Niektóre „akcje” są jednorazowe, niektóre mają ciągi dalsze - jak seriale. Przy czym nie piszę tu o miejscach, gdzie karmiciele dzwonią wtedy, kiedy są kolejne kociaki - bo przez pół roku nie mieli czasu zadzwonić, że pojawił się nowy kot, albo myśleli, że to kocur. Wtedy dla mnie ciągu dalszego nie ma - nie mam ani czasu, ani ochoty na taką „współpracę”.
Na szczęście bywa też inaczej.
W marcu 2023 łapałyśmy z Dobrą Panią pod blokami w centrum Łodzi, pomogła sąsiednia szkoła - pozwolono stawiać klatki na ogrodzonym terenie, pomogli karmiciele - choć nie wszyscy, niektórzy się nie ujawnili. Nawet pewna pani z lekka niechętna kastracjom - przecież karmi, codziennie wynosi saszetkę - dała się namówić na przerwę w karmieniu. Udało się nam złapać coś 16 kotów. Potem byłam z karmicielką na przyległych działkach - pokazała mi kilka kotów - potężne rude okazało się być buro-złotą szylkretką z naciętym uchem, jakieś bure i burobiałe z naciętymi uszkami też wyskoczyły z krzaków. Na osiedlu maluszków nie ma, wg karmicielek wszystko wycięte - i o to chodzi.
Dokładniej opisane w tekście „Znów łapanka - szukam następcy…”:
https://domowepiwniczne.blogspot.com/2023/04/znow-apanka-szukam-nastepcy.html
W 2024.04.20 pokazało się ogłoszenie o błąkającej się kulawej kotce - skontaktowałam się z autorem, ustaliłam kiedy i gdzie przychodzi, wysłuchałam informacji, że nie da rady jej złapać - standard. A potem mój rozmówca pochwalił się, że mają na osiedlu wszystkie koty wycięte od kilku lat. Poprawiłam, nie od lat, a od roku, wiem, bo sama łapałam. „No nie wiem” - usłyszałam od rozmówcy. Pan ma okno dokładnie nad miejscem, gdzie koty są karmione, stoją kocie budki, była wbita tabliczka z ogłoszeniem, stawiałyśmy tam klatki. Nie kryłyśmy się, nie chodziłyśmy na paluszkach. No nie zauważył, nie pokazał się.
Mimo ostrzeżeń, że kotki nie da się złapać - zaryzykowałam. 2024.04.24 praktycznie zaraz po ustawieniu klatki grzecznie weszła. Młoda, miła niebieska szylkretka - Blue.
Faktycznie lekko kulejąca - skoczyła z balkonu? Ktoś kopnął? Rtg żadnego urazu nie wykazało. Na ogłoszenie nikt nie odpowiedział, podobnego kota nikt nie szukał.
Odrobaczyłam, zaszczepiłam, wysterylizowałam - i zaczęłam szukać DOBREGO domu. Telefonów było dokładnie 25 - bo ładny kot. Wszystkie znane warianty - bez zabezpieczeń, ale w mieszkaniu okien ani balkonu się nie otwiera, koniec kontaktu po słowach adopcja - wizyta - umowa, „rozmowa” tylko za pomocą smsów, pytanie jedno - kiedy można zabrać kotkę, umawianie się na konkretny dzień i cisza, podawanie nieistniejącego adresu na wizytę - itp., itd., itp. Sensowne były dwa - jeden z Lublina, ale ja nie lubię adopcji na taką odległość, poza tym chyba w Lublinie kotów nie brakuje, i drugi - łódzki. Pojechała do domu w lipcu 2024.
Całkiem niedawno - bo na początku listopada zadzwoniła do mnie p.Ewa - rudy się błąka. Dostałam zdjęcie, zrobiłam ogłoszenie - cisza do dziś, jest grudzień.
Paniom żal kota, ale p.Ewa ma chorego staruszka, a p.Krysi kot umarł i nie weźmie kolejnego, bo swoje lata ma i nie chce zwierzaka osierocić. Oczy mi wyszły, kiedy usłyszałam, że ma lat „aż” tyle - wygląd, forma, generalnie wszystko - wskazuje na duuużo mniej. No więc panie kota złapią, bo przytula się, wywala brzuszek, ale czy go wezmę? No wezmę, choćby na kastrację - potem pomyślimy.
2024.11.07 panie spróbowały - złapały, wsadziły do kontenerka, ale przy zamykaniu coś nie wyszło i kot uciekł… Pierwszy raz, miał prawo się nie udać. Odczekałyśmy kilka dni, 2024.11.13 pojechałam z klatką - kot nie przyszedł. Za to złapała się biała tri - wg pań wycięta a marcowej ubiegłorocznej akcji, ale uszka całe. Kociaków od roku nie ma, ale uszka jednak całe. Mnie też kojarzyła się z taką złapaną w poniedziałek Wielkanocny, ale te uszka… Koty z jednej rodziny, podobne. Zdjęcia mam w komputerze, pojechałam z kotką do domu, obejrzałam zdjęcia, obejrzałam kota - jednak Wielkanocna. Ktoś zapomniał naciąć uszko - dobrze, że kotka charakterystyczna, że miałam zdjęcia do porównania. A gdyby ktoś inny łapał? Ponowne prucie brzuszka jak nic. Bo naprawdę nie wierzcie w opowieści o wykryciu macicy za pomocą rtg czy usg. Dlatego te uszka takie ważne.
Rudasek złapał się 2024.11.17 - w niedzielę. Tzn panie go złapały. Zabrałam, od razu poleciał na kastrację. Potem, czekając na szczepienie siedział w moim nibybiurze na szafce - bał się innych kotów. Głaskałam, podstawiał główkę, grzbiecik, brzuszek.
Telefon od pań karmicielek - uradziły nie szukać mu domu. Weźmie go p.Krysia, jeśli z czasem nie będzie miała możliwości opieki nad nim - przejmie go p.Ewa albo sąsiad, bo on też karmi koty. Dla mnie rozwiązanie idealne - zawiozłam kotka.
Jak się zachował? Chyba zdjęcia mówią wszystko:
Po kilku dniach dostałam podziękowania za wspaniałego kota - grzeczny, mądry, rozumie wszystko, co się do niego mówi, no cud miód malina. W sumie nie wiem, jaka w tym moja zasługa, ale miło mi było.
Odbyłam symboliczną wizytę poadopcyjną, tzn zaproszono mnie na herbatkę - kot pilnował pani, przede mną schował się w bezpieczne miejsce
Inklinacji do wychodzenia nie przejawia - to tak a propos teorii o nieszczęśliwych kotach przyzwyczajonych do wolności, a uwięzionych w domu.
Co jeszcze?
Może Niuniuś - w piątek wiadomość - przemiły kocurek płaczący w deszczu, zgarnięty przez mojego kolegę. Przepukliną, jajkami, robalami i szczepieniem zajął się weterynarz, i kotek w nowym domu - wg opiekunów wszedł jak do siebie. Opiekunowie to też ciąg dalszy - w 2016 pomagałam im złapać chorego kota płaczącego w krzakach, teraz ich koty odeszły - i przypomnieli sobie o mnie.
Sobota - Żabka - w grudniu 2022 półłysa wrzucona do Żabki, wróciła z adopcji - wylizywała się będąc sama, opiekunowie wychodzili do pracy. Adoptowała ją para emerytów - zawsze ma kogoś w domu. Śpi nie OBOK ludzi, a NA ludziach - tak potrzebuje bliskiego kontaktu. Dostaje preparaty na sierść - po tych wylizywaniach brzydka, powoli się odbudowuje. W niedzielę dostałam filmiki szczęśliwego kota - filmików zamieścić nie umiem, więc zdjęcia - jeszcze u mnie.
Poniedziałek - Wima - tekścik Maraton -
https://domowepiwniczne.blogspot.com/2024/07/maraton.htm
tam, gdzie pewna karmicielka pobiciem mi groziła - pamiętacie kotka z poparzonym wnętrzem pyszczka? Wyleczony wrócił na swój teren. Kotek i jego siostra oswoiły się - pan karmiciel przysłał filmik i zdjęcia. Filmik jw., tylko zdjęcie.
I bieżący kontakt z opiekunem Sławcia, obecnie Wafla - białorudy kocurek łapany przez kolegę ponad miesiąc na Wielkopolskiej, złapany chory w środku lipca 2023, od kilku tygodni mieszka z brytkiem. Nawet trochę się przyjaźnią:
16 zdjęć, 7 stron tekstu, ponad 1100 wyrazów, trochę optymizmu w przeciwieństwie do typowych moich tekstów - pora kończyć - tradycyjną żebraczą formułką.
Czyli - bardzo poproszę - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - łódzkie koty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz