1. 16.o6.2o16
do szkoły jak zwykle pojechałam
natychmiast małolaty zwaliły mi się na głowę
a w tle kolano napier...la
jakoś tak koło południa było, kiedy zadzwoniła do mnie koleżanka
powiedziała, że na ul. Traktorowej facetowi wyskoczył przez okno (parter) kot
siedzi pod samochodem i miauczy
a facet musi do pracy jechać
i czy ja bym nie mogła zabrać klatki łapki i spróbować go złapać
- no mogłabym - odparłam
szybki telefon do MarkaIrokeza
majdan w dłoń i wdzięcznym "kuśtykiem" wyszłam przed szkołę
pognaliśmy
korki były, ale my przecież uprzywilejowani i na sygnale
dotarliśmy
facet już do roboty pojechał
kot został
pod samochodem siedział sobie spokojnie
klatkę nastawiłam
nie ruszył go smakowity zapach Łiskasa
no to Joli Dworcowej zadzwoniłam po radę
potem do koleżanki po radę
potem gałązkę złamałam i machać zaczęłam
kot nic
potem przybiegły dzieci i zaczęły się bawić
potem kot zmienił samochód
zwinęłam klatkę i postawiłam mu prawie pod nosem miseczkę z Feliksem
no to zaczął do mnie gadać
no to ja do niego, żeby może wyszedł i ja go złapie
no i przyszedł InnyKot i mu wyjadł
no i CzarnyUciekinier wyszedł do niego
i podszedł do swojego okna, ale ciut za wysoko było
a potem sobie poszedł z tym InnymKotem na spacer
CzarnyUciekinier nadal trzyma się swoich kocich kumpli i miseczek pod swoim oknem
facet próbuje go złapać - sprzęt ma
ale coś mi się wydaje, że jemu spodobało się to bieganie z kumplami po osiedlu i spanie na rozgrzanej trawie
---
2. 17.o6.2o16
do szkoły dotarłam jakoś tak na 11:oo
małolaty pojawiły się natychmiast i obsiadły mnie jak szarańcza
ok. południa zadzwoniła Jola Dworcowa
i nawija jak karabin maszynowy mi do ucha:
- że ona zatkała kocykiem wejście do kociej budki co w ogródku podbalkonowym sobie stoi
- że kotka siedzi w środku z maluchami
- że ją atakuje karmicielka co to kociaki chciała wywieźć
- że druga ją dzielnie broni
- że ona już nie ma siły tak klęczeć w tych kwiatkach i trzymać kocyka
- i żebym zaraz do niej przyjechała, bo źle się to może skończyć
- i że z balkonów krzyczą, że to całe pojeb...e kocie towarzystwo kwiatki niszczy
przerwałam połączenie i zadzwoniłam po MarkaIrokeza
pognaliśmy
korki były, ale my przecież uprzywilejowani i na sygnale
dotarliśmy prawie - na końcu świata to było
widok był dość komiczny
na balkonach obrońcy kwiatków i wszelakiej innej zieleni
w ogródku pod balkonem Jola Dworcowa w kucki siedząca
i trzymająca zielony kocyk w budkowym otworze
w ogródku zaś lekka szamotanina tej co chciała zabrać i tej co nie chciała dać, kotów oczywiście
no to idziemy ze sprzętem
znaczy MarekIrokez i ja
i słyszymy z balkonu znowu o tych kwiatkach
i Jola też o tych kwiatkach
i jakoś tak MarekIrokez się potknął i jednego zgniótł
i złośliwy uśmiech mu się na twarzy pojawił...
szczęśliwie dotarliśmy przez ten ogródek nic więcej już nie depcząc
podwiązałam do kratki piwnicznej krzaczydło co prawie cały budkowy otwór zasłaniało
przystawiłyśmy klatkę Joliną dużą do dziury
Jola ostrożnie wyciągnęła zielony kocyk
i nic
kotka siedziała w środku i nie chciała wyjść
no to mówię do MarkaIrokeza:
- daj z kopa w tylną ściankę - bo już wqrwiona byłam tym jazgotem Osiedlowego Klubu Geriatrycznego
Jolka krzyknęła - nie, nie kop! uderz w dach!
jazgot Osiedlowego Klubu Geriatrycznego to się wzmagał, to cichł na chwilę
Marek walnął w dach
kotka weszła do klatki
zamknęłyśmy zasuwę
zielony kocyk przykrył miotającą się w klatce kocicę
z Markiem wynieśliśmy ją bezpiecznie ze spornego terytorium i wstawiliśmy do bagażnika
jazgot Osiedlowego Klubu Geriatrycznego to się wzmagał, to cichł na chwilę
Jola wyjęła z budki kociaki i wsadziła do kontenera
członkinie Osiedlowego Klubu Geriatrycznego prawie za łby zaczęły się barć
- zostawcie te kociaki, one takie śliczne są!
- nie, trzeba je zabrać, bo znowu ktoś je potruje!
Jola, nie zwracając uwagi na ten jazgot i nie depcząc kwiatów podeszła do autka
pomachaliśmy im na pożegnanie przez otwarte okno Volviątka
do Joli pojechaliśmy, po drodze cytując co i rusz jakieś smaczne kąski Osiedlowego Klubu Geriatrycznego
---
do szkoły jak zwykle pojechałam
natychmiast małolaty zwaliły mi się na głowę
a w tle kolano napier...la
jakoś tak koło południa było, kiedy zadzwoniła do mnie koleżanka
powiedziała, że na ul. Traktorowej facetowi wyskoczył przez okno (parter) kot
siedzi pod samochodem i miauczy
a facet musi do pracy jechać
i czy ja bym nie mogła zabrać klatki łapki i spróbować go złapać
- no mogłabym - odparłam
szybki telefon do MarkaIrokeza
majdan w dłoń i wdzięcznym "kuśtykiem" wyszłam przed szkołę
pognaliśmy
korki były, ale my przecież uprzywilejowani i na sygnale
dotarliśmy
facet już do roboty pojechał
kot został
pod samochodem siedział sobie spokojnie
klatkę nastawiłam
nie ruszył go smakowity zapach Łiskasa
no to Joli Dworcowej zadzwoniłam po radę
potem do koleżanki po radę
potem gałązkę złamałam i machać zaczęłam
kot nic
potem przybiegły dzieci i zaczęły się bawić
potem kot zmienił samochód
zwinęłam klatkę i postawiłam mu prawie pod nosem miseczkę z Feliksem
no to zaczął do mnie gadać
no to ja do niego, żeby może wyszedł i ja go złapie
no i przyszedł InnyKot i mu wyjadł
no i CzarnyUciekinier wyszedł do niego
i podszedł do swojego okna, ale ciut za wysoko było
a potem sobie poszedł z tym InnymKotem na spacer
CzarnyUciekinier nadal trzyma się swoich kocich kumpli i miseczek pod swoim oknem
facet próbuje go złapać - sprzęt ma
ale coś mi się wydaje, że jemu spodobało się to bieganie z kumplami po osiedlu i spanie na rozgrzanej trawie
---
2. 17.o6.2o16
do szkoły dotarłam jakoś tak na 11:oo
małolaty pojawiły się natychmiast i obsiadły mnie jak szarańcza
ok. południa zadzwoniła Jola Dworcowa
i nawija jak karabin maszynowy mi do ucha:
- że ona zatkała kocykiem wejście do kociej budki co w ogródku podbalkonowym sobie stoi
- że kotka siedzi w środku z maluchami
- że ją atakuje karmicielka co to kociaki chciała wywieźć
- że druga ją dzielnie broni
- że ona już nie ma siły tak klęczeć w tych kwiatkach i trzymać kocyka
- i żebym zaraz do niej przyjechała, bo źle się to może skończyć
- i że z balkonów krzyczą, że to całe pojeb...e kocie towarzystwo kwiatki niszczy
przerwałam połączenie i zadzwoniłam po MarkaIrokeza
pognaliśmy
korki były, ale my przecież uprzywilejowani i na sygnale
dotarliśmy prawie - na końcu świata to było
widok był dość komiczny
na balkonach obrońcy kwiatków i wszelakiej innej zieleni
w ogródku pod balkonem Jola Dworcowa w kucki siedząca
i trzymająca zielony kocyk w budkowym otworze
w ogródku zaś lekka szamotanina tej co chciała zabrać i tej co nie chciała dać, kotów oczywiście
no to idziemy ze sprzętem
znaczy MarekIrokez i ja
i słyszymy z balkonu znowu o tych kwiatkach
i Jola też o tych kwiatkach
i jakoś tak MarekIrokez się potknął i jednego zgniótł
i złośliwy uśmiech mu się na twarzy pojawił...
szczęśliwie dotarliśmy przez ten ogródek nic więcej już nie depcząc
podwiązałam do kratki piwnicznej krzaczydło co prawie cały budkowy otwór zasłaniało
przystawiłyśmy klatkę Joliną dużą do dziury
Jola ostrożnie wyciągnęła zielony kocyk
i nic
kotka siedziała w środku i nie chciała wyjść
no to mówię do MarkaIrokeza:
- daj z kopa w tylną ściankę - bo już wqrwiona byłam tym jazgotem Osiedlowego Klubu Geriatrycznego
Jolka krzyknęła - nie, nie kop! uderz w dach!
jazgot Osiedlowego Klubu Geriatrycznego to się wzmagał, to cichł na chwilę
Marek walnął w dach
kotka weszła do klatki
zamknęłyśmy zasuwę
zielony kocyk przykrył miotającą się w klatce kocicę
z Markiem wynieśliśmy ją bezpiecznie ze spornego terytorium i wstawiliśmy do bagażnika
jazgot Osiedlowego Klubu Geriatrycznego to się wzmagał, to cichł na chwilę
Jola wyjęła z budki kociaki i wsadziła do kontenera
członkinie Osiedlowego Klubu Geriatrycznego prawie za łby zaczęły się barć
- zostawcie te kociaki, one takie śliczne są!
- nie, trzeba je zabrać, bo znowu ktoś je potruje!
Jola, nie zwracając uwagi na ten jazgot i nie depcząc kwiatów podeszła do autka
pomachaliśmy im na pożegnanie przez otwarte okno Volviątka
do Joli pojechaliśmy, po drodze cytując co i rusz jakieś smaczne kąski Osiedlowego Klubu Geriatrycznego
---
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz