wtorek, 20 września 2016

Gorący sierpień, odcinek 1

Mały rudy Piotruś - zgarnęła go w końcu lipca z okolic Biedronkowej / Jesionowej Ania H, chwilę potem, jak zachorowały na pp wcześniej zabrane stamtąd kociaki, a te, których nie udało się złapać - maluszki i dorosłe koty - znikły…
On był tam nowy, ewidentnie domowy, pewnie podrzucony. Bez objawów - na wszelki wypadek dostał od razu surowicę, jeszcze odrobinka została.

W dt przez kilka dni spokój, potem coś zaczęło się dziać, Morfologia - wyniki „w cały świat”, ale nie pp. Antybiotyk, chwila poprawy, zjazd. Kroplówki, metronidazol - lepiej. Kończymy kurację, kilka dni - zjazd. Unidox - lepiej. No i na tym unidoxie siedział ponad dwa tygodnie, już jest dobrze. Co to było - nie wiadomo. Może coś odkleszczowego, wrażliwego na doxycyklinę, Teraz odrobaczamy, za kilka dni szczepimy, leczymy grzybka, który się do osłabionego kociaka przypałętał.
W międzyczasie pytanie od Przytulanek - Rybna, robiłaś tam coś? Ano robiłam, w zeszłym roku chyba 7 kociąt zabranych, dorosłe wszystkie wysterylizowane - tu opisy http://domowepiwniczne.blogspot.com/2015/11/mozna-mozna-czesc-i.html
Ale tam jest mały srebrny! I coś czarnobiałe!
Obejrzałam zdjęcia, to czarno-białe podobne do wcześniej wyciętego kocurka, ale one nie miały nacinanych uszu, lecznica jakoś nie nacięła. Na 100% pewna nie jestem, zdjęcie z profilu nie pozwala na tę pewność. Podjechałam tam kilka razy, ale nie spotkałam tego kota. Małe sreberko złapała i zabrała dziewczyna z Przytulanek, oswojone się okazało, ja przy którejś „wizycie” sfociłam dużego srebrnego, ale nie bardzo mam jak i kiedy go łapać… A tam nie bardzo jest z kim gadać, jeśli chodzi o  karmicieli… Jeden bardzo bardzo starszy pan - słaby wzrok, koty karmi, ale ich nie rozróżnia, i pewne pani pracująca w ciągłych rozjazdach - kupuje karmę dla kotów dal tego pana, ale sama widzi je właściwie tylko z balkonu…

Weekend 7-8 sierpnia - dzwoni Agnieszka z Przytulanek, zaczęły z p.Małgosią łapać na parkingu przy Górniczej, Agnieszka wyjeżdża na urlop, p.Małgosia sama nie da rady. Na razie złapały dwa kociaki jednego kocura, już wycięty i wypuszczony. Kociakami zajmie się p.Małgosia, tylko trzeba jej wypożyczyć klatkę, pomóc łapać duże i małe, duże przetrzymać przez noc np. i zawieźć na sterylki. Blisko mam, mogę pomóc. Zaczynamy do razu - w sobotę rano.

Parking, wiaty, dziwne światło - przypominają mi się poszukiwania Kleksa sprzed paru lat, pod kierunkiem nieodżałowanej Delfinki - dzięki jej wskazówkom udało się tego kota odnaleźć, potem ja odnalazłam swoje dwa koty, potem odnalazł się kolejny - to przypadki, w których uczestniczyłam. Tych odnalezień było więcej - Delfinka naprawdę miała niezwykłe umiejętności - zresztą, sami przeczytajcie http://domowepiwniczne.blogspot.com/2013/10/kleks-pomogy-siy-nadprzyrodzone.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz