napisała Ania
Wtorek
2017.05.30 godz.21.10, telefon:
- Dobry
wieczór, przepraszam za porę, Grażyna X., pamiętam mnie pani?
- Karmiłam
pod blokiem takiego czarno-białego kota, znikł mi, wyśledziłam go
na cmentarzu, chodziłam tam go karmić, i właśnie wrócił ten
mój, bo jednak tamten z cmentarza to inny… I płacze mi pod
oknem, wygląda strasznie, krzyczy, nie chce jeść, do mam zrobić?
- Złapać,
zabrać do lecznicy, najlepiej do całodobowej, ew złapać,
przetrzymać do rana i rano do lecznicy.
- Nie
wiem, czy złapię w ręce… Chora jestem, mam gorączkę….
Ja
co prawda chora nie jestem, ale od poniedziałku mam remont. Czyli
horror, łóżko w pionie, śpię na nierozkładalnej sofce zgięta
paragraf, chodzę w jednej piernej kiecce modląc się o stałą
pogodę, jem poza domem, koordynuję branżowców, jakby sami nie
mogli się dogadać, przekomarzam się w wykonawcami wiedzącymi
lepiej, i generalnie nieszczęśliwa jestem bardzo. No i
pocieszyłam się ajerkoniaczkiem…. Pani z Widzewa bez samochodu,
ja do samochodu nie wsiądę.
- Klatka
łapka? Ale ja na Bałutach i nie mogę dowieźć, bo jw.….
- Popytam
sąsiadów, może ktoś ze mną podjedzie…
Po
kilku minutach już wiem, że nikt z sąsiadów nie pojedzie. Za to
p.Grażyna „znalazła” w piwnicy klatkę-łapkę - pożyczała,
nie oddała, ja się upominałam, nie pojechałam zabrać, bo daleko,
potem zapomniałam…
Jeszcze
kilka razy muszę zapewnić, że zadzwonię do lecznicy całodobowej,
że kota przyjmą - ale zadzwonię, jak kot będzie w klatce - i
p.Grażyna rusza łapać. Chora jest, to wyraźnie słychać przez
telefon, powinna leżeć, a nie łapać kota, ale….
Szybko
poszło, potem było trudniej:
- Mam
go, właściwie włożyłam go do tej klatki, nie chciał wejść,
ale nie wyrywał się.
- Świetnie,
Proszę dzwonić po taksówkę, lecznica przy Bratysławskiej.
- A
taksówka mnie weźmie z kotem w klatce? Bo kiedyś nie chcieli z
kontenerem..
- Weźmie
- jak będzie pani zamawiać, proszę powiedzieć o kocie, przyślą
taką, która weźmie.
Zadzwoniłam
do lecznicy, poprosiłam o informację o stanie kota - oczywiście
jak dojedzie, zbadają itp. Zwinęłam się na kanapce.
- Pani
Aniu, nawet jak mnie ta taksówka weźmie, to na nic. Bankomat
zepsuty….
Bankomatów
po drodze do lecznicy pewnie kilka jest, ale rozumiem p.Grażynę -
gorączka, nerwy. Znów dzwonię do lecznicy - proszę, by przyjęli
kota, a p.Grażynie dal pieniądze na taksówkę, także powrotną -
Retkinia-Widzew po nocy z gorączką to trochę ciężko. Na
szczęście w lecznicy znają mnie trochę, uwierzyli, że oddam,
powiedziałam jeszcze, że dzwonić można o dowolnej porze, i tak
pewnie nie usnę…
Usnęłam
jednak - wrażenia remontowo-kocie wyczerpują, zmęczenie wzięło
górę. Około północy obudził mnie lekarz - kot kilkuletni, tak
ze 4 lata, zasmarkany straszliwie, ledwo oddycha, nadżerki w
paszczy, więc nie je, bo boli, no i zapachu nie czuje. Brudny,
uwalany tymi gilami gdzie się da, ale morfologia i biochemia niezłe.
To „tylko” klasyczny koci katar, za to w wyjątkowo okazałym
rozkwicie.
I
jajeczny. Kot, nie katar.
I
nie wykastrują teraz - najwcześniej za jakiś tydzień, jak
trochę ten katar podleczą, bo teraz takiego wycieńczonego albo
narkoza zabije, albo go gile w narkozie uduszą.
Mam
dla niego jakiś dom tymczasowy, ale PO KASTRACJI. Wiem, że jeszcze
jakiś czas wonieć będzie, ale z tendencją spodkową… Kocura z
jajami tam nie dam, zwyczajnie, stracę ten tymczas na przyszłość,
bo to będzie ostatni przyjęty tam kot…
Leczenie
go nie będzie drogie, lecznica traktuje nas bardzo łaskawie - za
co jesteśmy wdzięczni. Kastracja - talony miejskie. W sumie na
to, by przedłużyć mu pobyt w lecznicy do czasu podleczenia i
kastracji potrzebne jest jakieś 200-250zł…
[URL=http:
Tradycyjnie
poproszę - konto 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040 Fundacja For
Animals Oddział Łódź 40-384 Katowice, 11 Listopada 4 - nocny
gilarz.
Zdjęcia
w tekście autorstwa lekarza - razem z wynikami krwi dostałam
mailem - dzięki wielkie.
Imię
kota - mało oryginalnie - Mietek. Pochodzi z ul.Mieczysławy
Ćwiklińskiej. Jeszcze Burak przyszedł mi do otępiałej głowy,
ale chyba Mietek lepszy?
PS
- będzie szukał domu stałego, szkoda go pod blok. Jadę dziś do
lecznicy oddać ten dług za taksówki, może będzie w lepszej
formie, może da się bardziej zachęcające zdjęcia zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz