Powstańców
Wielkopolskich - ciąg dalszy i chyba szczęśliwe zakończenie.
Ww
pan, któremu odmówiono legitymacji karmiciela, z zadania łapania
kotek wywiązał się - zaniósł wszystkie trzy kotki na sterylki.
Dwie talonowe, jedna płatna.
Okazało się, że jedna z kotek była
już wysterylizowana - czyli pan od dr Ewy nie do końca minął
się z prawdą.
Srebrna
i kudłaty nie dawały się złapać.
A
potem - 9 maja - podjechałam do pana odebrać kontenerek - i
jakoś tak srebrna wpadła mi w ręce. Zdecydowanie grubsza była niż
poprzednio, więc nie bardzo miałam się nad czym zastanawiać…
Zawiozłam
do lecznicy, wieczorem telefon - kotka miała nowotwór macicy,
lekarki usunęły, przerzutów nie widziały i mają wielką
nadzieję, że usunęły raz na zawsze, ale - czy kotka ma gdzie
wracać? Czy ma opiekę? Czy ktoś zauważy, że coś złego się
dzieje?
W
zasadzie ma, zresztą zostawię tam jeszcze raz swój telefon - na
wszelki wypadek.
W
sobotę podjechałam, podeszłam do uchylonego okna z popękaną
szybą - na parapecie wewnętrznym wylegiwał się kudłaty,
grzecznie zapukałam - firanka się odsunęła, wyjrzała pani, pan
jeszcze polegiwał. Powiedziałam o srebrnej i jej chorobie, jeszcze
raz zostawiłam telefon, jeszcze raz poprosiłam o kudłatego na
kastrację - i dostałam go! Z trudem, bo kot zdecydowanie
protestował przy pakowaniu do kontenera, latał po ścianach,
pogryzł i podrapał panią i pana, szczególnie że ruchy mieli ciut
niepewne - ale wspólnymi siłami zapakowaliśmy go.
I
przy okazji uściśliliśmy stan posiadania kotów - wszystkie trzy
z podwórka - białobura, białobura jednooczka i czarna - plus 4
inne - zostały wzięte przez pana w ciągu ostatnich lat ze
schroniska jako kociaki, w tym matka srebrnej - zginęła pod
samochodem. Reszta kociaków też gdzieś przepadła. Kudłatego
dostał od koleżanki za jakąś usługę, srebrna jest córką
kudłatego i tej pod-samochodowej ze schroniskowych. Jakieś koty
woził do schroniska sterylizację - stąd ta już wysterylizowana.
Tyle że schronisko nie nacina uszu, a w bazie safeanimals nie ma
specjalnego miejsca na wpisanie sterylizacji - ja wpisuję w
rubryczkę „tatuaż”, no i nacinam uszy - podwójne
zabezpieczenie zwierzaka przez ponowną narkozą i grzebaniem
w kocie.
Stąd
mój wielki apel do schroniska - tnijcie te uszy!! Rozmawiałam z
dyrektorem, może go przekonałam, może jemu uda się przekonać
podległych lekarzy - przecież te koty mogą z różnych powodów
znaleźć się na ulicy, chip może i pozwoli wrócić im do
właściciela, ale jeśli właściciel zmienił nr telefonu albo
przepadł, umarł, znikł - nikt nie będzie wiedział, czy
wysterylizowana, czy nie. Bo niby skąd? Chip nie uchroni kotki przed
ponownym otwarciem brzuszka i grzebaniem w nim, bo skąd
ma być wiadomo, że wysterylizowana? Uszko nie nacięte, w bazie
chipów nie wpisane..
Więc
mój apel do kociarzy, do schroniska i do UMŁ:
Tnijcie
uszka!!! Dla dobra kotów!!!
I
dla dobra naszych kieszeni - za te podwójne sterylki podwójnie
płacimy!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz