Pewnie nie będę oryginalna twierdząc, że koty są bardzo
inteligentne. Czy bardziej od psów? Na pewno inaczej. Kocia inteligencja daje
się zaobserwować nie podczas nauki, kiedy chcemy od naszego futrzastego
przyjaciela wyegzekwować jakieś zachowanie, ale wtedy, gdy kot sam chce
osiągnąć cel.
Kiedy po latach opiekowania się psami przyjęłam pod swój
dach pierwzego kociaka - Pusię, od razu zostałam zaskoczona jej odmiennym
zachowaniem przy zabawie. Trzymałam w ręku sznurek, próbując majtać nim przed
noskiem Pusi. Pies natychmiast chwyciłby koniec sznurka i zaczął ciągnąć. Pusia
natomiast popatrzyła bystro i jak sprężynka wyskoczyła w górę, próbując sięgnąć
do... ręki, która poruszała sznurkiem. Wykombinowała błyskawicznie, że tam było
źródło ruchu i tylko na nie warto było zapolować! Koleżanka opowiadała mi o kocie, który w ten sam sposób
„rozpracował”
światełko lasera – gonił za ręką, poruszającą latarką, a samo światełko wyraźnie ignorował.
światełko lasera – gonił za ręką, poruszającą latarką, a samo światełko wyraźnie ignorował.
Jak wiadomo koty są specjalistami w otwieraniu wszelkich
szafek, szaf itp. Ale pojemnik na przysmaki? Pusia znalazła na to sposób.
Pojemnik z jej ulubionymi chrupkami stał na stole. Kiedyś wracam z pracy i
widzę pojemnik na ziemi, chrupki rozsypane i oczywiście sporo ich ubyło.
Pomyślałam – przypadek, Puśka biegła po stole i strąciła pojemnik. Nastepnego
dnia sytuacja się powtórzyła, ale ja – naiwna – nadal się nie połapałam.
Dopiero kiedy wchodząc do pokoju zobaczyłam Pusię pacającą łapką pojemnik, żeby
przesunąć go na skraj stołu i strącić -zrozumiałam! Pusia znalazła swój sposób
na otwarcie pojemniczka – zrzucić go na ziemię i w ten sposób dostać się do
przysmaków.
Inny przykład kociej zdolności logicznego myślenia, to
historyjka, która zdarzyła się w pracy i dotyczyła
Muńki, koteczki adoptowanej
ze schroniska przez moją kolezankę Gosię. Muńkę i Sally (też ze schroniska)
Gosia przyniosła do pracy, żeby poczekały na wizytę u weta. Po laboratorium nie
mogły się kręcić, jedynym „bezpiecznym” miejscem na ich przechowanie był
gabinet nieobecnego szefa, w którym i ja urzędowałam. Kotki od poczatku
zachowywały się różnie. Łagodna, urocza Sally ułożyła się grzecznie na kanapie
i spokojnie spała. „Charakterna” Muńka najpierw trochę pozwiedzała, potem
uwaliła swe potężne cielsko na fotelu szefa, a po pewnym czasie uznała, że ma
dość gabinetu i postanowiła wyjść. Bez problemu skoczyła na klamkę – i już była
na korytarzu. Oczywiście pobiegłam za nią i sprowadziłam z powrotem do pokoju.
Muńka pokręciła się chwilę dla niepoznaki, po czym znów skoczyła na klamkę i zabawa
z gonieniem kota po korytarzu powtórzyła się. Ponieważ kotom po laboratorium
chodzić nie wolno, tym razem zamknęłam drzwi na yalowski zamek. Muńka
oczywiście spróbowała po raz kolejny sforsować zaporę, ale skok na klamkę tym
razem nie zadziałał – drzwi pozostały zamknięte. Munia spróbowała jeszcze parę
razy i zniechęcona wróciła na „fotel prezesa”. Stamtąd obserwowała, jak ja
wchodzę i wychodzę z pokoju, przekręcając yalowski zamek. I trudno uwierzyć –
po chwili zobaczyłam, jak Munia znowu próbuje wydostać się przez drzwi, skacząc
tym razem wyżej – aż do zamka! Oczywiście nie udało jej się go otworzyć, ale
wyraźnie zorientowała się, że to tam jest „zamknięcie”! Ten objaw kociej
inteligencji zrobił na mnie ogromne wrażenie.
Koty uczą się ludzkiego języka i wiele rozumieją z tego, co
do nich mówimy. Ale same też potrafią przemawiać. Moja Sabcia lubi pić wodę
prosto z kranu. I nie ma problemu z pokazaniem mi, że właśnie teraz ma na to
ochotę. Rozsiada się w zlewozmywaku i wymownie spogląda na kran całą sobą
wysyłając komunikat „Odkręć to – chcę pić!”. Oczywiście odkręcam.
Ale to wszystko drobiazgi wobec inteligencji i wytrwałosci,
jakie wykazał Rumcajs, kot Joli Dworcowej. Było to przed laty, Jola mieszkała
wtedy w domku, koty kręciły się po domu i swobodnie wychodziły na podwórze. Był
wieczór, Jola poszła już spać. Nagle Rumcajs wskoczył przez otwarty lufcik,
przyszedł do niej i koniecznie próbował ją obudzić. Tarmosił ją, ocierał się,
miauczał, drapał, nie dawał się odpędzić. W końcu Jola wstała klnąc w duchu na
nieznośnego kota. Wstała – i od razu poczuła swąd. W kuchni obok paliło się!
Gdyby nie Rumcajs, Jola zginęłaby tego wieczoru, zaczadzona. Rumcajs nie musiał
jej budzić, mógł po prostu umknąć przed niebezpieczeństwem przez otwarty
lufcik, ale on postanowił ostrzec swoją opiekunkę. Jola mówi, że wszystko co
robiła od tego dnia dla kotów, robiła ze świadomością, że właśnie kotu zawdziecza
życie.
Rumcajs inteligencję odziedziczył chyba po matce. Była nią
dzika koteczka, która nie zbliżała się do człowieka. A jednak przyniosła
Rumcajsa do Joli i położyła tak, że nie ulegało wątpliwości, iż oddaje jej
swoje dziecko pod opiekę. Wkrótce potem okazało się, że kotka jest poważnie
chora i trzeba było ją uspić. Rumcajs nie miałby szans przeżyć, gdyby matka nie
znalazła dla niego zastępczej opiekunki.
Koty po prostu SĄ bardzo inteligentne. A ich opiekunowie znają na to
tysiące przykładów. Może ktoś zechce tu opowiedzieć podobną historię? J
Skacze na klamkę, wisi na niej jedną łapką, drugą uderza w klucze - moja Pusiunia. Siedzi na klamce, ząbkami ogryza zasuwkę - Mruczek przyjaciół.
OdpowiedzUsuńChcę pić, jeść, idźmy już spać - to standard. No i obrażanie się :)
I podręcznikowy przykład - elektryk typu pies to z człowiekiem pogada, a koty to niekontaktowe, zostawiony sam na sam z Pusiunią w domu, zmuszony przez nią do otwarcia właściwej szuflady i podania jedzonka. Dłuugo kręcił głową z niedowierzaniem :)
Pamiętam jak karmiłam koty na działce w czasie bardzo długiej, śnieżnej zimy 2012/2013. Zwykle przychodziło pięć kotów. Miały oczywiście ustaloną hierarchię i bezlitośnie przeganiały obce koty. Ale gdy przyszedł silny mróz nagle okazało się, że kotów do karmienia mam 10, czasem 12. Żaden z "rezydentów" nie przeganiał obcych póki nie zrobiło się cieplej.
OdpowiedzUsuńNo cóż , wzięłam sobie kota , piękny był:D , biały ...Jedno oczko pomarańczowe , drugie niebieskie :D, zaadaptował się dość szybko u mnie , mimo tymczasów , małego mieszkania , psa itp.. Nadeszło Boże Narodzenie , i stwierdziłam że zrobię świąteczny obiad :D.
OdpowiedzUsuńZaprosiłam ukochaną Kociarę (dzięki której niebieskooki trafił do mnie , ojca i Teściową , której po prostu nie znoszę , ale nie wypadało inaczej )... Wszystko pięknie ładnie , atmosfera wręcz sielska , i rodzinna :D....choinka świeci lampkami , my przy chyba deserze , a tu nagle spod choinki dobiegają dziwne odgłosy ...Tam siedziała moja Tesciowa , która po prostu nie znosi żadnych zwierząt w domu ...Ja uciekłam do kuchni płacząc ze śmiechu i ze wstydu xD...Niebieskooki , po prostu defekował pod choinką tuż obok Teściowej ..Mimo że korzystał przykładnie z kuwety :D...Na nikim nie zrobiło to większego wrażenia , ja nawet nie wiem kto to sprzątnął , umierałam w kuchni ....A Ania do tej pory opowiada to zdarzenie jako anegdotę :D...
Kurcze zawsze miałam szczęście do wspaniałych ludzi , i jeszcze wspanialszych zwierząt :D, wyjątkiem potwierdzającym regułę jest moja Tesciowa :D, na którą psy warczały , a koty sr...Hmmm defekowały :D
Wspaniałe przykłady, prosimy o więcej! :-)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, byłam przy tym. Kot normalnie chowający się przed obcymi na ugiętych łapach obszedł wokół prawie caly pokój, by dotrzec pod choinkę. Odgłosy odgłosami ale aromat :)).
OdpowiedzUsuńKoty są bardzo inteligentne, kontaktowe i bardzo kochają opiekunów. Tylko jednocześnie są wrażliwe i szanbują swoej uczucia - nie chcą, by je raniono.
Mój pierwszy kot wybrał nas sam, pojawiając się podstępnie i znienacka:D Pewna byłam, że to kotka, więc dostała na imię Izyda (po roku okazała się kotem, ale imię zostało). Wychowała ją suka, więc miała takie trochę psie zachowania - reagowała na imię, przychodziła na gwizdanie i zawsze się odzywała, jak ją wołałam. Pomału okazało się, że Izyda ma "złodziejski" charakter, więc trzeba było chować jedzenie. Pewnego dnia, przed wyjściem do pracy, wyjęłam mięso do rozmrożenia (w torebce foliowej) i włożyłam do zlewu przykrywając ciężką, szklaną misą. Zdziwko miałam ogromne, jak po powrocie mięska nie zastałam. Ani śladu mięska i torebki:D:D i tylko misa została nienaruszona. Jedno trzeba jej przyznać, że solidarnie dzieliła się z psem - ona kradła, ale spożywali oboje:D:D
OdpowiedzUsuńJa kociara od szczenięcego rzeknę Wam jak to 8 lat temu taki jeden Myszor w wersji łomen wpakował nam się na kwadrat
OdpowiedzUsuńSię znaczy po kociemu,Myśka sobie sama wybrała dom tak jaby można to rzec
Byliśmy kiedyś pięknego ciepłego dnia na wsi u rodziny ,gdzie były kociaki
Ja po blisko 10 latach od straty mojego kota Mikusia [*] poczułam,że brakuje mi mruczydełka.
Mój Tż oczywiście,że kot będzie meble drapał,nie będzie się słuchał i te inne szmery bajery miał,żeby tylko nie brać kota
Się potem okazało,że ładował mnie 3 tygodnie w bamboo
Przy którejś tam wizycie,kiedy maluchy zaczynały się rozłazić,była taka akcja,której pewnie nie zapomnę
Gdzie mój Tż krok,tam jeden z maluchów,tego jednego malucha,kiedy przykucnęliśmy przy gniazdku położyłam mu na ramieniu.Kajber wdrapał się do szyi i.......zaczął Tżta lizać po twarzy O_o
Ja zielona zupełnie już się z nią żegnałam,bo wiedziałam,że ma iść do innego domu
Kiedy po pierwszej popołudniówce po urlopie weszłam do bloku,gdzieś słyszę miauk
No nic,pewnie sąsiedzi się dokocili,ale im wyżej wchodzę ,tym głośniej O_O
Aż wchodzę do domu to z.....naszej łazienki miauczy kot ....ten kot ....O_O
Tż żeby miał naszykowane coś co umie filmiki robić,to by mnie nagrał,bo biadoliłam od rzeczy z tego szoku,a ten jeszcze do mnie,że mam się nacieszyć,bo zaraz ją odwozi
Tiaaaaa....
Kiedyś iks lat temu jakbym mu powiedziała,ze on kota pocałuje ,to by mnie zabił śmiechem,a dzisiaj ?????
Jak dojdę jak się wstawia filmik na bloga,to się dowiecie co jest dzisiaj ....
Trochę długo mi się napisało,ale inaczej nie umiem przekazać,ale chyba nikt się nie kimnął i jakoś dotarliście do finisz ? :P
Nie długość komentarza męczy, a jakość...
UsuńNie długość komentarza męczy, a jakość...
Usuń