opowiedziała Wioletta
„Koty
są mocno oswojone, nieagresywne, w czasie pierwszego spotkania z
nimi brałam na ręce, głaskałam - chętnie je przekażę,
konieczna jest decyzja SZYBKO - dziś jest 2017.01.08 -
przetrzymywane w ciepłej lecznicy rozhartowują się” -
mówiła Ania.
Miała
już je odbierać z lecznicy i odwieźć, lecz cały czas były
wątpliwości czy warto wypuszczać koty w tak mało bezpieczne
miejsce, gdzie grasują lisy, no i koty były dość drobne,
delikatne i z zaropiałymi oczami. No i to, że były oswojone nie
dawało nam spokoju. Biłyśmy się z myślami no i z zawartością
portfeli.
Bo choć tak wiele osób pisało o smutnej sytuacji tej
kociej rodzinki, nikt prócz Ani nie wykonał żadnego
konstruktywnego ruchu. Ostatecznie postanowiłyśmy dać kotkom
więcej czasu i przewieźć je do hoteliku na parę dni, a w tym
czasie spróbować poszukać im domów tymczasowych. Ryzykowne.
Dałyśmy im 3 doby by się nie rozhartowały.
Niestety, sielanka nie będzie trwała długo. Mają tylko 3 dni, potem muszą wrócić na miejsce bytowania. Najbardziej martwimy się o maluchy, one są jeszcze takie niewyrośnięte. Zimno doskwiera wszystkim bezdomnym zwierzętom. A co dopiero, takim malcom. To ich pierwsza zima. Poza tym w miejscu ich bytowania grasuje lis. Nie będą bezpieczne. Martwimy się o nie.” - pisałyśmy na wydarzeniu facebookowym. Nikt nie zgłosił się by przetrzymać kocią rodzinkę po sterylizacji. Nikt. Pomimo, że zima w pełni. NIKT.
Koty
w hoteliku nie sprawiały kłopotów, grzecznie jadły, bezbłędnie
korzystały z kuwety, nie były to typowe dzikusy, tylko
takie delikatne i przerażone nowym miejscem bidulki. Pomimo, że po
3 dniach nikt nie zgłosił się jako dt dla kociej rodzinki, nie
umiałyśmy tak po prostu odstawić ich w miejsce ich ostatniego
bytowania czyli w rejony ul. Wedmanowej.
Po
5 dniach spędzonych w hotelu koty podjechały do lecznicy na
przegląd, zostały ponownie odrobaczone - hotelik powiadomił nas
o mega zarobaczeniu. Podjęłyśmy również decyzję by wykonać
testy na białaczkę i FIV - wyszły ujemne. Przycięto również
pazurki i ponownie obejrzano czy wszystko z nimi w porządku po
zabiegu.
Szukanie
domów tymczasowych to był dramat. Wszyscy zapchani, zakoceni, a do
tego zapsieni. Ale udało się !!!!! Udało się uprosić znajome
osoby, by przygarnęły koty tymczasowo. Wiedziałyśmy, że ta kocia
rodzinka miała doczynienia z lisami. Dlatego dom tymczasowy z psem
to czyste szaleństwo. Ale tylko takie miałyśmy. Zaprzyjaźnione,
cudowne osoby zgodziły się wiedząc, że jak koty nie znajdą
tymczasu to wrócą na miejsce bytowania. Trzeba było rozdzielić
kocią rodzinkę i tak więc każde pojechało do innego domu
tymczasowego.
Tak
pisałyśmy na facebooku o pierwszych dniach w domach tymczasowych:
„Kocia
mamusia w domu tymczasowym póki co ma kryjówkę pod stołem, ale
jest to bardzo miziasta kicia. Pies jest dla niej nowością, ale nie
ma awantur. Kocie rezydentki obrażone, no cóż. Kotka widać,
że była kiedyś w domu, bez problemu ogarnia kuwetę, a je niestety
najchętniej ludzkie jedzenie, suchą karmę tez zjada, ale mokrej
już nie ruszy. Kotka będzie ponownie odrobaczona i trzeba będzie
ją zaszczepić i zachipować przed adopcją do nowego domu.”
Czarny
synek mamusi dostał na imię Lucek. Oto Lucek i relacja z jego domu
tymczasowego.
Kocurek
również ma azyl, tylko, że pod łóżkiem, ale już coraz śmielej
wychodzi i zwiedza dom tymczasowy. Również konfrontacja z psem
była, ale nie jest źle. Rezydenci trochę marudzą, ale to dopiero
pierwsze dni. Kocurek je wszystko, też bezbłędnie korzysta z
kuwety i również lubi mizianie. Czeka go również ponowne
odrobaczenie, szczepienie i chipowanie przed wydaniem do nowego, już
stałego domu.”
Córeczka
w domu tymczasowym dostała imię PRETA, zdrobniale Precia. Oto
Precia w domu tymczasowym.
I
tak z przygód na Wedmanowej pozostaje ta oto kocia rodzinka
czarnuszków, którym szukamy teraz domków stałych. Kto pokocha
piękną czarną mamusię – Krysię?, Kto zakocha się w 6
miesięcznym czarnym rodzeństwie: Lucku i Preci?
Kontakt:
509-406-218
Krysia
Lucek
Preta
Pojechałyśmy
jeszcze na Wedmanową w miejsce dokarmiania kotów. Budka dla kociej
rodzinki która była postawiona i wszystko miało być tak pięknie
leżała przewrócona w kącie… chyba pomyśleli, że skoro już
nie ma kotów to jest nie potrzebna…
Ale
czy aby na pewno wszystkie koty stamtąd zostały już zabrane i
zaopiekowane?
Oto
takie czarno-białe dorosłe kocie z zaropiałym okiem przybiega na
widok człowieka…
Przybiega
ale człowieka się trochę boi. Pewnie został tam sam. Trzeba go
złapać, wykastrować i oby nie był domowy bo ……..
Trzy czarnuszki mają domy. Ostatnie czarne dorosłe i czarnobiałe - czekamy na wiadomość karmicieli, sami nie damy rady - daleko...ć - ...
OdpowiedzUsuń