czwartek, 1 lutego 2018

Czarnulki z Wedmanowej

 
opowiedziała Wioletta
Koty są mocno oswojone, nieagresywne, w czasie pierwszego spotkania z nimi brałam na ręce, głaskałam - chętnie je przekażę, konieczna jest decyzja SZYBKO - dziś jest 2017.01.08 - przetrzymywane w ciepłej lecznicy rozhartowują się” - mówiła Ania.
Miała już je odbierać z lecznicy i odwieźć, lecz cały czas były wątpliwości czy warto wypuszczać koty w tak mało bezpieczne miejsce, gdzie grasują lisy, no i koty były dość drobne, delikatne i z zaropiałymi oczami. No i to, że były oswojone nie dawało nam spokoju. Biłyśmy się z myślami no i z zawartością portfeli.
Bo choć tak wiele osób pisało o smutnej sytuacji tej kociej rodzinki, nikt prócz Ani nie wykonał żadnego konstruktywnego ruchu. Ostatecznie postanowiłyśmy dać kotkom więcej czasu i przewieźć je do hoteliku na parę dni, a w tym czasie spróbować poszukać im domów tymczasowych. Ryzykowne. Dałyśmy im 3 doby by się nie rozhartowały.
Kocia Rodzinka, po zabiegu sterylizacji i kastracji dochodzi do siebie w Hoteliku.
Niestety, sielanka nie będzie trwała długo. Mają tylko 3 dni, potem muszą wrócić na miejsce bytowania. Najbardziej martwimy się o maluchy, one są jeszcze takie niewyrośnięte. Zimno doskwiera wszystkim bezdomnym zwierzętom. A co dopiero, takim malcom. To ich pierwsza zima. Poza tym w miejscu ich bytowania grasuje lis. Nie będą bezpieczne. Martwimy się o nie.”
- pisałyśmy na wydarzeniu facebookowym. Nikt nie zgłosił się by przetrzymać kocią rodzinkę po sterylizacji. Nikt. Pomimo, że zima w pełni. NIKT.

Koty w hoteliku nie sprawiały kłopotów, grzecznie jadły, bezbłędnie korzystały z  kuwety, nie były to typowe dzikusy, tylko takie delikatne i przerażone nowym miejscem bidulki. Pomimo, że po 3 dniach nikt nie zgłosił się jako dt dla kociej rodzinki, nie umiałyśmy tak po prostu odstawić ich w miejsce ich ostatniego bytowania czyli w  rejony ul. Wedmanowej.
Po 5 dniach spędzonych w hotelu koty podjechały do lecznicy na przegląd, zostały ponownie odrobaczone - hotelik powiadomił nas o mega zarobaczeniu. Podjęłyśmy również decyzję by wykonać testy na białaczkę i FIV - wyszły ujemne. Przycięto również pazurki i ponownie obejrzano czy wszystko z nimi w porządku po zabiegu.
Szukanie domów tymczasowych to był dramat. Wszyscy zapchani, zakoceni, a do tego zapsieni. Ale udało się !!!!! Udało się uprosić znajome osoby, by przygarnęły koty tymczasowo. Wiedziałyśmy, że ta kocia rodzinka miała doczynienia z lisami. Dlatego dom tymczasowy z psem to czyste szaleństwo. Ale tylko takie miałyśmy. Zaprzyjaźnione, cudowne osoby zgodziły się wiedząc, że jak koty nie znajdą tymczasu to wrócą na miejsce bytowania. Trzeba było rozdzielić kocią rodzinkę i tak więc każde pojechało do innego domu tymczasowego.

Tak pisałyśmy na facebooku o pierwszych dniach w domach tymczasowych:
Kocia mamusia w domu tymczasowym póki co ma kryjówkę pod stołem, ale jest to bardzo miziasta kicia. Pies jest dla niej nowością, ale nie ma awantur. Kocie rezydentki obrażone, no cóż.  Kotka widać, że była kiedyś w domu, bez problemu ogarnia kuwetę, a je niestety najchętniej ludzkie jedzenie, suchą karmę tez zjada, ale mokrej już nie ruszy. Kotka będzie ponownie odrobaczona i trzeba będzie ją zaszczepić i zachipować przed adopcją do nowego domu.”

Czarny synek mamusi dostał na imię Lucek. Oto Lucek i relacja z jego domu tymczasowego.

Kocurek również ma azyl, tylko, że pod łóżkiem, ale już coraz śmielej wychodzi i zwiedza dom tymczasowy. Również konfrontacja z psem była, ale nie jest źle. Rezydenci trochę marudzą, ale to dopiero pierwsze dni. Kocurek je wszystko, też bezbłędnie korzysta z kuwety i również lubi mizianie. Czeka go również ponowne odrobaczenie, szczepienie i chipowanie przed wydaniem do nowego, już stałego domu.”

Córeczka w domu tymczasowym dostała imię PRETA, zdrobniale Precia. Oto Precia w domu tymczasowym.
Kicia to istny przytulak, coraz śmielej chodzi po domu tymczasowym, ale nadal boi się trochę psa, a rezydentka tak jak w innych domach tymczasowych - też jej daje popalić. Ale to pierwsze dni, a kotka je, korzysta z kuwety i wygląda na szczęśliwą. Również czeka ją odrobaczenie, szczepienie i chipowanie. Szukamy jej odpowiedzialnego domu, przy adopcji obowiązuje umowa adopcyjna”.

I tak z przygód na Wedmanowej pozostaje ta oto kocia rodzinka czarnuszków, którym szukamy teraz domków stałych. Kto pokocha piękną czarną mamusię – Krysię?, Kto zakocha się w 6 miesięcznym czarnym rodzeństwie: Lucku i Preci?
Kontakt: 509-406-218
Krysia

Lucek
Preta
Pojechałyśmy jeszcze na Wedmanową w miejsce dokarmiania kotów. Budka dla kociej rodzinki która była postawiona i wszystko miało być tak pięknie leżała przewrócona w kącie… chyba pomyśleli, że skoro już nie ma kotów to jest nie potrzebna…
Ale czy aby na pewno wszystkie koty stamtąd zostały już zabrane i zaopiekowane?
Oto takie czarno-białe dorosłe kocie z zaropiałym okiem przybiega na widok człowieka…


Przybiega ale człowieka się trochę boi. Pewnie został tam sam. Trzeba go złapać, wykastrować i oby nie był domowy bo ……..


1 komentarz:

  1. Trzy czarnuszki mają domy. Ostatnie czarne dorosłe i czarnobiałe - czekamy na wiadomość karmicieli, sami nie damy rady - daleko...ć - ...

    OdpowiedzUsuń