wtorek, 23 stycznia 2018

Karmiciele, karmiciele - 1

Karmiciele, karmiciele… Są różni, siłą rzeczy nie mam kontaktu z tymi zaradnymi - radzą sobie, co najwyżej klatkę-łapkę pożyczą, o jakąś radę spytają. Zostają mi ci bezradni - wybaczcie określenia, ale ci rozmiauczeni, niezaradni, czasem bezmyślni, pokrzywdzeni przez los albo faktycznie, albo ich zdaniem, i większość mnóstwo mówi o swoim poświęceniu, karmieniu kotów za własne pieniądze z chudych rent i emerytur.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli - to nie zarzuty, to opis stanu faktycznego.

I żebyśmy się jeszcze lepiej zrozumieli - jestem tylko człowiekiem, swoje lata mam, problemy też, dużo pracuję, swoje koty karmię za swoje, za jazdy na łapanki na drugi koniec miasta nikt mi nie zwraca, moja wytrzymałość psychiczna na czyjeś żale tudzież na rady w zakresie łapania kotów od osób z zerowym doświadczeniem - już dawno się skończyła. No i nie mam gumowego czasu. I chciałabym go trochę mieć dla swoich kotów - o sobie nie wspomnę
Czyli - ostrożnie, bo na ogół gryzę z byle powodu. Syndrom ostatniej kropli.

Uzasadnienie - na podstawie wczorajszego popołudnia - 2017.09.25.
O kotach przy Stefanowskiego wiem od dawna, od czerwca 2017. O pomoc prosiła p.M. Tyle że tam kociaki, a ja nie mam co z nimi zrobić, a z doświadczenia wiem, że model wyłapać dorosłe, karmiciel za 3mce przypomni, wyłapie się małe - nie działa, karmiciel zadzwoni, jak te małe zrobię się duże i będę kolejne małe. Więc nie. Chyba że pani M. weźmie kociaki na tymczas albo znajdzie dla nich miejsce. Nie. Schronisko? Nie. No to nie. Poza tym kawał drogi ode mnie - ja głębokie Bałuty,
Chwila ciszy, potem pani M. pisze, że zajmie się nimi pewna fundacja. Znam fundację, wiem, że się nie zajmie, ale pani M. wierzy - obiecali przecież.
Znów cisza, ma się zająć druga fundacja, ale chce zdjęcia, pani M nie umie, mam podjechać zrobić zdjęcia, bo fundacja nie ma ludzi. Ja mam, trzymam w szufladzie.
Na szczęście mam się nie martwić, gazeta się zainteresowała, oni sprawę załatwią.
Mamy koniec września - kolejne rozpaczliwe wiadomości… Nikt się nie zajął, ludzie nie mają czasu ani chęci - jak pisałam, współpraca trudna.
Dobra, w tym tygodniu pracuję 8-16, potem znów 8-19, spróbuję. Co prawda z gilem i lekką gorączką, ale…. Co prawda nadal nie wiem, co z kociakami - ale może da się je już wyciąć? Proszę o nie-karmienie, o podanie adresu, będę ok.17tej. I już zaczynają się lekkie schody - bo panie karmią o 17.30 i nie wiedzą, czy będą mogły przyjść na 17tą. Adres - Stefanowskiego 230. Króciutka uliczka nie ma takiego numeru. Jest, na pewno jest. Dobrze, przy jakiej przecznicy, trafię. Ależ na pewno 230!
Już zjeżona pcham się przez miejskie korki, dojeżdżam prawie punktualnie, panie zdążyły, koty czekają. Dwie matki czarne, jedną udało się paniom wyciąć, nie pytałam, czy ktoś to zrobił, czy one same (już wiem - nie one, a fundacja Przytul Kota). Trzy podrostki czarne, jeden krówek. Kocury czarny i krówek. Osiem. I jeszcze przy Radzie Adwokackiej - ok, tym zajmę się później. I jeszcze na Politechnice - ale tam jest pan.K - i tu wzruszenie ramion i informacja, że nic nie robi, Akurat znam tego pana i wg mnie należy do tej drugiej grupy karmicieli - robi sam, Może i mógłby więcej, ale gdyby każdy był taki jak on….
Nic, koty czekają, nastawiam klatkę. Jedną, przyjechałam w zasadzie tylko na rozpoznanie. Pani załatwiły pismo - ochrona wpuszcza nas za plot.

Koty się kręcą, oglądają klatkę, ale jakoś nie wchodzą. Podobno kiedyś któryś się złapał, ale ochroniarz o miękkim sercu wypuścił, zamiast zadzwonić. A może kłopoty z komunikacją międzyludzką? Trudno zrozumieć, co ja mówię, może trudno wytłumaczyć, czego się oczekuje?
Koty wyraźnie nie głodne. Czy ktoś te koty jeszcze karmi? Tak, pani z redakcji. A mówiłyście jej panie, żeby nie karmiła? No nie... Macie jej telefon? No nie…. No to proszę jakoś zawiadomić, żeby przez najbliższe dni nie karmiła. Pani na szczęście była w pracy, wiadomość przekazano, telefon też mamy. Zadzwonię do niej na wszelki wypadek - bo jw., komunikacja międzyludzka…,
Te kocięta pięciomiesięczne na moje oko pięć miesięcy miały dwa miesiące temu, to dobrze - można ciąć. Przy Radzie Adwokackiej są podobno młodsze, jeśli lecznice talonowe nie będą chciały operować, trzeba będzie sterylizować za pieniądze… jak zwykle na koniec poproszę Was po pomoc.
Stoję w pewnej odległości od karmicielek, nie ukrywam, że wolę nie słuchać ich komentarzy. Z nosa mi cieknie, koty się kręcą i nic z tego…
W nerwach zostawiłam otwarte drzwi samochodu - zainteresowało się czarne. Może wejdzie - entuzjazmują się panie. Ja mniej - po pierwsze, nie jest łatwo podejść i  zatrzasnąć drzwi tak by kot nie uciekł, po drugie złapać potem kota w  samochodzie i wepchnąć do kontenera też trochę trudne. Jeden kocur złapany w  auto puścił mi gruczoły na tapicerkę, drugi zrzucił prawie cale futro, przy łapaniu któregoś tam poplamiłam krwią własną co się dało, kolejnego wyciągali technicy lecznicowi, a ja się modliłam, by nie prysnął w obcym terenie.

Więc tak bez entuzjazmu…
Ale czarne wlazło, pokazało się na tylnej półce. Zatrzasnęłam drzwi, otworzyłam wrzucić kontenerek, potem siebie - kot mógł 5x uciec, ale jakoś udało się. Zdjęłam buty, podciągnęłam spódnicę do pasa….. Śmiejcie się, śmiejcie - spróbujcie sami. Udało się.
Prawie jednocześnie drugie czarne zatrzasnęło się w klatce. Poleciałam z kocykiem, nakryłam, wracam z pakunkiem do samochodu - już nie przerzucam do kontenera na otwartym, terenie, refleks nie ten…
-  Pani Aniu, pani Aniu, zabiera pani klatkę?
-  Nie, kot sią złapał, idę przepakować.
-  Jak to? Kiedy? Jaki kot? Który? Możemy go zobaczyć? Pani Aniu, żeby nie miał naciętego uszka, bo to wysterylizowane…. Ojej, czarnuszek… Który to?
Nie zgrzytnęłam zębami, no, może troszkę. Uprzedzałam, że gryzę. Nie przypomniałam, że łapię od nastu lat i WIEM, co to nacięte uszko. Przepakowałam i  poszłam nastawić klatkę.
I zobaczyłam sznureczki biegnące od płotu pod to białe niby-zadaszenie.
I pociągnęłam….


Dla zainteresowanych - linki do kolejnych części
https://domowepiwnicznecdn.blogspot.com/2018/01/karmiciele-karmiciele-2.html
https://domowepiwnicznecdn.blogspot.com/2018/01/karmiciele-karmiciele-3.html
https://domowepiwnicznecdn.blogspot.com/2018/01/karmiciele-karmiciele-4.html
https://domowepiwnicznecdn.blogspot.com/2018/01/karmiciele-karmiciele-5.html
https://domowepiwnicznecdn.blogspot.com/2018/01/karmiciele-karmiciele-6.html



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz