nie jest młody… Zna samochód, zna głaszczące ręce,
wie, do czego służy łóżko, przychodzi na wołanie, umie chodzić
przy nodze, jest bardzo łagodny, nie umie polować… Może kiedyś
był traktowany bardzo dobrze? Może miał inny dom, niż stodoła?
Może
komuś zginął? Może go ukradziono licząc na to, że będzie
kłusował i łapał zające?
Może
ktoś go rozpozna? Chipa nie miał…
Więc
dwie prośby - pierwsza - rozsyłajcie, pytajcie, może ktoś go
szuka, czeka..…
I
druga prośba - o pomoc finansową - dla Samuela - na konto FFA
Łódź 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040.
Sammy ma dom - u znanej na lekarki weterynarii. Z dzieckiem i trzema kotami. Czy muszę pisać, że pokochali go wszyscy niemal od pierwszego wejrzenia?
OdpowiedzUsuńA dziewczyny mają kolejną bidę - małą sunie po zmarłej osobie.... Zaglądajcie na ich stronę na FB - Wszystkie psiaki nasze są